Pracę rozpoczął w wieku 20 lat sprzed komputera. Dziś ręce ma wszędzie, również w Polsce. Kim jest Pablo Longoria?

Pablo Longoria

foot01.com / off

Biegle włada sześcioma językami, a w swoim laptopie ma kilkanaście tysięcy nazwisk. Baza wciąż rośnie. Ręce Pablo Longorii sięgają najdalszych zakątków Europy, a jego bogaty życiorys przyprawia o zakłopotanie. Przyszła nowa generacja.

Perfekcjonista, pasjonat młodzieżowej piłki, choć trudno by nim nie był, pracując dawniej jako skaut w Anglii, Hiszpanii, czy we Włoszech. Choć ma tylko 33-lata to jego bagaż doświadczeń do podręcznych nie należy. Na Półwyspie Iberyjskim znany z bycia częścią trio, które wskrzesiło Valencię. Tam był dyrektorem sportowym od 2018 roku do jesieni ubiegłego roku, choć rozstanie nie należało do najprzyjemniejszych.

26 lipca Olympique Marsylia sfinalizowała umowę Pablo Fernandeza Longorii jako zastępcy dyrektora generalnego. W praktyce – szefa sportowego. Hiszpan będzie nadzorował cały sektor sportowy, od pierwszej drużyny po centrum treningowe. Będzie odpowiedzialny za transfery i przyspieszenie rozwoju wykorzystania danych w podejmowaniu decyzji sportowych. Były dyrektor sportowy Valencii oficjalnie pracę rozpoczął we wtorek, choć we Francji przebywa już od dłuższego czasu. Prezydent klubu, Jacques-Henri Eyraud był szczególnie zadowolony z zakontraktowania Longorii mimo zakusów wielu europejskich drużyn. To on ma przewodzić w kolejnym etapie odbudowy francuskiego klubu.

“Nino de la Play” albo… “Chłopiec z antenami satelitarnymi”

Mając zaledwie 20 lat, został skautem. Właściwie doradcą technicznym w Newcastle. Za sprawą Dennisa Wise’a, ówczesnego dyrektora sportowego angielskiej ekipy miał zbierać pierwsze szlify w dużej grupie. Po opuszczeniu Valencii mógł wrócić do korzeni. Longoria mógł zostać jego następcą, zaliczając powrót do Anglii po dwunastu latach. Ostatecznie temat upadł na przedbiegach.

W 2008 roku Hiszpan opuścił Newcastle, by rok później wybrać się na południe Europy. Wrócić do ojczyzny. Longorię za rekomendacją Eugenio Botasa i Victora Orty (aktualnie dyrektor sportowy Leeds) zatrudniło Recreativo Huelva, występujące wówczas w La Liga. Recreativo, które już powoli zbierało manatki, by wiosną wrócić na zaplecze. Młody, niedoświadczony “młokos” szybko udowodnił swoją wartość, stając się oczami hiszpańskiego klubu. Tremy nie było, bo już po kilku tygodniach pracy zaczął zmieniać dosłownie wszystko. Nazywano go żartobliwie “Chłopcem z antenami satelitarnymi” ze względu na jego zamiłowanie do technologii i nowatorskie podejście. W swoim domu w Oviedo miał ich pięć, wszystko po to, by zawsze być na bieżąco nie tylko z rynkiem lokalnym.

Początkowo za jego “odmienność” go chwalono, gdy odchodził – krytykowano. W Huelwie po raz pierwszy skontaktował się z aktualnym trenerem Olympique Marsylii. Andre Villas-Boas był wówczas asystentem Jose Mourinho w Chelsea, a w opinii Longorii idealnym kandydatem na szkoleniowca drugoligowego Recreativo Huelva. Do tego jednak nie doszło. Na finalizację tej myśli musiał poczekać dziesięć lat.

W Huelwie poznał Marcelino, z którym współpracował także w Racingu Santander i Realu Saragossie. W Santander zaczął rozwijać swoją sieć kontaktów, sprowadzając do Hiszpanii wiele perspektywicznych zawodników. Longoria był również kluczem w przypadku ściągnięcia takich graczy jak Meme Tchite z Anderlechtu, czy Euzebiusza Smolarka z Borussii Dortmund. Z Marcelino lata później spotka się raz jeszcze, ale już na innym poziomie i innej płaszczyźnie. Wcześniej trafi do włoskiej Atalanty i Sassuolo, by swój pokaźny warsztat w pełnej krasie zaprezentować już w Turynie.

Hiszpańskie trio, czyli projekt Valencia

Pablo Longoria do Valencii trafił dwa lata temu, zostając prawą ręką Meteu Alemany’ego jako nowy szef sportowy klubu. Tam ponownie spotkał się z Marcelino. Razem mieli wyciągnąć klub z Walencji na inny poziom. Zaczęli od podziału obowiązków i wietrzenia szatni, sporządzając listę potencjalnych transferów. Od pożegnania Simone Zazy, Jao Cancelo, czy Santiego Miny po utrzymanie Rodrigo, Kang-in Lee i Ferrana Torresa. W przypadku podtrzymania dwóch ostatnich Longoria miał znaczący udział. Koreańczyka znał już dobrze za czasów pracy dla Juventusu. Najsłynniejszym ruchem Pablo Longorii jest jednak ściągnięcie Mouctar Diakhaby’ego, który dwa lata temu zamienił Lyon na Valencię za 15 milionów euro. Francuz mógł odejść do Premier League za trzykrotność kwoty, którą zapłacili za niego Hiszpanie. 33-latek sprowadził również do akademii takie postacie jak Ndombasi, Ruiz, Saenz, Koindredi, Musah, Racic, czy Vallejo. Wszyscy poniżej 21 roku życia, wszyscy z czołowych szkółek piłkarskich na Starym Kontynencie.

Jego stosunki z poszczególnymi pracownikami klubu skrajnie się różniły. Od osób ceniących współpracę z Hiszpanem po ludzi zarzucających mu brak kompetencji, czy wręcz tchórzostwo w kontekście zderzenia się z problemami klubu. W Walencji nie wytrzymano napięcia. Klub najpierw niespodziewanie zwolnił Marcelino, a chwilę później pokład opuścił Longoria. Właściwie, to po zmianach strukturalnych odebrano mu decyzyjność, zostawiając bez żadnej siły przebicia. Peter Lim, właściciel klubu listę na koniec uzupełnił wypowiedzeniem Alemany’ego.

Marsylia. Plan – Liga Mistrzów

Jego profil jako młodego, międzynarodowego skauta odpowiada temu założonemu przez Olympique Marsylia. Francuzi chcieliby rozwinąć biznes handlowy, idąc prostą dewizą – tanio kupić, drogo sprzedać. W ostatnich latach po znacznym wzmocnieniu zasobów klubu OM zakończyło pierwszą fazę projektu powrotu na szczyt. Pablo Longoria wydaje się kandydatem skrojonym na miarę, by kontynuować dalszą pracę. Swoją i tak obszerną wiedzę na temat rynku codziennie pielęgnuje. Jak sam mówi – rzadko zdarza się, że dziennie obejrzy mniej niż siedem, osiem meczów. Przed komputerem siedzi godzinami, a legendy głoszą, że tygodniowo nagrywa ponad 150 spotkań. Szybko się uczy, a francuskie przepisy jest w stanie recytować z pamięci.

Ostatnio wzrok zwraca w kierunku Austrii, Szwajcarii, czy krajów skandynawskich, choć żadna część Europy nie stanowi dla niego tajemnicy. Nie obyło się bez polskich akcentów. Rok temu słynny już “Plan Longorii” trafił również do Szczecina. Wszystko zaczęło się od meczu młodzieżowej reprezentacji Polski. To tam Mateusz Łęgowski został zauważony przez jednego ze skautów Valencii i zaproszony na testy wraz z Filipem Balcewiczem i Hubertem Turskim. Ostatecznie do Hiszpanii wyjechał jedynie pierwszy z wymienionych w ramach wypożyczenia z Pogoni Szczecin.

– Praca w świecie futbolu jest nie do pomyślenia bez pasji. Moje ostatnie wybory były oparte na pasji i historii klubów, w których pracowałem. Jestem dumny, że mam tę wspaniałą okazję, aby móc wykorzystać swoje umiejętności w służbie jednego z najbardziej historycznych klubów w Europie i francuskiej piłki nożnej. Chcę wnieść jak najwięcej do Olympique Marsylia i nie mogę się doczekać, aby doświadczyć pasji kibiców, stadionu i miasta – mówił Longoria po przybyciu do Marsylii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x