Nie, o takim scenariuszu nie marzyłem ani też nie śniłem. Miałem sygnały przed meczem, że mogę zagrać w tym spotkaniu. Trener Aleksandar Vuković rozmawiał ze mną, nastawiał mnie. Przed meczem żartując sobie z Czarkiem Misztą w szatni mówiłem, że wchodzę na ostatnie minuty przy remisie i strzelam gola w doliczonym czasie gry. Tak sobie pożartowaliśmy, pośmialiśmy się, a potem się okazało, że prawie się sprawdziło. Tylko ten gol padł troszeczkę szybciej – dodał Rosołek.
Napastnik szybko jednak wrócił do zespołu rezerw. Choć potem też dostawał szanse od Aleksandara Vukovicia. Drugą bramkę zdobył w lutym, przeciwko ŁKS-owi Łódź (3:1).
Wtedy na gorąco nie do końca wiedziałem czemu tak się dzieje. Zdobyłem przecież bramkę i muszę grać w rezerwach? Ale czas pokazał, że to był dobry ruch ze strony trenera. Potem miałem wystąpić z Wisłą, ale przed meczem się zatrułem, wymiotowałem. Choroba też ostudziła mój entuzjazm, uspokoiła mnie wewnętrznie. Wyciszyłem się, przestano o mnie pisać i teraz wydaje mi się, że dobrze się stało – stwierdził Rosołek.
Cała rozmowa dostępna w serwisie Legia.Net.
Ta strona używa plików cookies.