eME: Dodatkowy wysiłek w dywizji C

Eliminacje EURO 2020 / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Oba spotkania barażowe zespołów występujących w poprzednim sezonie w dywizji C Ligi Narodów nie rozstrzygnęły się w regulaminowym czasie gry. W Oslo Serbia po bramkach Sergeja Milinkovicia-Savicia wygrała 2:1 z Norwegią. Do rozstrzygnięcia losów awansu w spotkaniu Szkocji z Izraelem potrzebna była seria rzutów karnych, w której lepsi okazali się Szkoci.

Norwegowie o zwycięstwo w grupie trzeciej dywizji C Ligi Narodów musieli drżeć do ostatniej kolejki. Bezpośrednim rywalem o awans do dywizji B byli Bułgarzy. Pozostałe dwie drużyny tej grupy, czyli Cypr i Słowenia nie liczyły się w walce o czołowe miejsce. W meczach z tymi rywalami Norwegowie wywalczyli dziesięć punktów, remisując tylko w wyjazdowym meczu ze Słoweńcami. W bezpośrednim dwumeczu Norwegii z Bułgarią padł idealny remis – w Sofii gospodarze wygrali 1:0, a w meczu 4. kolejki rozegranym w Oslo Norwegia wygrała 1:0 po golu Mohameda Elyounoussiego. O zwycięstwie Norwegów i awansie do wyższej dywizji de facto zdecydowały remisy Bułgarów z Cyprem i Słowenią. Norwegowie byli bardzo blisko wywalczenia sobie bezpośredniego awansu na mistrzostwa Europy – do drugiej w tabeli Szwecji zabrakło im czterech punktów. Oba mecze pomiędzy tymi drużynami zakończyły się podziałem punktów. Norwegii sukcesu nie zapewniło także nieoczekiwany remis 1:1 z najlepszą w grupie Hiszpanią. Cały ich plan posypały dwa remisy z Rumunią, zwłaszcza, że Szwedzi zdobyli na nich komplet punktów.

Historia występów Serbii w Lidze Narodów w 2018 roku wygląda bardzo podobnie jak droga Norwegii. Serbowie również wygrali swoją grupę i awansowali do wyższej dywizji, a kwestia ich zwycięstwa rozstrzygała się do ostatniego meczu. Tak jak Rumuni pokrzyżowali plany Norwegom, to Serbowie okazali się od nich lepsi. Nie w bezpośrednich starciach, bo oba mecze zakończyły się remisami. Serbowie na ich szczęście okazali się bezbłędni w grze z Czarnogórą i Litwą. Rumunom z kolei przydarzyła się jedna wpadka, która uniemożliwiła im wygranie swojej grupy – bezbramkowy remis w 1. kolejce Ligi Narodów. W eliminacjach do mistrzostw Europy Serbom trafiła się trudna grupa – z Portugalią i jedną z największych rewelacji rozgrywek – Ukrainą. Pomimo wywalczenia dwóch punktów w starciach z tymi dwoma rywalami. Wygrane z outsiderami tej grupy Luksemburgiem i Litwą to było za mało, by zająć drugie miejsce w tabeli i wywalczyć bezpośrednią promocję do turnieju głównego. Do drugiej Portugalii Serbom brakło trzech punktów, czyli w praktyce wygranej z Portugalią lub Ukrainą.

Mecz rozgrywany w Oslo lepiej zaczęli Serbowie, którzy już w pierwszych 30 minutach kilkukrotnie zaatakowali bramkę Norwegów. Swoje okazje mieli m.in. Filip Đuričić czy Aleksandar Mitrović. Patrząc na skład gospodarzy nie jest trudno wskazać największą gwiazdę Norwegów. Snajper Borussii Dortmund Erling Håland faktycznie był motorem napędowym akcji swojego zespołu. Po jego strzale w 32. minucie piłkę z linii bramkowej wybijać musiał Nemanja Maksimović. Tuż przed przewą po podaniu Hålanda strzał w słupek oddał Alexander Sørloth.

W drugiej połowie Serbowie nie ustawali w swoich atakach, lecz ciągle napotykali na przeszkodę w osobie bramkarza Norwegii Rune Jarsteina, który od sześciu lat występuję w niemieckiej Bundeslidze w barwach Herthy Berlin. Goście dopiero w ostatnich dziesięciu minutach dopięli swego i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Mało kto spodziewał się, że jednym z najbardziej kluczowych wydarzeń tego meczu będzie zmiana przeprowadzona w 80. minucie spotkania. Właśnie wtedy na boisku pojawił się Sergej Milinković-Savić. Kilkadziesiąt sekund później zawodnik Lazio po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i dograniu Mitrovicia wpakował piłkę do pustej bramki. Ale spokojnie, to nie był koniec emocji. W 88. minucie ładnym strzałem zza pola karnego stan meczu wyrównał Mathias Normann z FK Rostow. Losy dogrywki w 102. minucie ładną podcinką rozstrzygnął nikt inny jak Milinković-Savić.

Na ławce Serbów całe spotkanie spędził obecny lewy obrońca Legii Warszawa Filip Mladenović.

Norwegia – Serbia 1:2 (0:0, 1:1, 1:2 – po dogrywce)

Mathias Normann 88 – Sergej Milinković-Savić 82, 102


Drugą parę półfinałową tworzy Szkocja i Izrael. Skład jedynej trzyzespołowej grupy w dywizji C uzupełniła najsłabsza w grupie Albania. Bezpośrednie starcie nie rozstrzygnęło tego, który zespół jest lepszy. W Hajfie Izrael wygrał 2:1, natomiast w rewanżowym meczu rozegranym na swoim terenie Szkoci po trzech golach Jamesa Forresta zrewanżowali się swoim dzisiejszym rywalom. Szkoci wygrali tą grupę i wywalczyli awans do dywizji B, ponieważ na starcie zmagań w grupie pierwszej Izrael przegrał na wyjeździe 0:1 z Albanią, podczas gdy Szkocja dwukrotnie z nimi wygrała (2:0, 4:0).

Eliminacje mistrzostw Europy dla Szkotów były sporym rozczarowaniem. Zmagania w grupie I zdominowała Belgia, która wygrała wszystkie dziesięć spotkań (ze Szkocją wygrała 3:0, 4:0). Druga w tabeli Rosja była jednak jak najbardziej w zasięgu Szkocji, przynajmniej na papierze. Rzeczywistość okazała się brutalna – dwie porażki 1:2 i 0:4. Szkoci fatalnie rozpoczęli te eliminacje przegrywając 0:3 na wyjeździe z Kazachstanem – zespołem, który bez żadnych wymówek należy pokonać, by myśleć o czymkolwiek. Nieoczkiewane męczarnie czekały Szkocję także w domowym meczu z Cyprem – wygraną 2:1 dopiero w 89. minucie zapewnił Burke. Wysokie zwycięstwa nad San Marino były formalnością, jednak te sześć punktów oraz kolejne wygrane z Cyprem i Kazachstanem wystarczyły na zaledwie trzecie miejsce w tabeli i stratę aż dziewięciu punktów do miejsca premiowanego awansem.

Nieudaną drogę Izraela na mistrzostwa Europy znamy doskonale – był to grupowy rywal reprezentacji Polski. Kadra prowadzona przez Jerzego Brzęczka u siebie wygrała z Izraelem aż 4:0, a na wyjeździe pokonała ich 2:1. Poza dwukrotnym pokonaniem Łotwy (co w tej grupie robił prawie każdy), to Izrael trzy punkty zdobył jeszcze tylko raz pokonując w Hajfie 4:2 Austrię. Ich dorobek punktowy uzupełniły remisy z Macedonią Północną. 11 punktów i przedostatnie, piąte miejsce w tabeli trudno uznać za sukces.

W pierwszej połowie przewagę mieli gospodarze, lecz nie zdołali do przerwy strzelić gola. Najbliżej tego był pięć minut przed przerwą Scott McTominay. Środkowy pomocnik Manchesteru United po dośrodkowaniu Andrew Robertsona oddał strzał głową, po którym futbolówka naprawdę nieznacznie minęła bramkę Izraela. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że jest to chyba jedyna sytuacja godna uwagi w 45 minutach tego spotkania. W drugiej części nie było lepiej. Najlepszą recenzją niech będzie fakt, że do rozstrzygnięcia losów meczu piłkarzom potrzebne było nie tylko 120 minut gry, ale i seria rzutów karnych. Szkoci w ostatniej akcji meczu mogli zapewnić sobie zwycięstwo, lecz po wrzutce z rzutu rożnego Liam Cooper trafił zaledwie w słupek.

W serii rzutów karnych lepsi okazali się Szkoci. Po stronie Izraela jedenastki nie wykorzystał Eran Zahavi, którego strzał w pierwszej serii obronił David Marshall.

Szkocja – Izrael 0:0 (0:0, 0:0, 0:0 – 5:3 w rzutach karnych)


Mecz finałowy zostanie rozegrany w Serbii i odbędzie się 12 listopada o godz. 20:45. Zwycięzca tego spotkania trafi do grupy D, w której przyjdzie mu zmierzyć się w bardzo wymagającej grupie z Anglią, Chorwacją oraz Czechami. Piłkarze i kibice najlepszej drużyny tych barażów nie będą mieli wymagających podróży – ich dwa mecze odbędą się w Glasgow, a z Anglią zmierzą się na legendarnym Wembley.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x