UEFA wszczyna postępowanie. Co grozi Legii?

Wojny Legii Warszawa z UEFA ciąg dalszy. Europejska federacja wszczęła postępowanie przeciwko stołecznemu klubowi w związku z czwartkowym zachowaniem sympatyków Legii na stadionie w Lokeren, jak i poza nim.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż owy tekst nie dotyczy kibiców Legii. Ci bowiem zachowywali się w czwartek wzorowo. Po raz kolejny byli dwunastym zawodnikiem swojego klubu, głośno go wspierając przez 90 minut. Niestety, wśród tysiąca osób zasiadających na sektorze gości, znalazło się kilkadziesiąt, których kibicami zwyczajne nazwać nie można. Przez ich karygodne zachowanie, klub będzie zmuszony kolejny raz ponieść, być może bardzo surowe, konsekwencje.

ZBRODNIA

Wspomniane osoby dopuściły się czwartkowego wieczoru kilku wykroczeń. Nie ma sensu nawet wspominać już o racach, bez których trudno wyobrazić sobie wyjazdowy mecz Legii. One są w tym przypadku najmniejszym problemem. Jeśli chodzi o starcia z policją przed stadionem, to belgijska policja zatrzymała w związku z tymi zdarzeniami około trzydziestu osób i potwierdziła, że w większości są to osoby narodowości belgijskiej i holenderskiej. Ci drudzy to najprawdopodobniej grupa fanatyków FC Den Haag, sympatyzujących z legionistami.
Najpoważniejszym zarzutem stawianym przez UEFA są rzekome oznaki rasizmu dobiegające z sektora zajmowanego przez kibiców Legii, przez co arbiter spotkania zmuszony był przerwać mecz na około dwie minuty. O co konkretnie chodzi? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Zdaniem prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego sprawa dotyczy okrzyków niewielkiej grupy osób, skierowanych pod adresem czarnoskórego piłkarza Lokeren. Z kolei delegat UEFA w swoim pomeczowym protokole zwrócił uwagę na transparenty wywieszone na sektorze Legii, mające zawierać rasistowskie treści.

KARA

Co zatem grozi Legii? Za odpalenie rac i wszelkie akty wandalizmu pewnie wysokie kary finansowe. Znacznie gorzej wygląda sytuacja jeśli chodzi o rasizm. W przypadku tego typu wykroczeń UEFA przewiduje trzystopniowy system kar:

I stopień: grzywna, zamknięcie części stadionu

II stopień: grzywna, zamknięcie całego stadionu (na jeden lub więcej meczów)

III stopień: grzywna, zamknięcie całego stadionu (na jeden lub więcej meczów), walkower, wykluczenie z rozgrywek.

Sprawa wygląda o tyle poważnie, że kary podlegające pod dwa pierwsze stopnie zostały już wobec Legii zastosowane w poprzednim sezonie, kiedy to UEFA zauważyła na trybunach transparenty o nieodpowiedniej, rzekomo faszystowskiej treści. W związku z tym, na mecz rewanżowy eliminacji Ligi Mistrzów ze Steauą Bukareszt zamknięta została „Żyleta”, natomiast spotkanie drugiej kolejki fazy grupowej z Apollonem Limassol odbył się przy pustych trybunach. Teoretycznie zatem, w skrajnym przypadku Legia może nawet zostać wykluczona z rozgrywek! Wydaje się to jednak bardzo mało prawdopodobne. Należy tutaj bowiem przypomnieć jeden, być może kluczowy dla całej sprawy fakt, o którym zaskakująco mało się mówi w kontekście całej tej sytuacji. Otóż przed rokiem, oprócz zamknięcia stadionu na mecz z Apollonem, Legia została ukarana jeszcze jednym meczem bez udziału publiczności, tyle że w zawieszeniu. Wydaje się zatem, że skoro w czwartek doszło do podobnego wykroczenia, to logiczne wydawałoby się odwieszenie owej kary i rozegranie meczu z Trabzonsporem przy pustych trybunach. I właśnie taki scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobny. Nie zmienia to faktu, że każdy następny mecz Legii będzie bacznie obserwowany przez delegatów UEFA i zagrożenie wiszące nad mistrzem Polski jest potencjalnie spore.

Niezależnie od wymiaru kary, jedno jest pewne: najbardziej na tym wszystkim ucierpi klub. Była zbrodnia, musi być i kara. Pozostaje mieć nadzieję, że kilkudziesięcioosobowa grupa nie zniweczy wysiłku całej drużyny i że jeszcze nie raz w tym sezonie usłyszymy o wyczynach Legii w Europie. Oby już tylko o tych boiskowych.

Decyzja Komisji Dyscyplinarnej UEFA ma zapaść w najbliższy wtorek.

Foto: legia.net