Od czego zależą zarobki nowego selekcjonera?

Już kilka tygodni po objęciu fotelu prezesa PZPN przez Zbigniewa Bońka dało się zauważyć zmiany w pracy związku. Świeża krew w zarządzie i chęć naprawienia tego, co zniszczył Grzegorz Lato – polskiej piłki nożnej. Już dziś mamy być świadkami kolejnego przełomu. Mowa o zarobkach selekcjonera.

 

 

Jedną z nowości, którą wprowadzi prezes Boniek, ma być dużo mniejsza podstawowa pensja selekcjonera reprezentacji Polski. Przypomnijmy, że w ostatnich latach ludzie zajmujący to stanowisko zarabiali ogromne sumy, które pozwalały im na życie w luksusach. Ale bądźmy bardziej dokładni.

Jerzy Engel, który wywalczył awans na MŚ 2002 zarabiał 60 tys. zł. Paweł Janas w najlepszym momencie w reprezentacji zarabiał 40 tys. zł miesięcznie.
Leo Beenhakker początkowo miał 140 tys. zł, lecz jego pensja systematycznie rosła i w końcu została podwojona. Franciszek Smuda pod koniec swojej kadencji inkasował 150 tys., a Fornalik przez cały czas trwania kontraktu dostawał 160 tys. zł.

Adam Nawałka ma zarabiać dużo mniej niż Fornalik. Mówi się o kwocie zbliżonej  do zarobków Engela sprzed jedenastu lat. Sprawa będzie jednak przyjemniejsza dla nowego selekcjonera, jeśli wywalczy awans na Euro 2016. Wtedy może on dostać premię w wysokości nawet miliona euro!

Podobno obecny trener Górnika Zabrze nie walczył o wysoką pensję. Podzielił zdanie Bońka i zgodził się z nim, że duże pieniądze powinien dostać dopiero po dobrze wykonanej pracy.
Co więcej, w umowie znalazł się zapis umożliwiający jej rozwiązanie bez konieczności wypłaty odszkodowania w sytuacji, gdy Polska straci szanse na awans. To kolejna różnica pomiędzy kontraktem Nawałki a kontraktem Fornalika, któremu trzeba płacić do końca grudnia.

 

 

 

źródło: przegladsportowy.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x