Letnie dylematy Simeone. Kto za burtą?

Simeone

talksport.com

Przed Simeone poważne, letnie dylematy. Komu dać szansę? Kogo sprowadzić? Z kim się pożegnać? Atletico w najbliższym okienku transferowym spróbuje zwiększyć budżet kosztem zwężenia kadry.

Panujący kryzys wywołany aktualną sytuacją na świecie nie sprzyja wielkim zmianom związanym z hitowymi transferami. Najpierw wielkie sumy w kasie, później na rynku transferowym. Gdy jednak mowa o drużynach ze ścisłej czołówki europejskiej trudno zrezygnować z wielkich nazwisk, otwierających klubowe rewolucje. Zespół z Madrytu zdaje sobie z tego sprawę. To przecież “Los Indios” latem ubiegłego roku sprowadzili do siebie Joao Felixa za 126 milionów euro, rozpoczynając tym samym swego rodzaju klubową rewolucję. Od młodego, świetnie prosperującego Portugalczyka, oczekiwano wyników tu i teraz. Rzeczywistość jest brutalna, a bajkowe historie, których nieraz doświadczamy w piłkarskim świecie, okazuje się, że nie są regułą. Luka po Antoine’a Griezmannie wydaje się wyraźna i nie sposób z nią walczyć, gdy reszta również odstaje od wypracowanej normy. Niemniej jednak pokładane nadzieje w 20-latku dalej nie gasną, bo zgasnąć nie mogą. Wieloletni kontrakt, ogromna bariera finansowa, ale i sam wiek młodego napastnika sprawiają, że Felix bez względu na dyspozycję jest istotnym elementem układanki Simeone i trzeba się z tym liczyć. 

Pierwsza fala wyrzuciła na brzeg, czas przygotować się na drugą

Sprowadzenie Portugalczyka nie było jedynym wzmocnieniem przed sezonem 2019/2020. Atleti ściągnęli do siebie również: Felipe z FC Porto, Mario Hermoso z Espanyolu, Kierana Trippiera z Tottenhamu, Marcosa Llorente z Realu Madryt, czy Renana Lodiego z Athletico Paranaense. Dużą rolę w pozyskaniu nowych graczy odegrała sprzedaż takich piłkarzy jak Gelson Martins, Vietto, Lucas Hernandez, Rodri, lecz przede wszystkim Griezmann. Nie można jednak zapominać, że stolicę Hiszpanii opuścili również żelaźni wyznawcy “Cholismo”, czyli Felipe Luis i Juanfran. To na ich Simeone mógł zawsze liczyć, gdy w defensywie brakowało spójności. Zespół pożegnał także fundament defensywy – Diego Godin. Ekipa z Wanda Metropolitano teraz musi sobie radzić bez swojego przywódcy.

Spore przetasowania w linii destrukcji są wyzwaniem, do którego trzeba szybko dorosnąć. Brak kontrowersyjnego Francuza z przodu wystarczył, by również postawić znak zapytania przy boiskowej ofensywie. Przyszedł czas na małą rewolucję, z którą jak pokazuje obecna kampania – łatwo nie będzie. Zanim przyjdzie czas na kolejne zmiany, a plotki odnośnie Cavaniego wejdą w dojrzałą fazę, kilku piłkarzy należałoby pożegnać. 

Przetasowań ciąg dalszy…

Coraz częściej wśród piłkarzy znajdujących się na wylocie pojawia się nazwisko Antonio Adana i Santiago Ariasa. Pierwszy, choć zna swoją rolę i ją respektuje, to niekoniecznie wydaje się niezbędny dla argentyńskiego szkoleniowca. Kontrakt 32-latka wygasa już 30 czerwca, lecz klub nie podjął radykalnych kroków w kontekście przedłużenia umowy. W tej sytuacji Hiszpan trafił pod obserwację Realu Betis, dla którego już grał w przeszłości. Adan co prawda również musiałby się pogodzić z rolą rezerwowego, albowiem “Beticos” między słupkami mają Joela Roblesa.

Arias do Madrytu przeprowadził się dwa lata temu za niewielką kwotę, oscylującą w granicach 11 milionów euro. Wówczas mocny punkt holenderskiego PSV Eindhoven miał zostać alternatywą na prawej obronie dla doświadczonego Juanfrana. Kolumbijczyk furory nie zrobił i być może kolejnych okazji już mieć nie będzie. Latem Atletico sprowadziło do siebie Trippiera, który momentalnie stał się kluczowym zawodnikiem w układance Simeone. Powrót z wypożyczenia Vrsaljko również nie napawa optymizmem na większą ilość minut. Co prawda Chorwat w obecnym sezonie statystycznie wypada gorzej od Kolumbijczyka, ale powoli dochodzi do siebie po kontuzji, której nabawił się zimą. Arias dziś może okazać się dopiero trzecim wyborem na nominalnej pozycji, co z pewnością oznacza, że niebawem może poszukać nowego klubu. Na brak zainteresowania narzekać nie może, co potwierdza Everton, który z chęcią widziałby go w swoim składzie.

Opoką w obronie Atletico wydaje się Jose Gimenez, który po odejściu Godina oraz Lucasa Hernandeza nabrał tylko dodatkowych rumieńców. Mimo wszystko 25-latek często miewa problemy zdrowotne, które wykluczają go z regularnej gry. Choć madrycki zespół nie myśli o sprzedaży defensora, którego klauzula wynosi 120 milionów euro, to zainteresowany Liverpool może sprawić, iż zdanie Hiszpanów szybko ulegnie zmianie.

Zrzucić balast, odciążyć resztę

Jeśli mówimy o rozczarowaniach, to trudno nie wspomnieć o zawodniku z “jedenastką” na plecach. Thomas Lemar do ekipy Diego Simeone trafił w lipcu 2018 roku. Kwota transferu przekroczyła 70 milionów euro, co dziś z perspektywy czasu wydaje się ceną kosmiczną. 24-latek w pierwszym sezonie w La Liga strzelił zaledwie trzy bramki, notując przy tym sześć asyst. Mizerna postawa francuskiego skrzydłowego sprawiła, że coraz częściej na lewej stronie pojawiał się Vitolo, czy nawet niezawodny Saul Niguez. Zimą Atletico ściągnęło na wypożyczenie znanego w Madrycie Yannicka Carrasco tym samym, dając znak, że czas Lemara powoli dobiega końca. Odzyskanie kwoty zapłaconej AS Monaco wydaje się wręcz niemożliwe, jednakże Atletico dalej może liczyć na odzyskanie przynajmniej połowy z sumy zapłaconej przed laty.

Żadnym zaskoczeniem nie jest fakt, że w Madrycie nie najlepiej czuje się również Ivan Saponjic. Słowak w tym sezonie rozegrał tylko jedno spotkanie w Pucharze Króla oraz dwie minuty na Wanda Metropolitano w La Liga. 22-latek, chociaż daleki był od marzeń o regularnej grze w pierwszym składzie, to najprawdopodobniej nie spodziewał się, że jego rola dla zespołu okaże się wręcz marginalna.

Najbardziej oczywisty

Gdy do niedawna spekulowano o potencjalnym transferze Diego Costy, taki ruch wydawał się najbardziej racjonalnym. Hiszpan powoli wkracza w wiek, w którym będzie mu coraz trudniej rywalizować z młodszymi konkurentami. Dziś nie jest ani pierwszym, ani nawet drugim wyborem w talii argentyńskiego szkoleniowca. Brakuje mu skuteczności, brakuje minut. Włoski “”Corriere dello Sport” zaznacza, że Serie A jest kierunkiem, który Costa mógłby wybrać już latem. SSC Napoli oraz AS Roma chętnie widziałby go w swoim składzie. Charakterny, doświadczony wojownik to idealna alternatywa dla współczesnych napastników. Kwota transferu również nie byłaby wygórowana ze względu, iż kontrakt Hiszpana wygasa w 2021 roku. Wypuszczenie z rąk byłego piłkarza Chelsea dla Atletico oznaczałoby, że w zespole pojawiłoby się miejsce dla młodszego, ambitniejszego dzieciaka, ale i zabrakłoby odpowiedzi na boiskowe poczynania Felixa czy Moraty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x