Julen Lopetegui – portret niestabilnej Sevilli? [FELIETON]

julen lopetegui

Elconfidencial.com

Zawiódł w Madrycie, stanął przed szansą na odbudowę w Sevilli. Julen Lopetegui miał zapewnić upragnioną stabilizację i ponownie wprowadzić drużynę do hiszpańskiej czołówki. Kryzys znów zaczyna zbierać żniwa, a Hiszpan szybko może okazać się kolejną ofiarą projektu Monchiego.

Gdy w czerwcu 2016 roku Unai Emery opuścił Sevillę na rzecz paryskiego giganta, wydawało się, że wejść w buty Hiszpana będzie wyjątkowo trudno. Jorge Sampaoli przejął drużynę, która w ostatnich trzech edycjach Ligi Europy nie miała sobie równych. Niemniej jednak ten sam zespół nie był w stanie przebić się do ścisłej czołówki na ligowym podwórku. Argentyńczyk wyrobił sobie markę w Ameryce Południowej, gdzie niedawno świętował z reprezentacją Chile triumf w Copa America. Na Starym Kontynencie nie miał jeszcze okazji zadebiutować. Odszedł Krychowiak, odszedł Banega, Immobile, czy Gameiro. Pod nową batutą bramki zapewnić miał Ben Yedder i Sarabia. Sampaoli w przeciągu roku nie tylko wprowadził Sevillę do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale zapewnił również angaż w kolejnej edycji. W ligowej tabeli nie gorzej – czwarta pozycja. Ostatni raz na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán widziana w sezonie 2009/10. Nic dziwnego, że odejście Sampaolego na rzecz argentyńskiej kadry pozostawiło spory niedosyt wśród fanów “Sevillistas”.

Kolejno swoich sił próbowali Berizzo, Montella, czy Pablo Machin świetnie spisujący się dotychczas w barwach Girony. Mimo przyzwoitego początku już w marcu pożegnał się z posadą po blamażu w meczu ze Slavią Praga w Lidze Europy. Sezon na ławce trenerskiej dokończył, chorujący na białaczkę ówczesny dyrektor sportowy klubu, Joaquin Caparros. Latem było więc jasne, iż nowy dyrektor klubu Monchi będzie próbował ściągnąć do Sevilli człowieka, który zapewni nie tylko wyniki, ale i wyczekiwaną stabilizację. Ten kredyt zaufania otrzymał Julen Lopetegui, który wygrał rywalizację o posadę z Eusebio Di Francesco.

53-latek miał za sobą dość burzliwą historię. Najpierw zwolnienie z funkcji selekcjonera kadry Hiszpanii tuż przed mistrzostwami świata. Później blamaż na stołku trenerskim w Realu Madryt, w którym ostał się jedynie trzy miesiące. Lopetegui, żegnający się z „Los Blancos” po upokorzeniu w klasyku przegranym aż 1:5, to ostatni obrazek, jaki mieliśmy okazję oglądać przed czteromiesięczną przerwą 53-letniego Baska.

Niespokojny Lopetegui ma odbudować Sevillę. Ta zrewanżuje się tym samym

W lipcu ubiegłego roku Julen Lopetegui, podpisując aż 3-letni kontrakt, mógł spodziewać się, że w Andaluzji zabawi trochę dłużej niż w stolicy kraju. Schemat ten sam. Efekt „nowej miotły” sprawił, że Sevilla do pierwszej porażki (co ciekawe z Realem Madryt – przyp. red.) straciła zaledwie jedną bramkę. Sensacji nie było, bo przecież nie od dziś wiadomo, że z pojedynku z zespołem „wielkiej piątki” 53-latek zwykł wracać na tarczy. Pierwsza porażka wczesną jesienią miała być tylko początkiem, początkiem powrotu demonów przeszłości.

Kryzys przyszedł zimą, obrazek już znajomy z ubiegłego sezonu. Frustracja narasta, presja z meczu na mecz staje się coraz większa. Sevilla pod wodzą Lopeteguiego w tym roku wygrała jedynie pięć z 14 spotkań. W Pucharze Króla już nie grają, co szczególnie nie dziwi, bo ostatni raz triumfowali dekadę temu. Zmienił się kat. Z FC Barcelony w ubiegłym sezonie na trzecioligowe CD Mirandes. Pętla powoli się zaciska, choć los bywa i dla Hiszpana przychylny. Na jak długo? Kto wie, czy gdyby nie bramka Youssefa En Nesyri’ego ratująca wynik dwumeczu Ligi Europy z CFR Cluj ta przygoda trwałaby dłużej. Czy gdyby nie ten sam En Nesyri, dający komplet punktów w doliczonym czasie gry z Osasuną to pytanie dalej pozostawałoby bez odpowiedzi. Dziś wydaje się, że Sevilla nie potrafi kontrolować gry, choć jeszcze jesienią chłodnej głowy nie brakowało. Zespół z Andaluzji stracił równowagę, a przy braku kreatywności ze strony Ocamposa, czy Munira często wygląda po prostu bezradnie.

Trzecia lokata w Primera Division stara się zatrzeć kryzys, z którym Sevilla sobie nie radzi. Jeśli wiosną z takim rezultatem zakończą rozgrywki, a o to będzie trudno – zmian nie będzie. Tych potrzeba i to jak najszybciej. Zaczynając od zaufania na linii trener – zarząd nie tylko w postaci słowa, kończąc na stabilizacji kadrowej. Latem z klubu ponownie odejdzie Banega, zimą odszedł już Dabbur, czy Carrico. Drużyna traci charakter, pojawia się zwątpienie, które błyskawicznie może przerodzić się w falę pochopnych decyzji. Przed hiszpańskim szkoleniowcem Atletico Madryt, następnie Gran Derbi, ale czy Lopetegui dotrwa?  Monchi z „projektu na lata” tworzy „projekt do lata” i klub znów trafia na ten sam tor. Nowy trener, kolejne transfery, jesienią wyniki, pętla się zaciska…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x