Arkadiusz Milik: Zero współczucia

Kamil Chmielewski

Arkadiusz Milik chciał zostać bohaterem okienka transferowego, które zakończyło się kilkanaście godzin temu. Reprezentant Polski został tylko i wyłącznie postacią negatywną. Jego upór oraz niezrozumiałe decyzje odnośnie odrzucania kolejnych ofert transferowych przejdą do historii. Dla samego zawodnika skreślenie z listy piłkarzy zgłoszonych do rozgrywek Serie A, to dopiero początek kłopotów. 

Arkadiusz Milik – od współczucia…

Dokładnie pamiętam moment, w którym to Arkadiusz Milik pierwszy raz w swojej karierze zerwał więzadła w kolanie. Spotkanie reprezentacji Polski z Danią. Do końca pierwszej połowy pozostawało niewiele czasu. Milik upadł na murawę po starciu z Jannikiem Vestergaardem. Wówczas wychowanek Rozwoju Katowice udał się do Włoch po to, aby przejść operację kolana pod okiem profesora Marianiego. Powrót do grania Arkadiusz Milik zanotował już 127 dni po doznaniu kontuzji. Dla wielu było to sporym zaskoczeniem, że po tak poważnym urazie naszemu napastnikowi udało się tak szybko wrócić. W zasadzie tym powrotem i ambicją Milika, zachwyceni byli niemal wszyscy. Od kibiców począwszy, a na ekspertach kończąc.

Gdy wydawało się, że wszystko co najgorsze jest już za napastnikiem Napoli, to spadła nie niego druga fatalna diagnoza. Otóż, we wrześniu 2017 r. Arkadiusz Milik doznał takiego samego urazu jak rok wcześniej. Z tą różnicą, że była to prawa, a nie lewa noga. Po raz kolejny podniosły się głosy współczucia dla piłkarza. Każdy miał z tyłu głowy to, że za 1,5 roku rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w Rosji. Pytanie jakie stawiali sobie kibice było jedno – czy Milik zdąży na Mundial? Ulubieniec ówczesnego selekcjonera zdążył, ale w meczu otwierającym mistrzostwa dla Polski – kompletnie zawiódł. Był on najsłabszym piłkarzem naszego zespołu i to na nim skumulowała się złość kibiców. Szybko w niepamięć poszły wcześniejsze miesiące, w których zdecydowana większość trzymała kciuki za to, aby urodzony w Tychach piłkarz uporał się z urazem. Na Mundialu w Rosji nie powąchał już murawy.

… do niezrozumienia

Juventus, Atletico, Everton, Tottenham, Fiorentina czy nawet RB Lipsk – to kilka nazw klubów, które w większym bądź mniejszym stopniu interesowały się naszym rodakiem. Od momentu przyjścia do Napoli nigeryjskiego napastnika Victora Osimhena, było wiadomo, że Arkadiusz Milik będzie miał problemy z załapaniem się do składu ekipy Gennaro Gattuso. Jakby tego było mało, nawet prezydent drużyny ze stadionu św. Pawła przyznawał, że Milikowi do pierwszego składu bardzo daleko. De Laurentiis wspominał o tym, że niejednokrotnie rozmawiał o tym z reprezentantem Polski, ale ten tylko i wyłącznie milczał. Oczywiście jaka jest cała prawda dowiemy się pewnie za jakiś czas. Jak na razie fakty są takie, że Arkadiusz Milik odrzucał każdą możliwą propozycję transferową. Wskutek czego został nawet wykreślony z listy piłkarzy zgłoszonych do rozgrywek Serie A.

Doniesienia: Milik odsunięty od treningów z zespołem

Mało kto potrafi zrozumieć zachowanie byłego zawodnika Górnika Zabrze, Bayeru Leverkusen, Augsburga czy Ajaxu Amsterdam. W mojej opinii zawodnik, który jest ambitny (za takiego miałem Milika), zrobi wszystko, byleby tylko grać. Mając w głowie to, że w przyszłym roku odbędą się mistrzostwa Starego Kontynentu. W chwili obecnej chyba niewielu w jakikolwiek sposób stara się bronić naszego napastnika. Nic, a nic nie tłumaczy postępowania napastnika Napoli. Arkadiusz Milik będzie tkwił w Neapolu, bez jakichkolwiek szans na grę. Dla profesjonalnego piłkarza takie zachowanie jest godne największej krytyki. Bardzo mocne zdanie wygłosił Daniele Prade, czyli dyrektor sportowy Fiorentiny, która to na finiszu okienka transferowego próbowała zakontraktować Milika:

“On chciał zostać w Napoli. Odmówił nie tylko nam, ale całemu rynkowi transferowemu!”

Prawda zapewne leży gdzieś po środku, jednak tak czy inaczej to Arkadiusz Milik jest obecnie największym przegranym zakończonego okienka transferowego.

Co z kadrą? 

Reprezentacja Polski pod batutą Jerzego Brzęczka przygotowuje się do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Dla selekcjonera, który również nie ma najlepszej prasy, sytuacja z Milikiem może być kolejnym punktem zapalnym. Powołania dla zawodnika, który nie gra od tygodni czy nawet miesięcy, mogłyby zostać przez selekcjonera nie wytłumaczone. Na trwające aktualnie zgrupowanie Arkadiusz Milik został oczywiście powołany. Mecze z Finlandią (środowy wieczór) oraz w pojedynki w Lidze Narodów z Włochami i Bośnią i Hercegowiną są dla Milika jedynymi szansami na spędzenie chwili na boisku.

Co jednak z meczami, które odbędą się w listopadzie? Czy 51- krotny reprezentant naszego kraju powinien w ogóle przyjeżdżać? Szczerze i bez ogródek stwierdzam, że nie! Nasz narodowy zespół może nie jest jakimś hegemonem, ale stać nas na to, aby w zamian za Milika powołać jakiegoś innego napastnika. Być może ktoś z dwójki Kamil Wilczek lub Adam Buksa byliby tutaj warci sprawdzenia. W drużynie prowadzonej przez Jerzego Brzęczka rzadziej będziemy widzieli ustawienie z duetem napastników. Pozycja Roberta Lewandowskiego jest niezagrożona. Rezerwowym może być Krzysztof Piątek, który w Herthcie również gra niewiele, ale jednak zawsze będzie to więcej okazji do grania. Selekcjonerowi w zasadzie brakuje tego trzeciego, który będzie “w razie w”.

Reasumując – Arkadiusz Milik sam na siebie ukręcił bat. Nawet jeśli dogada się z jakimś klubem już w styczniu, to szczerze wątpię, aby Aurelio de Laurentiis wypuścił Milika zimą. Znamy charakter prezydenta Napoli. Jak sobie coś postanowi, to się tego trzyma do końca. Przed Milikiem ciężkie miesiące, na które zasłużył. Może on liczyć tylko na to, że to Jerzy Brzęczek zacznie obrywać za powoływanie piłkarza, który nie gra w klubie. Czym odciągnąłby uwagę od siebie. A Mistrzostwa Europy? W aktualnej sytuacji nie dla Milika.

1 thought on “Arkadiusz Milik: Zero współczucia

  1. Powod jest jeden. Chcial zatlrabiac tyle co w Napoli a nawet więcej. A ze nikt nie chciał mu tyle dać, to wszystkie oferty odrzucał. Za rok będzie wolny wiec sobie wybierze klub (i pensję) jaki będzie chciał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x