Wydawało się, że ten mecz może mieć tylko jednego faworyta – Liverpool wciąż walczy o mistrzostwo z Manchesterem City, zaś Everton znajduje się w strefie spadkowej.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy zdominowali swoich rywali zwłaszcza w środku pola. Ta odsłona była idealnym widowiskiem dla koneserów taktyki, zwłaszcza drużyny Kloppa. Najlepsze miało dopiero nadejść w drugiej połowie derbów Merseyside.
W 60′ minucie niemiecki szkoleniowiec wprowadził na murawę Anfield Luisa Diaza i dosyć nieoczekiwanie – Divocka Origiego. Belgijski napastnik jednak nie zwykł zawodzić swojego szkoleniowca. Najpierw był zaangażowany w gola strzelonego przez Andy’ego Robertsona a później sam wykorzystał podanie Luisa Diaza. Piłkarze Evertonu w tym spotkaniu byli zupełnie bezradni, a ich odwieczni rywale dopuścili tylko do jednej groźnej sytuacji, kiedy to Demarai Gray strzelał z dystansu a piłka ominęła lewy słupek. Dzięki temu rezultatowi na pięć kolejek przed końcem nadal nie możemy być pewni kto zostanie mistrzem Anglii – Liverpool traci do “The Citizens” zaledwie jeden punkt. “The Toffees” komplikują sobie za to coraz bardziej sytuację. Na ten moment zajmują 18. miejsce w tabeli a Burnley zaczyna im uciekać.
Ta strona używa plików cookies.