Awans reprezentacji Polski do fazy pucharowej mistrzostw świata w Katarze został przyćmiony przez aferę premiową. 50 milionów złotych za wyjście mieli otrzymać od rządu piłkarze oraz sztab szkoleniowy. Polskie władze szybko wycofały się z wcześniejszych zapewnień. Po niewątpliwym sukcesie, jakim było wyjście z grupy na mundialu, z pracą w kadrze musiał pożegnać się Czesław Michniewicz.
Piłkarz Pogoni Szczecin wszedł w 87. minucie w 1/8 finału z Francją i rozruszał ofensywne poczynania, czego efektem był przyznany rzut karny dla Polaków. – Chciałem wykorzystać każdy kontakt z piłką jak najlepiej. Wyszło nieźle. Byłem gotowy, by na tych mistrzostwach grać więcej, ale to trener podejmował decyzje. Nie mam do niego pretensji – twierdzi Grosicki.
34-latek nie zamierza kończyć gry w kadrze. – Mam nadzieję, że nowy selekcjoner osiągnie z reprezentacją sukcesy. Ja będę się chciał pokazać jak najlepiej, żeby zasłużyć na powołanie – dodaje.
Polscy piłkarze dostali rykoszetem z powodu premii i mieli pretensje do otoczenia ówczesnego selekcjonera. – Zobaczymy, w jakim składzie personalnym pojawimy się na najbliższym zgrupowaniu, ale przyjdzie czas, by o tym wszystkim porozmawiać – zapewnia.
– Cała ta afera mocno uderzyła w nas, zawodników i reprezentację. Mam nadzieję, że po meczach w marcu dobry wizerunek kadry wróci. Piłka nożna jest w naszym kraju najważniejszym sportem, po mistrzostwach coś nie zadziałało i wizerunek reprezentacji upadł – kończy “Grosik”.
źródło: sportowefakty.wp.pl /
Ta strona używa plików cookies.