Jezierski: Piast może nie wytrzymać psychicznie

dzielnicewroclawia.pl

– Czasem do utrzymania potrzeba ośmiu drwali, którzy wybronią, poślą daleką piłkę, trafi się stały fragment gry, wpadnie bramka i gotowe. Jesienią w takiej Bielsko-Białej zabijano trochę futbol, ale był Szczepaniak, który trafiał i ratował punkty. Spadek zresztą nie musi być zawsze końcem świata i ostatecznym dramatem. Przynajmniej na chwilę zespół może być w innej roli, bo… może w końcu gdzieś powygrywać mecze – opowiada Remigiusz Jezierski, który podsumowuje zimowe ruchy transferowe i przewiduje rundę wiosenną w ekstraklasie.

Coraz bliżej startu ligi, ale pewne ruchy transferowe w ekstraklasie wynagrodziły nam trochę ten okres czekania.
Trochę się tej zimy w naszej lidze wydarzyło. Wracam teraz z Wrocławia, więc warto powiedzieć o ostatnim transferze Śląska i transferze Japończyka Morioki. Jestem nastawiony na ‘tak’. Chłopaka można podejrzeć zresztą w Internecie i wygląda, że ma zmysł. Oczywiście będą wobec niech duże oczekiwania, ale na pewno posiada pewne umiejętności. Ale chyba mimo wszystko za najciekawszy ruch należy uznać przejście Hamalainena z Lecha do Legii. Tyle, że nie można tego traktować w kategoriach olbrzymiej sensacji, bo przez kilka dni się na to zanosiło i nic nie wydarzyło się nagle.

Czy po dotychczasowych aktywnościach polskich klubów można już wyciągać wnioski, że ktoś na pewno podniesie swoją jakość?
Na pewno doceniłbym fakt, że Piast chce się wzmacniać. Nie wpyrzedał piłkarzy, ba, wzmocnił się Maciejem Jankowskim. To jest znak, że na Śląsku ambicje są duże i zespół chce podtrzymać dobrą dyspozycję. Bardzo dużo jesienią mówiło się o Piaście. Ja myślę, że jak najbardziej stać ich na medal. Od pierwszego miesiąca rozgrywek zastanawiałem się – kiedy przyjdzie zadyszka? Potem mówiłem sobie, że zdarzy się to za miesiąc. I jeszcze za kolejny miesiąc. A oni dalej swoje, zdobywali punkty i plasowali się na pozycji lidera. Są przedziwnym zjawiskiem. Na dłuższą metę jakości się nie oszuka, a to już ostateczny dowód, że oni tę jakość mają.

Możliwa jest historia, że na kilka sezonów zagoszczą w czubie?
Czemu nie, może być tak samo jak ze Śląskiem Wrocław, który miał pewną ciągłość, bił się o medale, sięgał po tytuł. Teraz naturalnie się to pozmieniało, ale z Piastem może być tak samo. Jeszcze kiedy o ich obliczu decydował Podgórski, a bramki strzelał Jurado, też zasługiwali na docenianie wielu pozytywów w ich grze. Zdołali się w końcu zakwalifikować nawet do europejskich pucharów. Jak to zwykle bywa, był okres sinusoidy, bo potem grali słabiej. Teraz dla odmiany jest lepiej niż kiedykolwiek i mają podwaliny pod coś naprawdę dużego. Złoty medal to może być jednak za wiele. Sytuacja się mocno skomplikuje…

I do głosu dojdzie wreszcie np. Legia. Zdaniem bukmacherów – w tym firmy Fortuna – piłkarze Stanisława Czerczesowa są faworytami do tytułu. Kurs na ich końcowy sukces wynosi 1.5.
Spodziewam się, że zespoły z trzeciego, czwartego miejsca doszlusują do czołówki. Pora, żeby doszły do głosu. Piast może wtedy nie wytrzymać psychicznie, bo start rundy z pozycji lidera to będzie dodatkowy ciężar. Ale na pewno nie będę spisywał ich na straty.

A jak odniesie się pan do tego, że do ligowego średniaka – Zagłębia Lubin – przychodzi Filip Starzyński. Kolejny piłkarz, który spróbował sił na Zachodzie i nie miał tam czego szukać.
Zgadza się, ale… czasem trzeba umieć pomóc szczęściu i poczekać na swoją szansę. Jemu zabrakło cierpliwości. Rywalizacja w nowym zespole, w innej lidze jest trochę inna. Każdy startuje z czystą kartą,
– Trochę tak jest. Trzeba szczęścia, żeby odpalić na zachodzie. Rywalizacja z lepszymi weryfikuje, bo wyjeżdża się z czystą kartą. Prawda jest taka, że z tych wielu pakietów umiejętności i zdolności, to ci nasi zawodnicy mają często mankament w postaci fizyczności. Belgia to zresztą nie jest najłatwiejszy kierunek.

Bo gra jest i techniczna, i… bardzo ostra.
Belgowie bardzo motywacyjnie podchodzą do tematu, nie brakuje twardej gry, rywalizacji. Ciężko się wkomponować. Starzyński powinien był jednak obronić się techniką, ale nic z tego nie wyszło. Ale rzućmy przykład – Piotrek Zieliński nie jest jakoś specjalnie mobilny i fizyczny, ale mimo to nadrabia wszystkie braki techniką, decydyjnością. Pokazuje się w lidze włoskiej. W każdym kraju zdarzają się zawodnicy, którzy wyjeżdżają pełni optymizmu, a wracają – jak to się mawia – z podkulonym ogonem. W Serbii, Bułgarii, Czechach. Bo i u nas zawodnicy z tych krajów się nie rozwijali i wracali do siebie. Mimo wyjazdu w teoretycznie idealnym momencie.

A co powiedziałby pan na ewentualny powrót Radovicia do Legii?
Na pewno odejście, kontuzja i powrót nie dają stabilności formy sportowej. Przy tym należy postawić największy znak zapytania. Legii wyrwano też ząb w postaci Michała Żyry. Hamalainen z kolei powinien być nową jakością w ofensywie. Wydaje mi się, że nie będzie wystawiany jako dziewiątka tak jak w Lechu. Radović z kolei na tej pozycji czuł się najlepiej. Ewentualnie na dziesiątce. Tyle, że w Warszawie jest jeszcze Duda. To dosć trudne pytanie. Legia chyba bardziej potrzebowałaby kogoś o jego jakości na skrzydło.

Kto dla dla odmiany tej zimy ucierpiał najbardziej? Może druga Cracovia, która straciła skutecznego Rakelsa?
Zadajmy sobie może pytanie – czy Rakels byłby zdolny powtórzyć swój dorobek? Cracovia bez neigo powinna utrzymać się wysoko. Ja czekam aż podniesie się Lechia, bo wypada jej się wziąć w garść. Podział punktów powinien jej bardzo pomóc.

Byłby pan w stanie z kolei wytypować do spadku?
Liga jest nieprzywidywalna. Z wielu powodów. Brakuje nam być może szerokich kadr w zespołach. Często też pojawiają się nagłe wystrzały formy jak w przypadku Rakelsa. Jedna runda może być świetna, następna skończyć się klapą. Weźmy na przykład pod lupę takie Podbeskidzie, które za trenera Michniewicza było skazywane na spadek, a jednak ocalało. Dziś to zespół bez niewielu akcentów do gry ofensywnej. Z drugiej strony – czasem do utrzymania potrzeba ośmiu drwali, którzy wybronią i wystarczy potem długa piłka, stały fragment gry i jest bramka. Jesienią w Bielsku-Białej zabijano trochę futbol, ale był Szczepaniak, który trafiał i ratował punkty. Spadek zresztą nie musi być zawsze końcem świata i ostatecznym dramatem. Przynajmniej na chwilę zespół może być w innej roli, bo… może w końcu gdzieś powygrywać mecze. Zagłębie i Bełchatów byli w takiej pozycji. Lubin wywalczył awans młodymi. Ale jeśli miałbym wskazać kogoś, kto poleci… to jednak bym nie zaryzykował. To za trudne na nasze rozgrywki!

źródło: FourFourTwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x