Grzegorz Jakubowski: Warta Poznań jest potężnym klubem. My raczkujemy w piłce nożnej niewidomych [WYWIAD]

Warta Poznań Blind Football Grzegorz Jakubowski

Górny rząd pierwszy od lewej strony: Grzegorz Jakubowski. Zdjęcie: Twitter/WartaPoznanBF

Blind football jest odmianą piłki nożnej dla osób niewidomych oraz słabowidzących. W drużynie występuje pięć osób, z których tylko bramkarz jest osobą widzącą. Wszyscy zawodnicy z pola muszą nosić opaski na oczy lub specjalne gogle. Służy to zapewnieniu równych szans. Słuch odgrywa istotną rolę. Piłka przesuwając się po powierzchni wydaje dźwięk, ponieważ w jej środku znajdują się grzechotki, które informują o jej lokalizacji. Hałas futbolówki miesza się z okrzykiem “voy”, co oznacza “idę”. Ten hiszpańskojęzyczny wyraz jest stosowany w ceu uniknięcia zderzenia z przeciwnikiem. W zeszłym roku w Poznaniu powstała sekcja Blind Footballu Warty Poznań. Jej inicjatorem był Grzegorz Jakubowski, były bramkarz i menadżer reprezentacji Polski w tej dyscyplinie, który obecnie jest koordynatorem i trenerem tej odmiany piłki nożnej w Warcie Poznań. O napotkanych trudnościach, zasadach, pierwszym treningu, ambasadorach zespołu, roli przewodnika, funduszach, współpracy z Wartą Poznań i innych kwestiach Karolina Kurek rozmawiała z Grzegorzem Jakubowskim.

Karolina Kurek: Sekcja blind footballu Warty Poznań była pierwszą drużyną w Wielkopolsce. Pan wraz z byłym piłkarzem Lecha Poznań, Krzysztofem Apolinarskim, zainicjował utworzenie drużyny blind footballu. Z czego wynikała chęć utworzenia takiej sekcji?

Grzegorz Jakubowski: Współtworzę drużynę z Krzysztofem Apolinarskim, który w przeszłości grał zarówno dla Lecha Poznań, jak i Warty Poznań. Miał również przyjemność zadebiutować na wyższym szczeblu piłkarskim. A jeśli chodzi o pomysł – ponad siedem lat temu sam uczestniczyłem czynnie w tej dyscyplinie. Grałem na pozycji bramkarza w drużynie z Wrocławia oraz reprezentacji Polski. Po przeprowadzce do Wielkopolski wyszedłem z inicjatywą stworzenia drużyny w Poznaniu.

Wracając jeszcze do początków. Plan był, pomysł był, ale żeby go zrealizować potrzebny był kolejny krok. Co było dalej? Od czego zaczęliście?

Przede wszystkim trzeba było zebrać chętnych zawodników do gry. A po drugie znaleźć odpowiednie boisko, na którym moglibyśmy trenować. Potrzebne nam też były fundusze, dlatego postanowiłem odezwać się do jednej z drużyn z Poznania. Ostatecznie udało się skontaktować z Wartą Poznań, która przyklasnęła naszemu pomysłowi, objęła nas w swoje skrzydła i przyjęła w poczet swojej sekcji.

Przygotowując się do naszej rozmowy, znalazłam informację dotyczącą miejsca, w którym trenujecie. Boisko jest zadaszone i całoroczne ze sztuczną nawierzchnią. Dlaczego nie możecie trenować na zewnątrz?

Bardzo chcielibyśmy trenować na zewnątrz podczas dobrych warunków atmosferycznych, lecz bardzo ciężko było znaleźć boisko, które spełniałoby nasze wymagania. Zależy nam na tym, żeby znaleźć boisko o wymiarach zbliżonych do blind footballu, czyli 40 x 20. Bramki mają wymiar 3,66  x 2,14 podobnych wymiarów jak do piłki hokejowej. Szukałem takich boisk po całym Poznaniu, ale albo były już zajęte, albo nie prowadzono tam rezerwacji miejsc. Jedynym boiskiem, które udało się zarezerwować było to, na którym obecnie trenujemy. Są plusy i minusy. Na pewno niekwestionowanym plusem jest to, że możemy na nim całorocznie trenować i nie jesteśmy zależni od warunków atmosferycznych. Aczkolwiek nie do końca całorocznie, bo na okres wakacyjny (lipiec-sierpień) będziemy bez boiska. Będziemy musieli znaleźć boisko zastępcze, ale znalezienie jego nie będzie łatwe.

Czy trudno było przekonać działaczy Warty Poznań do współpracy?

Warta Poznań jest potężnym klubem. My raczkujemy w piłce nożnej niewidomych. Jesteśmy piątą drużyną w kraju. Warta Poznań optymistycznie przyjęła pomysł stworzenia takiej inicjatywy. Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym, że nas przyjęli do siebie. Pomimo tego, że wciąż mają [Warta Poznań] swoje problemy, starają się nam pomóc na tyle, ile mogą.

Co było największym wyzwaniem przy zakładaniu drużyny Blind Footballu i jakie niespodziewane problemy się pojawiły?

Największym problemem były finanse. Warta może mieć swoje problemy i to się też na nas przekłada. Kwestią zwrotną są pieniądze, o które to wszystko się rozbija. Chcielibyśmy trenować na boisku, które spełniałoby odpowiednie wymogi bezpieczeństwa. Chcielibyśmy mieć bandy na bokach, które zawsze funkcjonują w blind footballu. My na ten moment nie możemy sobie pozwolić na taki luksus. Potrzebne są fundusze na stroje, na sprzęty, takie jak gogle, ochraniacze, ale nie poddajemy się i wierzymy, że uda nam się znaleźć sponsora do wsparcia naszej drużyny.

Trener Warty Poznań, Dawid Szulczek, w rozmowie z “Foot Truckiem” wspomniał, że jeszcze nie miał okazji tak mocno zapoznać się z członkami sekcji AMP-futbolowej, a czy miał okazję zapoznać się z członkami sekcji blind footballu?

Jeszcze nie. Myślę, że [Dawid Szulczek] jest mocno zapracowaną osobą, ale serdecznie go zapraszamy na jeden z treningów.

To teraz przechodząc do zasad blind footballu. Jak bardzo zasady w tej odmianie futbolu różnią się od reguł w tradycyjnej piłce nożnej?

Podstawowe zasady, czyli dwie bramki, dwie drużyny, jedna piłka i wygrywa drużyna, która zdobędzie więcej bramek. Zasady są te same, ale diabeł tkwi w szczegółach. Jeśli chodzi o piłkę, w jej środku znajdują tzw. “grzechotki”, które dźwięczą kiedy piłka zostanie wprawiona w ruch. Zawodnik, który prowadzi piłkę jest słyszalny dzięki dźwiękom wydobywającym się z piłki. Zawodnik z piłką przy nodze nie musi dodatkowo komunikować swojej obecności na boisku. Natomiast zawodnik drużyny przeciwnej, gdy słyszy zawodnika zbliżającego się z piłką, musi używać hiszpańskojęzycznego wyrazu “voy”, co oznacza “idę”. W ten sposób zawodnik z piłką jest w stanie zlokalizować pozostałych graczy, którzy są bez piłki przy nodze. Dzięki tej komunikacji zawodnik unika ewentualnych kolizji albo jest w stanie ominąć przeciwnika. Boisko, tak jak już wspomniałem, ma wymiary 40 x 20 m. Bramki są w wielkości podobnej do hokejowych – 2 x 3 m. Czterech zawodników występuje w polu plus bramkarz. Zaczynając od strefy obronnej, mamy bramkarza, który jako jedyny jest osobą widzącą. Oprócz tego że broni, ma też ograniczone pole wyjścia, może wyjść dwa metry przed siebie. Musi odpowiednio nawigować swoich zawodników, zwłaszcza obrońców. Musi im podpowiadać jak mają się przesuwać, jak mają się ustawiać względem przeciwnika. W strefie środkowej, za linią boczną, zazwyczaj jest trener, który podpowiada zawodnikom, którzy znajdują się w tej strefie. Za bramką przeciwnika znajduje się przewodnik, który naprowadza bezpośrednio na bramkę swoich napastników krótkimi komendami. Podpowiada on napastnikowi, w jakim miejscu się znajduje względem bramki, a także co ma robić, czy ma już strzelać, czy ma podać.

Czy pamięta Pan swój pierwszy trening z zawodnikami oraz zawodniczkami? Jaka panowała atmosfera?

Pierwszy trening został przeprowadzony pod koniec listopada zeszłego roku. Na pierwszym treningu pojawiło się ok. pięciu zawodników. Byli pozytywnie naładowani energią, jednocześnie ciekawych i od tego czasu nikt się nie odłączył z naszej drużyny, nikt nie zrezygnował. Drużyna mocno rozrosła się. Na ten moment mamy, co najmniej dwa razy więcej zawodników i zawodniczek, które regularnie trenują.

Czy występuje u Was podział na drużynę kobiecą i męską?

Na ten moment nie ma dywersyfikacji jeśli chodzi o płeć czy wiek. Jeśli w przyszłości będzie więcej chętnych dziewcząt, to być może powstanie oddzielna sekcja. Na ten moment, ilość zawodników biorących udział w treningach w blind footballu w Polsce nie pozwala nam na rozgraniczenie tego. Dziewczyny z powodzeniem mogą konkurować w jednej drużynie z chłopakami.

Czy konieczna jest obecność przewodnika podczas treningów? Jaką funkcję pełni w drużynie?

Tak, oczywiście. Sam trener nie dałby rady prowadzić treningów, dlatego nieodłącznym elementem treningów są pozostałe osoby wspierające, wolontariusze, którzy bardzo pomagają nam przy zabezpieczeniu treningów, jak w ich prowadzeniu.

Pewien świetny Brazylijczyk z Liverpoolu, Roberto Firmino jest znany z no look passów. A Twoi podopieczni mogą się pochwalić wykonywaniem tego typu zagrań na każdym treningu, to jest niesamowite. Jak często urazy przytrafiają się zawodnikom?

Odpukać, rzadko zdarzają się urazy na naszych treningach, ponieważ dbamy o bezpieczeństwo na ile tylko jest to możliwe. Cały czas ich uczulamy, aby stosowali hasło “voy”. Pierwsze treningi odbywały się bezkontaktowo, każdy trenował indywidualnie z piłką. Elementy stukowe wprowadziliśmy kiedy poziom techniczny zawodników/zawodniczek poszedł do góry. Takie działanie pozwoliło ograniczyć ryzyko wystąpienia kontuzji czy zderzenia się z zawodnikiem. To jest sport kontaktowy, nie zawsze można uniknąć urazów. W przyszłości będziemy grać mecze, które będą dla nas prawdziwym sprawdzianem dla naszych umiejętności i bezpieczeństwa.

Czy bierzecie udział w turniejach albo rozgrywkach krajowych?

W czerwcu będziemy startować po raz pierwszy, na pierwszym w historii Pucharze Polski. Na ten moment mamy łącznie pięć drużyn. Być może w przyszłości powstanie więcej drużyn. Śląsk Wrocław, Wisła Kraków, Niewidzialni Bielsko-Biała i Zabrze będą także brać udział w tych rozgrywkach. Jeżeli wszystko dobrze się powiedzie, to od przyszłej jesieni zostanie otworzona krajowa liga.

Czy może Pan wymienić ambasadorów drużyny Warty Poznań Blind Footballu i powiedzieć jaką rolę odgrywają?

Mamy kilku ambasadorów. Ze względu na nasze potrzeby jeszcze ich tak mocno nie eksplorowaliśmy. W ich gronie znajdują się min. Krzysztof Kotorowski, Grzrgorz Rasiak, Tomek Magdziarz, kabaret Czesław czy Szymon Ziółkowski. Wierzę, że będą mogli nam pomóc. Szymon Ziółkowski ostatnio pojawił się na treningu i bardzo pozytywnie był zaskoczony. Nie spodziewał się, że tak to może wyglądać.

To jeszcze wracając do rzutu karnego… Bramkarz jest jedynym widzącym zawodnikiem na boisku. Z kolei gracz, który podchodzi do wykonania “jedenastki” ma założone gogle na oczach i nic nie widzi. W tej sytuacji szanse są nierówne. Wydaje się, że bramkarz ma większą przewagę.

Owszem, przewaga jest dla bramkarza. Jeśli zawodnik mocno i precyzyjnie uderzy w światło bramki, to bramkarz nie ma za bardzo szans. W przeciwieństwie do tradycyjnego futbolu, rzut karny wykonuje się z bliższej odległości do bramki. Tutaj są strzały od sześciu do ośmiu metrów, wszystko zależy od tego w jakiej sytuacji rzut karny jest wykonywany. Piłka jest twarda i utrudnia ona interwencję bramkarzowi. Jeżeli chodzi o wykonanie rzutu karnego przez zawodnika, nie bierze on rozbiegu, jest on raczej wykonywany z miejsca. Najczęściej z pozycji przyklęku. Zawodnik trzyma jedną ręką piłkę prawie do końca i w ten sposób jest w stanie ją zlokalizować. Nasz przewodnik staje za bramką i naprowadza hasłem “strzelaj” albo “środek, środek” i wtedy zawodnik jest w stanie wyobrazić sobie wymiary bramki i dokładnie strzelić.

ROZMAWIAŁA KAROLINA KUREK

Grzegorz Jakubowski
Zdjęcie: Archiwum Grzegorza Jakubowskiego

PRZYDATNE LINKI

Twitter: @WartaPoznanBF

Facebook: WartaPoznanBF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x