Aktualności

Zbigniew Boniek reaguje na “aferę premierową”: Było jasne, że z tego wyniknie awantura

Reprezentacja Polski po 36 wyszła z grupy i tym samym zapisała się na kartach historii. Według byłego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka sukces Polaków nie ma znaczenia, jak twierdzi – prezentowaliśmy smutny, słaby futbol.

W rozmowie z “Przeglądem Sportowym” Zbigniew Boniek szczerze odniósł się do dyspozycji i stylu prezentowanego przez biało-czerwonych: – mecze oglądałem z przyjemnością, polskiego wątku nie chciałbym dotykać i rozwijać. Prezentowaliśmy smutny, słaby futbol. Nie widziałem nabiegania, dobrego przygotowania, lekkości, entuzjazmu, radości z gry w piłkę. Za to sporo mówiło się o kłótniach, sporach, niepotrzebnych dyskusjach – kadra stała się odbiciem rzeczywistości, w której żyjemy.

Dla neutralnego kibica spotkania z udziałem Polski nie były za bardzo atrakcyjne, brakowało fantazji w grze, kreatywności. Z to przez większość czasu oglądaliśmy bojaźliwość i zespół nastawiony na defensywne granie. Dziennikarze portalu “The Athletic” stworzyli ranking przedstawiający atrakcyjność wszystkich meczów Mistrzostw Świata w Katarze, układając je od najgorszego, do najlepszego. Finałową potyczkę Francji z Argentyną uznano za najlepszy mecz, a tytuł najbrzydszego meczu trafił do… Polaków i Meksykanów.

Boniek odniósł się też w rozmowie z Robertem Błońskim, dziennikarzem “Przeglądu Sportowego” do meczu Polski z Argentyną, w którym piłkarze, jak i sztab szkoleniowy mocno wierzyli, że zasada fair play pomoże w awansie: – Po przegranej 0:2 z Argentyną w fatalnym stylu, dobra wiadomość napłynęła ze spotkania Meksyku z Arabią Saudyjską, jakby wszyscy zapomnieli, że wystarczy jeszcze tylko jeden gol dla Meksyku i byśmy odpadli. Ale wyszliśmy z grupy i pojawił się błąd, bo awansowaliśmy dzięki zbiegowi okoliczności, po słabej grze.

Ostatecznie reprezentacja zakończyła swoje “popisy” na Mistrzostwach Świata w 1/8 finału. Po odpadnięciu z turnieju, “afera premierowa” była tematem numer jeden w mediach, zresztą do dzisiaj ten temat nie upadł. Pojawiały się kolejne doniesienia dotyczące pokaźnej nagrody obiecanej przez premiera Mateusza Morawieckiego. Kwestia jej podziału wywołała spięcie pomiędzy Robertem Lewandowskim a Czesławem Michniewiczem.

Polityka powinna pomagać sportowi, ale w inny sposób niż opłacać profesjonalnych zawodników. Było jasne, że z tego wyniknie awantura, bo zawodowców nie powinno się opłacać państwowo. Śmieszy mnie to, że zawodnicy i trenerzy dali się wpuścić w tak prosty sposób. Bo jak niby miało to wyglądać? Dajcie nam numery kont, a my wam wyślemy premię. Ale skąd? Z Banku Centralnego? Poza tym wszystko miało się rozegrać poza PZPN? Ja tego nie rozumiem, ale to pokazuje, jak niedojrzała jest ta grupa. Zabrakło kogoś, kto by to stanowczo przerwał i zakończył. No, ale skoro nawet prezes Kulesza o niczym nie wiedział, to o czym tu w ogóle mówić. W takich czasach żyjemy.

 

Źródło: Przegląd Sportowy.

Udostępnij
Karolina Kurek

Ta strona używa plików cookies.