Zdjęcie: UEFA
Chodzi o spotkanie z 21 listopada. Biało-czerwoni wygrali 3:2. Kontrowersje wywołało szczególnie to w jaki sposób doszło do rzutu karnego przy wyniku 2:0.
– Bukmacherscy gracze byli bardzo zainteresowani kursem “First Half 1,5”. Na azjatyckiej giełdzie zakładów pojawiło się 76 tysięcy euro. Wszystkie na ten kurs, który jest zwycięski tylko wtedy, gdy do przerwy padną dwie bramki. Na najbardziej popularne typowania (zwycięstwo gospodarzy, gości lub remis) postawiono łącznie znacznie mniej – czytamy na TVP Sport.
– Bramka jednak ciągle nie padała. Co stało się pod koniec pierwszej połowy? Sędzia spotkania podyktował rzut karny dla Polski za faul na Janie Biegańskim. Do piłki podszedł Szymczak, ale uderzył piłkę źle i ta została zatrzymana przez bramkarza. Co zrobił sędzia? Nakazał powtórzyć rzut karny! Choć bramkarz – jak rzadko – do ostatniej sekundy trzymał obie stopy na linii bramkowej. Za drugim razem bramkarz znów był górą, obronił też dobitkę, ale z trzecią próbą, już w wykonaniu Bartłomieja Kłudki sobie nie poradził – dodaje serwis.
UEFA już od miesiąca ma przyglądać się tej sprawie. Być może rezultaty poznamy jeszcze w styczniu. Zarówno PZPN, jak i turecki związek mają występować jako poszkodowani. Najpoważniejsze konsekwencje grożą sędziemu tamtejszego meczu. Wszystko wygląda na to, że spotkanie zostało wcześniej ustawione pod konkretny scenariusz w pierwszej połowie.
Warto zwrócić uwagę, iż wiele polskich klubów udaje się na zgrupowania do Turcji przed rundą wiosenną.
Źródło: TVP Sport
Ta strona używa plików cookies.