Ukraiński skrzydłowy zasilił zespół z Krakowa tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie. Jak sam podkreślał, wielki wpływ na jego pobyt w królewskim mieście miał telefon od samego właściciela, prof. Janusza Filipiaka.
– Przez ostatni rok prawie nie grałem. Stęskniłem się za futbolem. Byłem gotowy pojechać tam, gdzie mnie chcieli, gdzie będę się czuł potrzebny – mówił kilka miesięcy wcześniej w “Super Expressie”. Zdobywca Ligi Europy z Sevillą z 2015 roku wiosną wystąpił w dziewięciu meczach i ani razu nie wpisał się na listę strzelców.
Ta strona używa plików cookies.