Leo Messi – krok od nieskazitelności

Leo Messi

(AP Photo/Nicolas Aguilera)

Głośnym tematem ostatnich dni jest kontrakt Leo Messiego, a raczej jego brak. FC Barcelona zmaga się z poważnymi problemami finansowymi. Wciąż nie wiadomo, czy w przyszłym sezonie zobaczymy Argentyńczyka w barwach Barcy. Jednak obecnie Leo lśni na boiskach Copa America i dąży do pierwszego poważnego tytułu ze swoją reprezentacją.

Leo Messi przez wielu uważany jest za najlepszego piłkarza świata i, powiedzmy sobie jasno, ja również zaliczam się do tego grona. Messi to piłkarski artysta, człowiek-orkiestra – zarówno w reprezentacji, jak i w klubie. Piłkarz, któremu najlepsi pomocnicy zazdroszczą przeglądu pola; piłkarz, któremu napastnicy zazdroszczą wykończenia; piłkarz, któremu wielu zazdrości sukcesów. W końcu jego CV wygląda imponująco – czterokrotny zdobywca Ligi Mistrzów, dziesięciokrotny zdobywca mistrza Hiszpanii czy chociażby sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki. Tytułów, zarówno indywidualnych, jak i drużynowych, jest oczywiście o wiele więcej. Nie wspominając już o zdobyczach bramkowych, asystach, wykreowanych sytuacjach itd. – chociaż w przypadku Leo, liczby są tylko dodatkiem do całości.

Brakujący element

Przy sporach o to, kto jest najlepszym piłkarzem globu, przeciwko Messiemu zawsze pada jeden, ten sam (nie)sprawiedliwy argument – brakuje mu tytułu z reprezentacją Argentyny. W końcu Cristiano Ronaldo „poprowadził” w 2016 roku Portugalię do zwycięstwa w Mistrzostwach Europy, a Leo? A Leo był w wielkich finałach, jednak zawsze czegoś zabrakło, zawsze coś wymsknęło się spod kontroli. Mistrzostwa Świata w 2014, Argentyna kontra Niemcy – wiele sytuacji, zmarnowane okazje, niepodyktowany rzut karny na Higuainie i nieszczęsna bramka Mario Götze w 113. minucie. To wszystko odebrało złoto Argentynie na tamtym mundialu.

Jednak najwięcej rozczarowań Messi przeżył podczas Copa America. Dwa razy z rzędu (2015 i 2016) doszedł z Argentyną do finału i mierzył się z tą samą drużyną – Chile. W obu przypadkach Argentyna przegrała po karnych, a na Leo Messim wieszano psy. Na Copa America w 2019 Argentyna odpadła w półfinale z Brazylią, ale tym razem mają szansę się zrewanżować. W nocy z soboty na niedzielę na Maracanie odbędzie się finał Copa America 2021, w którym zmierzą się właśnie reprezentacje Argentyny i Brazylii.

Messi jest bestią, która naprawdę może zmienić losy meczu. Bardzo go szanujemy i podziwiamy, ale ten podziw zostawimy z boku, ponieważ będziemy walczyć o swoje. To będzie wojna. Kto będzie silniejszy, wygra. Niezależnie od tego, jak bardzo lubimy Leo i jego talent, będziemy walczyć o swoje cele – mówił Marquinos przed finałem.

Tych największych zawsze pewna część osób stara się deprecjonować, stara się umniejszać ich dokonania, umiejętności, zaangażowanie itp. Mam wrażenie, że w przypadku Leo Messiego jest tego aż nadto. Wielokrotnie słyszymy głosy, że jest słaby mentalnie; że w najważniejszych chwilach go brakuje i nie ma takiej mentalności, jak jego największy „rywal” – Cristiano Ronaldo. Ale żeby być choć trochę obiektywnym – w drugą stronę padają te same zarzuty.

Inna strona

Copa America pokazuje nam Leo od zupełnie innej strony; pokazuje nam go walczącego, zaangażowanego i niosącego reprezentację na swoich barkach, jak nigdy dotąd – Messi pokazuje, że jest prawdziwym kapitanem i liderem Albicelestes. Ten turniej jest po prostu jego turniejem. Messi jest najjaśniejszą postacią na południowo-amerykańskich boiskach i to – o ironio – na brazylijskim terenie. Leo na tym turnieju jest po prostu taranem, który dąży do upragnionego celu.

Po 7 spotkaniach 33-latek ma już na swoim koncie 4 bramki (najlepszy strzelec) i 5 asyst (najlepszy asystent). Mogło być tego ciut więcej, gdyby jego partnerzy wykorzystywali lepiej znakomite podania albo gdyby sam Messi nieco lepiej przymierzył. Poza tym potwierdza się fakt, że jest niesamowitym dryblerem. Na tym turnieju robił to już 33 razy i nawet Neymar nie jest od niego lepszy. Nie wspominając o celnych strzałach czy wykreowanych sytuacjach. To po prostu jego turniej i tylko jeden mecz dzieli go od zwieńczenia tego wysiłku.

Obecnie Messi przeżywa swój najlepszy czas w reprezentacji Argentyny. W zespole Albicelestes jest to najlepszy Messi, jakiego widziałem w życiu. Natomiast w całej swojej karierze miewał takie momenty, że był jeszcze lepszy. Nigdy nie widziałem Messiego grającego w reprezentacji Argentyny z taką szybkością, siłą, pazurem, czym zarażał innych, jak to widzę teraz. Przypomina mi Messiego u Guardioli, gdy miał u swojego boku Xaviego i Iniestę. Messi zawsze jednak gra dobrze – ocenił Tostao.

Nierówna walka

No właśnie – jeden mecz. Mecz finałowy. Wielu kibiców Messiego czy też ogólnie Argentyny boi się, że będzie to nierówna walka. Sam Jose Luis Chilvart, były paragwajski bramkarz, wypowiadał się następująco:

Leo Messi i jego koledzy z drużyny muszą być przygotowani na pokonanie drużyny Brazylii, Neymara, VAR i sędziego.

Wcale nie dziwi mnie taki komentarz, który bez cienia wątpliwości atakuje złe sędziowanie podczas tego turnieju. W obu półfinałach było wiele sytuacji, które budziły u mnie wątpliwości, a na różnych portalach spotkałem się z podobnymi ocenami. Jeśli ktoś narzekał na sędziowanie w ostatnim meczu Anglii z Danią i uważał, że Synowie Albionu byli pchani do finału Euro, to zapraszam do obejrzenia któregokolwiek meczu Argentyny na tegorocznym Copa America.

Nie od dziś wiadomo, że Argentyna i Brazylia mają ze sobą na pieńku, a COMEBOL niejednokrotnie faworyzował tych drugich. Jako sympatyk Argentyny – nie tylko ze względu na osobę Messiego – boję się zasiąść do tego meczu, bo wiem, że będzie to mecz nierówny i, jak już wspomniałem wcześniej, rozgrywany na Maracanie.

Jednak bardzo chciałbym się mylić i wierzyć, że mecz będzie uczciwie prowadzony i wygra po prostu drużyna lepiej grająca w piłkę. Mam nadzieję, że Leo sięgnie po – jak to sam nazwał – upragniony tytuł z Argentyną i ta plama na jego wizerunku zostanie zmazana. Będziemy wtedy bez cienia wątpliwości mówić o najlepszym zawodniku świata. Do tego, jeśli Argentyńczyk utrzyma tempo do końca roku, ma on wielkie szanse na zdobycie kolejnej Złotej Piłki, ale to dyskusja na inny temat. Każdy ma innego faworyta. Jeden powie, że należy się Messiemu; drugi, że Lewemu; trzeci, że Kante; a jeszcze inny, że powinien zdobyć ją Jorginho, no bo kto?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x