Na poniedziałek: El Clasico wcale nie takie pewne?

W piątek cały piłkarski świat (dosłownie i w przenośni) żył losowaniem półfinałów Ligi Mistrzów. Jeden z nich szczególnie przykuł uwagę polskich mediów: Barcelona zagra z Bayernem Monachium. W drugim Real Madryt zmierzy się z Juventusem Turyn. Aż prosi się o El Clasico w finale Champions League. Jednak to czy do takiego meczu dojdzie wcale nie jest pewne.

Niektórzy określają mecz Barcelony z Bayernem za przedwczesny finał. Otoczka wokół tej rywalizacji jest naprawdę elektryzująca. Wystarczy już sam banalny fakt, że Josep Guardiola po latach powraca na Camp Nou i już rozpoczynają się godzinne dyskusje o tym czy znajomość poszczególnych piłkarzy rywali pomoże Pepowi wyeliminować zespół, który niegdyś prowadził. Myślę, że jednak to nie będzie decydujące w tym dwumeczu. Luis Enrique stworzył Barcelonę już nieco bardziej grającą pod siebie. Do tego świetnie grające trio Neymar – Messi – Suarez powoduje, że jest to drużyna dużo groźniejsza niż dwa lata temu, gdy na tym samym etapie rozgrywek Bawarczycy wygrali w dwumeczu 7:0. Ponadto Barcelona dawno nie była w tak dobrej formie. Co prawda Bayern z łatwością rozprawił się u siebie z FC Porto, ale nie oszukujmy się – Portugalczycy to nie ta sama klasa co Katalończycy. Ta rywalizacja może być naprawdę zacięta i ciężko mi wskazać faworyta, ale procentowo stawiałbym na 45% do 55% dla Bayernu, bo mecz rewanżowy jest na Allianz Arena, co może być decydującym czynnikiem jeżeli w pierwszym spotkaniu nie zobaczymy zbyt dużej ilości bramek.

Drugi pojedynek Realu Madryt z Juventusem Turyn przykuwa nieco mniej uwagi, ale nie musi być wcale jednostronny. Turyńczycy wracają do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów po dwunastu latach w co aż trudno uwierzyć. Na pewno będą chcieli narobić obrońcom tytułu sporo problemów. Można powiedzieć, że obydwa zespoły mają niewyrównane rachunki. W sezonie 2013/14 Królewscy i Stara Dama grali ze sobą w fazie grupowej. Wtedy w pierwszym meczu na Santiago Bernabeu było 2:1, a rewanżu 2:2. Tym razem również może być bardzo wyrównana rywalizacja. Można twierdzić, że Juventus nie imponował swoją grą w fazie pucharowej i jest najsłabszy z tej czwórki drużyn półfinałowych. Jednak dobrze wiemy, że nie liczy się styl gry, a liczą się wyniki. Juventus jest naprawdę groźny i tacy zawodnicy jak Arturo Vidal czy Carlos Tevez mogą w każdej chwili wystrzelić. Do tego jest wiecznie młody Andrea Pirlo, który narzuca trochę spokoju w środku pola. Real nawet po powrocie Garetha Bale’a i Karima Benzemy będzie musiał grać bardzo uważnie przede wszystkim w defensywie. Być może mecze między Realem, a Juventusem nie porwą pod względem tempa i emocji, ale do końca może nie być wiadomo kto awansuje do finału.

Biorąc to wszystko pod uwagę łatwo wywnioskować, że w finale Ligi Mistrzów wcale nie musi dojść do El Clasico. Mamy jeden duży znak zapytania i drugi nieco mniejszy, ale jak wiemy piłka nożna rządzi się swoimi prawami i może dojść do niespodzianki. Oczywiście zależy co dla Was, a co dla mnie jest niespodzianką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x