Reprezentacja

Probierz: Mam Twittera, nie mam obaw z czytaniem komentarzy na swój temat

Michał Probierz gościł u Kuby Wojewódzkiego. Co ciekawego powiedział?

Mimo że materiał był kręcony wcześniej, to emisja każdego z odcinków show Kuby Wojewódzkiego jest w każdy wtorek. I już na początku spotkania doszło do małej wpadki. Prowadzący pomylił rozgrywki, w których gra Robert Lewandowski.

Krytyka Lewandowskiego

Parę dni temu miały miejsce rozgrywki Ligi Europy. Czy to jest tak, jak głosi prasa, koniec “Lewego” w Barcelonie? – zapytał Wojewódzki.

No nie, akurat tu Liga Mistrzów przedwczoraj i wczoraj. Tak, rozpoczął swoją wypowiedź Michał Probierz i poprawił prowadzącego.

Nawiązując jeszcze do Roberta i krytyków zawodnika, selekcjoner odniósł się do tej kwestii tak:

– Mam Twittera (teraz X), nie mam obaw z czytaniem komentarzy na swój temat czy inne. Patrzyłem i 90 procent ludzi, którzy nadają na Roberta, są anonimowi. Jest to normalna kolej rzeczy, media społecznościowe dopuściły do tego, że tak jest.

“Już nie raz z nim paliłem”

Oprócz pytań o Lewego. Było pytanie o innego doświadczonego piłkarza reprezentacji Polski, mianowicie o Wojtka Szczęsnego:

Wojtek poszedł sobie zapalić? – spytał Kuba Wojewódzki.

– To trzeba jego pytać – odpowiedział Probierz.

– Ale wiesz, że on pali? – ciągnął dalej  Wojewódzki.

– Pali, już nie raz też z nim zapaliłem. To jest normalne, skończył ten wątek Probierz.

Dalej w programie było trochę zabawy z taktyką przy tablicy. Selekcjoner pokazał też sztuczkę piłkarską oraz opowiedział historię ze swojej przeszłości, którą warto przytoczyć.

– Wiem, że siedziałeś w więzieniu. Wiem, że w Niemczech. Teraz tylko krótko: samochody czy włamania? – powiedział Kuba Wojewódzki.

To jest historia, już kiedyś była opowiedziana, także nie jest to żadna tam tajemnica. Miałem taką historię, że jak miałem 16 lat, to jeden agent chciał mnie namówić, żebym wyjechał do Niemiec. To nie były takie czasy, jak teraz. Trzeba było przekraczać granicę polsko-czeską. Akurat tę granicę przekraczałem w bagażniku, bo nie miałem wizy. Później pojechaliśmy do Niemiec i, jak przyjechaliśmy do Belgii, to po miesiącu się okazało, że ten klub to nie do końca jest taki, jak miał być. Byłem na testach, ale się nie udało. Postanowiłem autostopem wrócić. Było nas czterech, ale trzech zostało. W nocy uciekłem przez okno. Do Kassel jechałem. Ten agent postraszył kolegów policją, oni powiedzieli, gdzie jestem. Stałem na dworcu i widzę, że już szukają kogoś. Mnie szukali. Gościu powiedział, że go okradłem, co w ogóle nie miało miejsca i tak się stało, że trafiłem do aresztu zakończył Probierz.

Udostępnij
Oskar Kowalczyk

Ta strona używa plików cookies.