“Orły”, które w ostatniej kolejce nieco nieszczęśliwie zremisowały z Brighton, miały ciężki orzech do zgryzienia. Podopieczni Jurgena Kloppa chcieli wykorzystać wczorajsze potknięcie City z Southampton (1:1) i zbliżyć się do rywali na 9 punktów, mając jeden zaległy mecz.
Pojedynek rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami – goście od 1′ minuty zdominowali zespół gospodarzy. W 8′ minucie Andy Robertson posłał idealną piłkę z rzutu rożnego wprost na głowę Virgila van Dijka. Holender nie zwykł marnować takich sytuacji i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Ciągłe ataki LFC nie ustawały i już po 30′ minutach gry na tablicy widniał wynik 2:0. Szkocki lewy obrońca popisał się drugą asystą, zaś w roli egzekutora wykazał się Alex Oxlade-Chamberlain. Po tejże bramce byli mistrzowie Anglii spuścili z tonu i to Crystal Palace zaczęło sobie coraz śmielej poczynać. Dwie groźne akcje w wykonaniu Matety i Edouarda zostały powstrzymane przez defensywę rywali.
Po przerwie nadal ekipa Vieiry dyktowała warunki gry. Edouard znowu miał dwie sytuacje, ale tym razem jedną z nich wykorzystał z zimną krwią. Od tego momentu to właśnie Palace było bliżej wyrównania niż Liverpool strzelenia kolejnej bramki. Guaita zmienił jednak ten stan rzeczy, ponieważ nieco nieszczęśliwie wpadł w Diogo Jotę. Sędzia po długiej weryfikacji VAR postanowił podyktować rzut karny, którego na gola zamienił Fabinho. Brazylijczyk ostatecznie zapewnił Liverpoolowi trzy punkty.
Crystal Palace: Guaita – Ward, Andersen, Guehi, Mitchell – Gallagher, Hughes (Ayew J. 78′), Schlupp – Olise, Mateta (Benteke 78′), Edouard (Eze 68′)
Liverpool: Alisson – Robertson, van Dijk, Matip, Alexander-Arnold – Jones, Fabinho, Henderson – Diogo Jota, Firmino (Milner 90′), Oxlade-Chamberlain (Minamino 60′)
Ta strona używa plików cookies.