Polecane

Ostatnia szansa, aby wyjść z klasą! Czy Sevilla stawi twardy opór BVB?

Ostatni czas dla Sevilli nie jest zbyt kolorowy. Trzy porażki z rzędu we wszystkich rozgrywkach, tylko jedna wygrana w pięciu ostatnich meczach! Coś się złego stało z ekipą Julena Lopetegui’ego i jak na razie nie wiele wskazuje na to, by ten kryzys miałby się zakończyć dziś. 

Sevilla od początku roku miała kapitalny okres. W 13. spotkaniach aż 11. razy odnieśli zwycięstwo, jeden raz zremisowali – derby z Betisem – i jeden raz przegrali – z Atletico Madryt. W tym czasie siedem starć z rzędu Sevilla wygrała nie tracąc przy tym żadnej bramki. Fantastycznie zachowywała się defensywa w postaci Julesa Kounde oraz Diego Carlosa. Kapitalne występy notował także Bono, który pobił klubowy rekord Beto bez wpuszczonego gola. Statystyki wręcz kosmiczne, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy.

Starcie z Borussią Dortmund było przełomem i wprowadzeniem do kryzysu. Mecze rozgrywane co trzy dni w końcu musiały się odbić czkawką. Co prawda Los Nervionenses dobrze weszli w mecz strzelając bramkę na 1:0, ale potem BVB wypunktowała ich w całości. Świetne zawody rozegrał wtedy Erling Haaland, który dwukrotnie zabawił się z defensywą zdobywając wtedy gole. Ostatecznie Sevilla poległa 2:3, ale szanse na awans do ćwierćfinału jeszcze są, wystarczy zwycięstwo różnicą dwóch bramek, ale sprawa wcale nie będzie prosta.

Następnie Sevilla podejmowała Osasunę. Podopieczni Julena Lopetegui’ego bez większego problemu pokonali ekipę z Pampeluny 2:0. Potem przyszedł kryzys. Dwa starcia z Barceloną z rzędu: jedno w lidze, drugie rewanżowe w Copa Del Rey. Oba przegrane kolejno 0:2 i 0:3! W lidze Sevilla wyraźnie sobie odpuściła, koncentrowała się na tym rewanżu. Na Camp Nou Barca zagrała jeden z najlepszych meczów pod wodzą Ronalda Koemana. Do samego końca trwała walka o zburzenie muru i to się udało. Pique jak Ramos, strzałem głową pokonał Vaclika, a w dogrywce sprawę załatwił “potężny” Duńczyk.

Mogłoby się wydawać, że najgorsze już za Sevillą, bo następnym rywalem było Elche. Nic bardziej mylnego! Nie poradzili sobie nawet z beniaminkiem. Lopetegui wystawił mocno rezerwowy skład z Papu Gomezem w środku pola. Pierwsza połowa absolutnie do zapomnienia, a po zmianie stron gospodarze zwietrzyli okazję, którą potem wykorzystali. Kolejna porażka, która mocno wpływa na przewagę nad Realem Sociedad. Baskowie wygrali 1:0 z Levante i tracą już tylko trzy punkty do Los Nervionenses. Natomiast o wielkiej trójce nie warto mówić. Na tą chwilę priorytetem jest utrzymanie tego czwartego miejsca.

Priorytetem jest także walka z rewanżu z BVB, który odbędzie się dziś. Sevilla musi wygrać 2:0, 3:1 itp. jeśli chce przejść dalej. W ekipie Terzicia zabraknie między innymi Jadona Sancho, Raphaela Guerreiro, Giovanniego Reyny, Axela Witselela i Manuela Akanji’ego. Niemieckie media potwierdzają, że do gry ma być gotowy Erling Haaland, który podczas starcia z Bayernem zszedł przedwcześnie z boiska z powodu drobnego urazu. Norweg wczoraj trenował z drużyną, zatem wydaje się, że sprawa raczej jest pewna. Z kolei po stronie Sevilli w ostatniej chwili do składu załapali się kontuzjowani Jules Kounde i Bono.

Lopetegui ma zatem wszystkich piłkarzy do dyspozycji i to od niego zależeć będzie kogo pośle w decydujący bój. Jeżeli Sevilla odpadnie to możemy mówić o pewnym niedosycie. Założenia klubowe opierały na awans co najmniej do ćwierćfinału. Puchar Króla także przepadł, bo szansę na jego zdobycie zabrała Barcelona. O triumf w La Liga raczej nie ma co marzyć, trzeba tylko utrzymać pozycję, która dawałaby możliwość gry w LM w przyszłym sezonie. Czy Sevilla podoła temu zadaniu i po trzech porażkach z rzędu obudzi się i pokaże swoje prawdziwe oblicze? Czy Ivan Rakitić weźmie w końcu ciężar gry na siebie i zadba o to, by środek pola funkcjonował bez zarzutu? A może Yousse En-Nesyri po kilku meczach posuchy w końcu odpali i strzeli gola, lub gole, które przybliżą Los Nervionenses do 1/4 finału? Na te i inne pytania poznamy odpowiedź dziś o 21.00. Sędzią głównym będzie Cuneyt Cakir.

 

Udostępnij
Grzegorz Czerniecki

Ta strona używa plików cookies.