Legioniści nie mogą mówić o dobrej passie. Najpierw w Alkmaar po meczu doszło do potężnego skandalu, gdzie to aresztowano dwóch zawodników “Wojskowych” – Radovana Pankowa i Josue. Co więcej, doszło wtedy do nariuszenia nietykalności cielesnej Mioduskiego.
Kilka tygodni później stołeczni mieli kolejny problem. Nie otrzymali tyle biletów dla kibiców, ile Aston Villa powinna udostępnić według przepisów UEFA. Wielu warszawskich fanów i tak udało się do Birmingham, co wywołało tam spore zamieszanie. Z kolei Mioduski i jego ekipa do końca walczyli, by jednak Aston Villa respektowała ich prawa. Ostatecznie tuż przed meczem (1:2) zdecydowali się na protest.
A i to nie do końca przebiegło tak, jakby chciał prezes Legii. O kulisach ostatnio opowiedział rzecznik prasowy klubu – Bartosz Zasławski w rozmowie dla “Radio Zet”.
– Mamy sygnały o tym, że Polaków wypraszano z restauracji, z pubów. Taka praktyka dotknęła chociażby naszego zarządu. W ramach protestu i braku zgody wobec łamania zasad przez klub gospodarza i lokalne władze nasz zarząd z prezesem Mioduskim podjął decyzję, że nie będzie uczestniczyć w tym spotkaniu. Panowie wybrali się do okolicznej restauracji, pubu. Tam chcieli obejrzeć mecz, ale również zostali wyproszeni. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek w Polsce wobec klubu rywala taka praktyka miała miejsce. (…) Wydaje się, że jedynym argumentem była narodowość – podkreślił.
Ta strona używa plików cookies.