Legia Warszawa wykorzystała potknięcia liderującego Rakowa Częstochowa z Wartą Poznań (1:1). Wojskowi ograli przy Łazienkowskiej Koronę Kielce, która w końcówce meczu napsuła wiele krwi.
– Cieszę się, że wróciliśmy do gry po takiej przerwie. Dla mnie była ona trochę za długa. W pierwszej połowie kompletnie zdominowaliśmy mecz. Graliśmy bardzo dobrze piłką na bardzo złym boisku. W drugiej odsłonie meczu szybko zdobyliśmy trzecią bramkę, ale po golu Bartka Kapustki przestaliśmy grać – ocenił szkoleniowiec.
– Z upływem minut stan boiska się pogarszał, ale nie możemy szukać takich wymówek. To nie był poziom, jaki chciałbym widzieć w Legii. Korona walczyła do ostatnich minut. Straciliśmy zbyt łatwo dwie bramki. Musimy mocno popracować nad defensywą – kontynuował.
Podkreślił, że chcą pokazywać energię i odwagę i zachować ducha zespołu. – Jeżeli każdy mecz będziemy kończyli z jednym golem więcej, to będę szczęśliwy. Ale to prawda – tracimy za dużo bramek i musimy nad tym pracować. Mieliśmy świetną okazję do zdobycia czwartego gola. Swoją sytuację miał wówczas Carlitos.
– Nie zdołaliśmy podwyższyć prowadzenia, a potem straciliśmy zbyt proste bramki. W tej rundzie zmierzymy się z wieloma podobnymi sytuacjami. Będziemy dominować, rywal będzie grał walecznie i będzie próbował szukać dłuższych podań. My musimy zachować swój styl gry. Boisko sprzyjało Koronie, ale tak jak mówiłem wcześniej – to nie jest wymówka – podsumowuje.
źródło: legia.com /
Ta strona używa plików cookies.