Kamil Glik po raz kolejny zadziwił kibiców swoją niesamowitą walecznością. Obrońca reprezentacji Polski pomimo zmagania się z kontuzją, dzielnie walczył na boisku przez 80 minut.
Podczas spotkania z Anglikami Kamilowi Glikowi towarzyszył grymas bólu. W pomeczowej rozmowie z TVP Sport obrońca “Biało-czerwonych” wyjawił jak groźna jest kontuzja, której doznał na boisku.
– Mam nadzieję, że z kolanem wszystko będzie w porządku. Poczułem przeprost, przeszedł mi prąd przez całą nogę. Wydaje mi się, że ostatecznie skończyło się na strachu, a nie na kontuzji. Więcej będzie można powiedzieć dopiero jutro.
Zawodnik Benevento wie, że to starcie kosztowało wiele nie tylko jego.
– Wszystkich ten mecz dużo kosztował. Nie zabrakło nam tego, z czego byliśmy znani – charakteru. Można powiedzieć, że wróciła ta stara reprezentacja. W miarę dobrze graliśmy w defensywie. Czystego konta nie udało nam się zachować, ale Anglicy też nie mieli stuprocentowych sytuacji.
– Możemy być zadowoleni. Narodowy to nasza twierdza, gdzie chyba już nigdy nie przegramy. Na pewno się bardzo cieszymy – zapewnił.
– Ostatni mecz tutaj przegraliśmy w 2013 roku. Wszystkie reprezentacje, które tu przyjeżdżają, wiedzą, że Polska może jakościowo nie gra wielkich meczów, ale na pewno nie brakuje w niej charakteru. Dzisiaj właśnie tak było.
– Mamy dwa spotkania w październiku, dwa w listopadzie. Finałowy mecz z Węgrami zagramy właśnie tutaj. Jedziemy dalej, to fajny punkt i moment dla drużyny – dodał na koniec.
Ta strona używa plików cookies.