źródło: acffiorentina.com
Za dwa tygodnie poznamy następcę Paulo Sousę. Odkąd Portugalczyk opuścił biało-czerwonych, to wyrosło kilku głównych kandydatów do przejęcia kadry. Najczęściej spekuluje się o polskich nazwiskach: Adamie Nawałce i Jerzym Brzęczku. Wysoko stoją też notowania Czesława Michniewicza czy Marka Papszuna.
W międzyczasie nie brakuje spekulacji i zgłoszeń zagranicznych szkoleniowców. W ostatnich dniach pracą z Robertem Lewandowskim i spółką zainteresowało się kilku włoskich szkoleniowców. Niedawno media wymieniały Fabio Cannavaro, który ostatnio przebywał w Chinach. W poniedziałek dołączyły do niego dwa nazwiska. Najpierw Andrea Pirlo, a potem – zdecydowanie bardziej doświadczony Cesare Prandelli.
– Może to być koniec mojej kariery trenerskiej, ale nie zamierzam tego żałować. Świat, którego byłem częścią przez całe moje życie, przestał być dla mnie odpowiedni. Być może już do niego nie pasuję, nie widzę się w nim. Nadszedł czas, abym przestał być porywany, zatrzymał się na chwilę i znów poznał siebie – napisał w oświadczeniu do kibiców. Mówiło się o depresji, ale trener tego nie przyznał. Teraz okazał chęć powrotu do piłki. Prandelli miał 10 miesięcy wolnego, by odpocząć i złapać wiatr w żagle. Ma 64 lata i być może nie chce już prowadzić zespołów klubowych, ale wie doskonale, jak pracuje się z reprezentacją – tłumaczy portal Meczyki.pl.
Prandelli nie tylko pracował w wielu klubach (ostatnio w Fiorentinie), ale prowadził też reprezentację Włoch. Z nią sięgnął po wicemistrzostwo Europy.
Ta strona używa plików cookies.