Białas przed hitem: Nikolić? Najlepszy snajper w Ekstraklasie od kilkudziesięciu lat

W 20. kolejce Ekstraklasy, czas na prawdziwy hit. Legia podejmie u siebie lidera, czyli Piasta Gliwice. Lidera, którego przed sezonem nikt o tak długie liderowanie nie miałby prawa podejrzewać. Przed pierwszym gwizdkiem porozmawialiśmy z byłym piłkarzem, jak i trenerem Wojskowych – Stefanem Białasem. O szansach na mistrzostwo, głupiej reformie i najlepszym napastniku na polskich boiskach… od kilkudziesięciu lat.

Ostatnim meczem z Legią Piast wywalczył sobie pozycję lidera, ale to, że po tylu miesiącach starcie tych klubów ponownie będzie spotkaniem na szczycie, nie przewidziałby chyba nawet Nostradamus.

Rzeczywiście, od tego wejścia na pierwsze miejsce nie spadli z niego nawet na chwilę. Regularnie wygrywali, ale zauważyłem, ze w ostatnim czasie wyraźnie złapali zadyszkę. W dwóch minionych meczach zdobyli zaledwie jeden punkt, a Legia sześć. Spotkanie to będzie dla stołecznych bardzo ważne. Będzie kolejnym krokiem do zniwelowania różnicy. Jeszcze niedawno Piast miał dziesięć punktów przewagi. Dziś jest ich już o połowę mniej. Konsekwentnie się zbliżają i mam nadzieję, że stulecie klubu uświetnią odzyskaniem korony mistrza Polski.

Jeszcze niedawno mogłoby się wydawać, że podział punktów, który w poprzednim sezonie był zmorą, teraz stanie się dla Legii sprzymierzeńcem. Wiele wskazuje jednak na to, że odrobienie strat możliwe jest jeszcze przed końcem rundy zasadniczej.

Od razu powiem jasno, że nie ma na świecie historii, gdzie zdobyte punkty by się odbierało albo dzieliło. To chyba pierwszy przypadek światowej piłce. W ubiegłym sezonie Legia przegrała mistrzostwo właśnie przez tą głupią i nieuzasadnioną reformę ligi. Kompletnie głupią. Teraz też nie będzie Legii potrzebna. Wygra mecz z Piastem i zbliży się do niego na dwa punkty. Reforma nie pomoże, a znów przeszkodzi, bo wzmocni bezpośrednich przeciwników. Jestem przekonany, że Legia ogra Piasta, a wtedy ich przewaga będzie właściwie żadna.

Skąd ta pewność jeśli chodzi o wygraną Legii? W końcu to mecz na szczycie, a w takich – jak to lubią pisać dziennikarze – wszystko się może zdarzyć. Kurs na Legię u jej głównego sponsora – Fortuny – nie jest aż tak jednoznaczny, bo ustalony na poziomie 1.7.

Będą u siebie. Na terenie, gdzie kibice naprawdę są dwunastym zawodnikiem. Na pewno nie sądzę tak na podstawie wczorajszego meczu z Napoli. Chodzi raczej o świadomość piłkarzy, że przed rokiem tytuł mistrzowski przeszedł im koło nosa. Ostatnio regularnie punktują. Poza tym wygląda na to, że nareszcie zrozumieli to, czego oczekuje od nich trener. Nikolić regularnie zdobywa bramki i jak tak dalej pójdzie, to będzie pierwszym, który od bardzo dawna przekroczy granicę trzydziestu goli w sezonie. Atuty są po stronie Legii, ale nie będzie tak, że Piast odda punkty za darmo. Łatwo nie będzie, ale gospodarze powinni wygrać.

To jednak piłkarze Piasta będą bardziej wypoczęci, bo po ośmiodniowej przerwie od meczu. Legioniści w tym czasie zagrali dwa – z Wisłą i Napoli.

To ma znaczenie. Piast gra w cyklu tygodniowym i bardzo dobrze to wykorzystuje, świetnie przygotowując się do kolejnych meczów. Dotychczasowy cykl Legii czy Lecha, ten trzydniowy, jest znacznie trudniejszy. Nasze kluby nie mają tak bogatych kadr, jak te na zachodzie. Fakt, tutaj Piast będzie mieć przewagę i szczególnie w końcówce meczu może to się odbić na kondycji czy wytrzymałości, ale atut własnego boiska powinien to zniwelować.

Na koniec wróćmy do Nikolicia. Takiego snajpera nie było w Ekstraklasie od bardzo dawna. Czy pana zdaniem przedwojenny rekord Henryka Reymana, czyli 37 bramek, może być zagrożony? Magiczna, symboliczna liczba.

Ponoć podobnym typem piłkarza był Ernest Pohl w latach pięćdziesiątych, ale nie widziałem go w akcji. Był taki okres, kiedy Nikolić trochę się zaciął i Legia grała słabiej. Poza tym był problem z trenerem, przygotowywana była zmiana. To wpłynęło na brak jego regularności. Teraz odzyskał ten wigor, chociaż… Trzydzieści siedem bramek to bariera, którą osiągnąć będzie bardzo trudno. Ale oczywiście nie jest to niemożliwe. Jesteśmy po dwudziestu kolejkach, kilkanaście kolejnych przed nami. To będzie zależało przede wszystkim od Nikolicia, ale nie tylko od niego. Zadanie też przed drużyną, jego kolegami. Pytanie, czy będzie grała ofensywnie, czy będzie mu w tym pomagała. Pewne jest to, że Legia ma snajpera, na którego warto grać i dzięki któremu zyskuje nie tylko on sam, ale i cały klub.

Przypomina sobie pan lepszego napastnika w naszej lidze? Niektórzy porównują Nikolicia do Żurawskiego czy Frankowskiego za najlepszych czasów, ale nawet oni nie zdobywali bramek z taką częstotliwością.

Wybiegam pamięcią, ale… byli zawodnicy, którzy strzelali dużo goli. Szczególnie z tego starszego, mojego pokolenia, ale też nie były to liczby pod trzydziestkę. Dwadzieścia parę goli i basta. W ostatnim czasie Legia miała problemy z wykańczaniem akcji. Szczególnie w fazie finałowej poprzedniego sezonu i między innymi przez to straciła mistrzostwo. Jeśli chodzi o skuteczność, to w polskiej lidze piłkarza pokroju Nikolicia nie mieliśmy od dziesiątek lat. Dwadzieścia, trzydzieści, może nawet więcej.

 

Źródło: FourFourTwo

Udostępnij
Kamil

Założyciel oraz administrator na PilkarskiSwiat.com! Zagorzały kibic reprezentacji Polski, krajowych klubów i piłkarzy... "Piłkarski Świat - z miłości do piłki nożnej"

Ta strona używa plików cookies.