Pomimo bardzo dobrej postawy Lazio, Juventus po raz enty zgarnia trzy punkty. Bianconeri nazywani najbardziej cynicznym zespołem Europy pokonali rywali 1:2. Dodatkowo kilka słów na temat pozostałych niedzielnych spotkań. Oj działo się.


 Zwieńczeniem 21. kolejki Serie A było starcie na Stadio Olimpico w Rzymie pomiędzy Lazio, a Juventusem. Faworyt mógł być tylko jeden, ale piłkarze Simone Inzaghiego podjęli rękawice będąc od początku spotkania niesamowicie zmotywowani. Wojciech Szczęsny musiał wykazać swoje najlepsze umiejętności bramkarskie. W pierwszej połowie można było jedynie wymieniać nazwiska gospodarzy, którzy zagrozili bramce Polaka. Wallace, Joaquin Correa, Luis Alberto. Marco Parolo, a najbliższy celu był Ciro Immobile, który próbował przelobować Szczęsnego. Na szczęście na ratunek przyszedł Daniele Rugani. Jedna z najsłabszych połówek Juventusu w tym sezonie.

Druga część meczu rozpoczęła się od próby ataku ze strony Cristiano Ronaldo, lecz brakło wykończenia. W odpowiedzi zza pola karnego uderzał Luis Alberto, minimalnie się pomylił. Gdy wydawało się, że Juventus wraca do żywych, jak to niemal co weekend ma miejsce – Lazio po stałym fragmencie strzeliło gola. Pechowcem okazał się Emre Can pakując piłkę do własnej bramki. Fatalny występ niemieckiego pomocnika i jutrzejsze gazety, a zwłaszcza te turyńskie nie pozostawią suchej nitki na nim. Następnie Ciro Immobile powinien podwyższyć prowadzenie na 2:0 i to się niestety zemściło. Obrona Biancocelestich zaspała i niekryty João Cancelo dobił futbolówkę po uderzeniu Paulo Dybali praktycznie do pustej bramki  Juventus przyzwyczaił do tego, że grając fatalnie i tak zgarnia komplet punktów. Nie inaczej było dzisiaj. Dlatego Bianconeri nazywani są najbardziej cynicznym zespołem Europy. Fatalne zachowanie we własnym polu karnym Senada Lulicia, który dopuścił się przewinienia na João Cancelo. Cristiano Ronaldo nie pozostawił żadnych złudzeń Thomasowi Strakoshie pokonując go pewnie z jedenastu metrów. Podopieczni Massimiliano Allegri pewnie kroczą po kolejne Scudetto. Nie ma na nich siły.

Kibice, którzy poświęcili niedzielę oglądając jedynie włoską ekstraklasę nie mogli narzekać na brak wrażeń i zaskakujących rozstrzygnięć. Cały spektakl rozpoczął się od pojedynku Chievo z Fiorentiną zakończonym wynikiem 3:4. Polskim akcentem była bramka Mariusza Stępińskiego. Bohaterem meczu został zdobywca dwóch goli – Federico Chiesa. Duże uznanie dla Violi, która potrafiła grając w osłabieniu przez pół godziny wywieźć z Werony trzy punkty.

Co później zrobili zawodnicy Romy to tylko oni sami wiedzą. Prowadzili 3:0 do przerwy, aby ostatecznie zremisować 3:3. Wiemy, że Atalanta jest najbardziej skuteczną drużyną w Serie A, ale mimo wszystko Giallorossi mogą pluć sobie w brodę. Z Nicolò Zaniolo będą ludzie.

Podobny scenariusz miał miejsce na Stadio Ennio Tardini w Parmie, gdzie tamtejszy klub wygrywając 2:0 przegrał 2:3 ze SPAL. Łukasz Skorupski i Bologna otrzymał cztery gongi od Frosinone Bartosza Salomona. Inter przypomniał sobie, jak wygląda marazm piłki i przegrał 1:0 z Torino. Zresztą chyba najsłabsze widowisko 21. kolejki Serie A.

 

 

27.01.2019, 21. kolejka Serie A, Stadio Olimpico (Rzym)

S.S. Lazio – Juventus Turyn 1:2 (0:0)

59′ Emre Can – gol samobójczy

74′ João Cancelo

88′ Cristiano Ronaldo – rzut karny 

 

Sędzia: Marco Guida (Neapol)

Żółte kartki: Lucas Leiva, Milinković-Savić – Emre Can, Matuidi, De Sciglio, Rugani, Chiellini.

Lazio: Strakosha – Bastos, Wallace, Radu – Parolo, Luis Alberto (81′ Valon Berisha), Leiva, Milinković-Savić, Lulić (C) – Correa, Immobile (83′ Caicedo).

Juventus: Szczęsny – De Sciglio, Bonucci (C) (40′ Chiellini), Rugani, Alex Sandro – Emre Can, Bentancur, Matuidi (60′ Bernardeschi) – Douglas Costa (70′ Cancelo), Dybala, Cristiano Ronaldo.

Udostępnij
Karol Żuradzki

Ta strona używa plików cookies.