Reprezentacja Polski pod wodzą Paulo Sousy rozegrała już dziesięć spotkań, a ja nadal widzę w jej grze rękę Brzęczka.

Pamiętacie ten kultowy cytat „zanim się za kogoś wyjdzie, to trzeba chodzić z nim minimum trzy miesiące”? Kiedy Zbigniew Boniek zwolnił Jerzego Brzęczka, a w jego miejsce zatrudnił Portugalczyka, większość kibiców, ekspertów, dziennikarzy (również i ja) było w euforii. Braliśmy każdego, byle nie nazywał się Jerzy Brzęczek. Jednak po pół roku związku z nowym selekcjonerem, czyli dwa razy więcej od znanej zasady, nie związałabym się z Poulą Sousą na lata.

Szkoda, że selekcjoner zapomniał, jaka powinna być jego rola w PZPN-ie. Rozumiem, że na początku swojej przygody z kadrą, chciał poprawić jej mentalność, morale oraz wizerunek, co mu się udało. Ale na litość boską? Ile można polerować coś, co jest zardzewiałe? Nie można robić drobnego remontu domu, który przeznaczony jest do rozbiórki. Selekcjoner zrobił sobie doskonałą atmosferę wokół swojej osoby, zarówno na zewnątrz, jak i w wewnątrz kadry i teraz powinien się skupić tylko i wyłącznie na piłce.

Trener/selekcjoner jak kucharz

Jak poznajemy dobrego kucharza? Otóż tak, że mistrz sztuki kulinarnej potrafi zrobić coś dobrego z niczego. Przeciętny kucharz nie zrobi tak dobrego obiadu nawet z najlepszych produktów, jak dobry kucharz z nieświeżych i słabszej jakości składników. I tak samo jest z selekcjonerem czy trenerem. Można mieć słabych indywidualnie zawodników, z których wyjdzie super drużyna. Z drugiej strony można przegrać wszystko z najlepszymi gwiazdami, bo nie będzie między nimi współpracy. A jak wiadomo piłka nożna, to sport drużynowy, a nie indywidualny.

Wolę mieć jedenastu ambitnych chłopaków, którzy będą zapierdzielać jeden za drugiego, niż to, co teraz mamy. Idealne i najświeższe potwierdzenie moich słów to stracona bramka z San Marino. Nasi piłkarze, którzy są zawodowcami w pełni słowa tego znaczeniu, nie wiedzieli co zrobić, kiedy jeden z rywali zastosował wobec nich pressing.

Powoli zaczynam myśleć, że Brzęczek nie był takim złym selekcjonerem. On nie miał szacunku wśród piłkarzy, dziennikarzy i trenerów, ponieważ nie potrafił w odpowiedni sposób wyjaśnić, co mu w głowie siedzi.

Kamil Radomski

Udostępnij
Kamil Radomski

Z "PIŁKARSKIM ŚWIATEM" związany jestem od lutego 2013 roku. Zanim tutaj trafiłem byłem publicystą sportowym w czasopiśmie fundacji ROKOR1 (od 3 stycznia 2013 roku do 31 czerwca 2014 roku) oraz zwykłym blogerem (od 16 stycznia 2012 po dzień dzisiejszy).

Ta strona używa plików cookies.