Gospodarze wstrząsnęli Granatą już na początku spotkania. W siedem minut zdobyli trzy bramki i wszystko wskazywało na to, że po upływie 21 minut gry mamy już po wszystkim. Strzelanie zaczął Josip Ilicic trafiając po swoistej podcince nad bramkarzem niemalże z powietrza. Wykorzysał zaś precyzyjne, długie podanie od Martena de Roona. Drugiego gola zdobył Robin Gosens wykorzystując przecinające szesnastkę podanie od Luisa Muriela. Kolumbijczyk wpierw asystował, a niedługo po tym sam wpisał się na listę strzelców. Dopieszczone zagranie w pole karne, Muriel przyjął piłkę i strzelił po długim rogu nie do obrony. Mineło nieco ponad 20 minut i było 3:0. Nokaut? Tylko knockdown
Torino jeszcze w pierwszej połowie wyprowadziło bowiem dwa ważne ciosy. Pierwszego gola zdobył Andrea Belotti. Włoski napastnik nie trafił z rzutu karnego, ale naprawił swój błąd dobijając strzał z powietrza. Tym razem Gollini nie miał już najmniejszych szans. W doliczonym do pierwszej części gry czasie padł też drugi gol i znów o mało co by go nie było. Piłka bowiem potężnie uderzyła w poprzeczkę, ale tego dnia szczęście sprzyjało graczom Granaty. Piłka spadła wprost pod nogi Gleisona Bremera, a ten z najbliższej odległości wpakował ją do siatki.
W drugiej połowie padł tylko jeden gol i to w końcówce. Żadna z drużyn długo nie mogła się wstrzelić, aż wreszcie Torino dopięło swego i zdobyło wyrównującego gola. Z okolicy 40 metra od bramki rywali rzut wolny bił Simone Verdi. Do piłki najwyżej wyskoczył zaś Federico Bonazzoli, pokonał oponentów w powietrzu i pokonał także Golliniego. Bramkarz Atalanty nawet nie drgnął gdy piłka trzeptała już w siatce. Dokonał się epicki comeback Turyńczyków, którzy zdobyli niezwykle cenny punkt w kontekście utrzymania. Do tego zdobyli go w momencie gdy wszystko wydawało się stracone już po 21 minutach.
14′ Ilicic, 19′ Gosens, 21′ Muriel – 42′ Belotti, 45+1′ Bremer, 84′ Bonazzoli
Ta strona używa plików cookies.