Liga Europy zawsze była tym gorszym, dodatkowym tworem. Cień Champions League, rozgrywki nie były brane w 100% na serio. I oczywiście o to w nich chodzi. Nie jest to konkurencja Ligi Mistrzów, jest to jej zaplecze. Jednak, gdy jesteś “tym najgorszym” mało osób bierze cię na serio. Gra w Lidze Europy dla dużych ekip to ujma na honorze.
Po powstaniu Ligi Konferencji Liga Europy przestała być najgorszymi rozgrywkami. Średni poziom drużyn w Lidze Europy także się podniósł. To dlatego, bo z 48 drużyn, (co przyznajmy, była zbyt dużą ilością ekip) skład tych rozgrywek zmalał do 32 klubów tak jak w Lidze Mistrzów. Oczywiście podwyższyło to ogólny poziom rozgrywek, nie ma już starć przykładowo Arsenalu z zespołami, których nikt nie zna.
Ekipy, które nie są zbyt znane, grają w Lidze Konferencji. Niewiele osób wyśmiewa te rozgrywki, bo wiadomo do czego są stworzone. Są szansą dla małych ekip na pokazanie się szerszej publiczności. Bodø/Glimt jest tego idealnym przykładem. Drużyna pokonała 6-1 AS Romę i zaszła daleko w rozgrywkach. Zawodnicy, fani klubu oraz kibice mniejszych projektów przeżyli niezapomniane chwile.
Liga Europy stała się bardziej elitarna, mamy mniej meczów, jednak są na wyższym poziomie z bardziej zbliżonymi do siebie rywalami. Za nami mamy jedną z najlepszych edycji tego turnieju. Świetne historie, lepsza atmosfera na trybunach niż w Lidze Mistrzów czy mecze takie jak ten między Barceloną, a Eintrachtem, które powodują, że rozgrywki cieszą się większym zainteresowaniem.
Ta strona używa plików cookies.