Reprezentacja Polski zremisowała z Czechami (1:1) w ostatnim meczu eliminacji mistrzostw Europy 2024. Tym samym przekreślili jakiekolwiek szanse na bezpośredni awans na turniej w Niemczech. W marcu biało-czerwoni zagrają w barażach, które również nie będą spacerkiem dla kadry.
– Mieliśmy jeszcze szansę na bezpośredni awans na mistrzostwa Europy i chcieliśmy ją wykorzystać, choć wiedzieliśmy, że szczęście również będzie nam bardzo potrzebne. Splot okoliczności, który nam dzisiaj towarzyszył, sprawił, że straciliśmy jednego, drugiego, a następnie trzeciego zawodnika… Nie ma co się jednak usprawiedliwiać – mówił selekcjoner Polaków.
W piątek niedostępny był Piotr Zieliński, który się przeziębił. W przerwie kłopoty zdrowotne wykluczyły Karola Świderskiego, którego przetransportowano do szpitala. – Weszli piłkarze, którzy chcieli grać i pokazali, że potrafią to robić. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, zaryzykowaliśmy jak mogliśmy. Cały czas graliśmy ofensywnie. Za mało jednak oddajemy strzałów. To jest nasz problem, że chcemy zbyt często wjechać z piłką do bramki – ocenił.
Już we wtorek zmierzymy się w meczu towarzyskim z Łotwą (godz. 20:45) na PGE Narodowym. – Jeszcze dzisiaj zrobimy analizę spotkania z Czechami, a od jutra przygotowujemy się już do meczu z Łotwą. Najpierw musimy policzyć stan osobowy, bo mamy problemy, w dodatku chory jest Piotrek Zieliński. Musimy się zastanowić, czy kogoś jeszcze nie dowołamy – zakończył.
źródło: laczynaspilka.pl /
Ta strona używa plików cookies.