Prezes Legii odpowiedział na kilka istotnych kwestii, które miały ostatnio miejsce w zespole. Nie zabrakło pytań na niedawnego zwolnienia z klubu Czesława Michniewicza.
W rozmowie mogliśmy usłyszeć jak, ostatecznie dobierane były transfery podczas kadencji Michniewicza. Dotychczas panowała opinia mówiąca o tym, że były już trener nie miał wglądu w kupowanych przez klub zawodników. Z perspektywy Dariusza Mioduskiego sytuacja wyglądała nieco inaczej.
– Jeśli chodzi o trenera Michniewicza, to trochę inna jest rzeczywistość od tego, co było prezentowane w mediach. Po pierwsze, to nie jest tak, że trener Michniewicz rzeczywiście przyszedł z jakimiś konkretnymi koncepcjami dotyczącymi sposobu gry, profili zawodników. Tak, powiedział, że chce mieć mobilnych zawodników. Ale każdy chce mieć mobilnych zawodników, to nie jest wystarczający opis. To nie jest tak, że trener Michniewicz miał bardzo konkretne spojrzenie na to, jak, kogo i gdzie – on był właściwie bardzo pasywny w tych rzeczach. Dopiero po naszej lekkiej awanturze na początku tego sezonu, gdzie się w mediach pokazało, że zaczął narzekać, to pierwszy raz, tak naprawdę, był wysłany mail do Radka Kucharskiego z sześcioma pozycjami, na których widział wzmocnienia. Tych pozycji zostało wzmocnionych osiem, nie sześć – skomentował.
Czesław Michniewicz szybko odniósł się do pstryczków w swoją stronę. Skomentował to krótko za pośrednictwem Twittera.
Ta strona używa plików cookies.