#7 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Kolejna stracona szansa Polaków
Na przełomie 1966 i 1967 roku reprezentacja Polski rozegrała sześć spotkań, których stawką był awans na mistrzostwa Europy, które w 1968 roku odbyły się na trzech włoskich stadionach. Dla Polaków byłby to pierwszy awans na taki turniej od 1938 roku.
Do startu w eliminacjach zgłoszono 31 reprezentacji. Sam turniej miał zostać rozegrany w 1968 roku w trzech włoskich miastach - Rzymie, Neapolu i Florencji. Po raz trzeci do rozgrywki o europejski czempionat przystąpiła reprezentacja Polski, która trafiła do grupy 7 z Francją, Belgią i Luksemburgiem.
Faworytem grupy bez wątpienia była Francja. Był to zespół który uczestniczył w ostatnich mistrzostwach świata rozgrywanych w Anglii (zakończyli swój udział w tym turnieju na fazie grupowej). Nie oznacza to, że Francuzi po wojnie nie odnieśli sukcesów. Na rozgrywanym w Szwecji mundialu w 1958 roku sięgnęli po brązowe medale, a dwa lata później na inaugurację turnieju o mistrzostwo Europy zajęli czwarte miejsce. Z Francuzami przed 1966 rokiem graliśmy trzykrotnie - za każdym razem towarzysko. Przed wojną w Paryzu przegraliśmy 0:4, a w latach 60. zremisowaliśmy 2:2 w Warszawie i wygraliśmy w Paryżu 3:1.
Belgowie po 1945 roku tylko raz awansowały do mistrzostw świata. W 1954 roku zakończyli zmagania w grupie z jednym punktem. Jeśli chodzi o mistrzostwa Europy, Belgia zadebiutowała w eliminacjach przed czteroma laty. Była to krótka przygoda zakończona porażką w rundzie wstępnej z Jugosławią (wówczas Polska odpadła na tym samym etapie z Irlandią Północną). W przeszłości reprezentacja Polski zmierzyła się z Belgami sześciokrotnie. Bilans tych spotkań był zgodny aż do bólu - każda z drużyn wygrała po dwa razy, a pozostałe dwa mecze zakończyły się remisami.
Luksemburgiem mało kto zaprzątał sobie wówczas głowę, traktując ten zespół jako kopciuszka i outsidera w tej grupie. Mecze eliminacyjne do mistrzostw Europy we Włoszech miały być pierwszą potyczką z tym rywalem w historii.
Mistrzostwa Europy 1968 (Włochy)
W pierwszej połowie lat 60. XX wieku Stadion Miejski w Szczecinie kojarzył się polskim kibicom z pogromów. Na szczęście to reprezentacja Polski była stroną która zadawała ciosny, a nie przyjmowała ich zbyt wiele. W 1963 roku odnieśliśmy tam zwycięstwo 9:0 nad Norwegią. Przez dziesiątki lat było to najwyższe zwycięstwo reprezentacji Polski w historii. Ten rezultat został pobity dopiero w 2009 roku przy okazji meczu z San Marino. Kolejny pogrom miał miejsce dwa lata później. I znowu ofiarą była drużyna rodem ze Skandynawii. Prawie rok przed startem omawianych eliminacji Polacy wygrali 7:0 z Finlandią.
2 października 1966 roku co prawda do Szczecina nie przyjechał zespół z północy Europy, ale oczekiwania kibiców i tak były bardzo duże. Luksemburg już wtedy mógł być określany mianem ogórków, w związku z czym można było spodziewać się łatwego zwycięstwa i okazałego rezultatu. Pesymiści mogli wskazywać dwumecz Pucharu Europy Mistrzów Klubowych z sezonu 1959/60, gdzie ŁKS Łódź przegrał w Luksemburgu aż 0:5 z zawsze groźnym Jeunesse Esch. Na całe szczęście, w rewanżu na polskiej ziemi lepszy okazał się mistrz Polski, co mogło nastrajać optymizmem przed zbliżającym się meczem.
Wierząc bezgranicznie w pomeczową relację zamieszczoną w Kurierze Szczecińskim, goście w pierwszej połowie zastosowali "broń słabych", czyli pułapki ofsajdowe. Z takim planem taktycznym grający z dużym impetem, ale chaotycznie Polacy nie byli w stanie sobie poradzić. Na szczęście w przerwie Antoni Brzeżańczyk "wskazał swoim podopiecznym właściwą drogę wiodącą do bramki Luksemburga" (czy zrobił to przy użyciu kredy i tablicy możemy się tylko domyślać), przez co już cztery minuty po wznowieniu gry worek z bramkami rozwiązał Andrzej Jarosik. Pięć minut później rezultat podwyższył Jan Liberda, a przysłowiową kropkę nad i postawili Ryszard Grzegorczyk i Jerzy Sadek. Ten ostatni mimo gola nie uchronił się przed krytyką ze strony dziennikarza Kuriera Szczecińskiego Marka Szymczyka, który zarzucił mu zbytni egoizm oraz słabą kondycję w końcówce meczu.
Spotkanie pomiędzy reprezentacjami Polski i Luksemburga było pierwszym rozegranym w ramach grupy 7, w związku z czym Polacy objęli przodownictwo w grupie. Przynajmniej na 20 dni, bo już 22 października naszych reprezentantów czekał bardzo wymagający wyjazd i mecz na słynnym Parc des Princes.
2 października 1966, 12:00, Szczecin (Stadion Miejski), Frekwencja: 10 800
Polska - Luksemburg 4:0 (0:0)
Andrzej Jarosik 49, Jan Liberda 54, Ryszard Grzegorczyk 73, Jerzy Sadek 88
Skład reprezentacji Polski: Stanisław Majcher (Stal Rzeszów) - Roman Strzałkowski (Zagłębie Sosnowiec), Paweł Orzechowski (Polonia Bytom), Henryk Brejza (Odra Opole), Zygmunt Anczok (Polonia Bytom), Ryszard Grzegorczyk (Polonia Bytom), Zygmunt Schmidt (GKS Katowice), Jerzy Sadek (Łódzki KS), Jan Liberda (Polonia Bytom), Andrzej Jarosik (Zagłębie Sosnowiec), Janusz Kowalik (Cracovia). Trenerzy: Antoni Brzeżańczyk, Kazimierz Górski, Klemens Nowak.
Sędzia: Erwin Wetter (NRD).
Niedosyt to mało powiedziane. Polacy w Paryżu walczyli jak równy z równym z faworyzowaną reprezentacją Francji. Mimo tego, że w pierwszej połowie dali się zdominować gospodarzom, za co zapłacili stratą bramki w 26. minucie. Fleury Di Nallo dobił odbitą przez bramkarza Jana Gomolę piłkę i skierował ją do pustej bramki. Za utratę gola z jednej strony obwiniać można bramkarza Górnika Zabrze, który nie odbił piłki bardziej do boku, tylko pod nogi rywali. Z drugiej zaś strony decydująca była opieszała postawa naszej defensywy, którzy zamiast pokryć rywali, albo się przyglądali, albo potykali się o stojącego między słupkami kolegę.
Na szczęście po przerwie gra Polaków wyglądała już dużo lepiej. Podopieczni Antoniego Brzeżańczyka zagrali odważniej i raz po raz atakowali bramkę rywali. Moment radości nastąpił w 61. minucie meczu. Po podaniu Włodzimierza Lubańskiego bardzo ładny strzał z dystansu oddał Ryszard Grzegorczyk. Piłkarz Polonii Bytom zdołał przyjąć piłkę i zdążył oddać strzał tuż przed interwencją dwóch nadbiegających Francuzów. Jak opisywał Dziennik Bałtycki, strata bramki wprowadziła nerwowość w szeregach gospodarzy, lecz nasi nie zdołali tego wykorzystać. No i niestety, na pięć minut przed końcem meczu to Francuzi zapewnili sobie dwa punkty. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska posiadający polskie korzenie Georges Lech przy biernej postawie jednego z obrońców zdołał przyjąć piłkę i oddać strzał, po którym futbolówka poszybowała nad interweniującym Gomolą.
Mimo porażki Polska pozostała na pierwszej pozycji w tabeli grupy 7. Było to związane z czterema golami strzelonymi Luksemburgowi kilkanaście dni wcześniej. Porażka poniesiona w Paryżu oczywiście komplikowała kwestię awansu do mistrzostw Europy, jednak styl pozostawał sporą dozę nadziei przed rewanżem na polskiej ziemi.
22 października 1966, 15:00, Paryż (Parc des Princes), Frekwencja: 25 000
Francja - Polska 2:1 (1:0)
Fleury Di Nallo 26, Georges Lech 85 - Ryszard Grzegorczyk 61
Skład reprezentacji Polski: Jan Gomola (Górnik Zabrze) - Roman Strzałkowski (Zagłębie Sosnowiec), Jacek Gmoch (Legia Warszawa), Stanisław Oślizło (Górnik Zabrze), Zygmunt Anczok (Polonia Bytom), Piotr Suski (Łódzki KS), Ryszard Grzegorczyk (Polonia Bytom), Jerzy Sadek (Łódzki KS), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Jan Liberda (Polonia Bytom), Andrzej Jarosik (Zagłębie Sosnowiec). Trenerzy: Antoni Brzeżańczyk, Kazimierz Górski, Klemens Nowak.
Sędzia: Gerhard Schulenburg (RFN).
Wyjazd do Luksemburga miał być spacerkiem, zwłaszcza po bardzo pewnie wygranym pierwszym spotkaniu. Również przyzwoity występ w Paryżu mógł sprawić, że kibice nastawiali się na łatwe i wysokie zwycięstwo. Okazało się, że piłkarze również zbyt szybko dopisali sobie kolejne dwa punkty. Ten mecz zapisał się w historii polskiej piłki. Do dzisiaj jest to jedyne spotkanie reprezentacji Polski z kadrą Luksemburga, które nie zakończyło się zwycięstwem "biało-czerwonych".
Niestety, nasi rywale nie zaliczyli wpadki i pewnie pokonali Luksemburg - Francuzi wygrali 3:0, a Belgowie 5:0. W bezpośrednim pojedynku między tymi reprezentacjami lepsza okazała się reprezentacja Belgii, która wygrała 2:1. To wszystko spowodowało, że po rozegraniu trzech spotkań Polska spadła na trzecie miejsce w grupie. Pierwsi z kompletem punktów byli Belgowie, Francuzi zajmowali drugie miejsce.
16 kwietnia 1967, Luksemburg (Stade Municipal), Frekwencja: 7229
Luksemburg - Polska 0:0
Skład reprezentacji Polski: Konrad Kornek (Odra Opole) - Roman Strzałkowski (Zagłębie Sosnowiec), Jacek Gmoch (Legia Warszawa), Stanisław Oślizło (Górnik Zabrze), Zygmunt Anczok (Polonia Bytom), Zygmunt Schmidt (GKS Katowice), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Krzysztof Hausner (Cracovia), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Jerzy Musiałek (Górnik Zabrze), Andrzej Jarosik (Zagłębie Sosnowiec). Trener: Michał Matyas.
Sędzia: Einer Poulsen (Dania).
Mecz z Belgią na Stadionie Śląskim w Chorzowie był de facto spotkaniem o być albo nie być. Porażka z liderującymi Belgami praktycznie zamknęłaby Polakom drogę do awansu na mistrzostwa Europy. Dodatkowo, prócz groźnych Belgów nasi reprezentanci mieli z tyłu głowy również ogromną presję spowodowaną krytyką za ostatni, bardzo słaby występ. Na szczęscie, w samo południe Polacy wyszli na Stadion Śląski skoncentrowani i nie dali sie zaskoczyć rywalom. Prawdziwe show do przerwy dał Włodzimierz Lubański, który dwukrotnie pokonał Jeana Nicolay'a. Pomimo nienajlepszego początku z czasem to nasi reprezentanci zaczęli dochodzić do głosu. Prócz wspomnianych goli Lubańskiego, swoje okazje mieli również Jan Liberda czy Jerzy Sadek.
Dwie minuty po przerwie piłkę w pole karne dośrodkowywał Sadek. Futbolówkę ręką zatrzymał jednak belgijski defensor Jean Plaskie, przez co sędziujący to spotkanie Fin Toimi Olkku podyktował rzut karny. Trzecia bramka w praktyce zabiłaby ten mecz, a zwycięstwo Polaków byłoby za wszechmiar zasłużone. Niestety, Liberda przegrał pojedynek z Nicolayem, który wyczuł jego intencję. Na domiar złego już pięc minut później Wilfried Puis wykorzystał potknięcie się Jacka Gmocha i oddał strzał, który niepewnie interweniujący Konrad Kornek przepuścił. Belgowie po strzeleniu kontaktowej bramki nie zaatakowali tak, jak można było się spodziewać - nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. Nerwową atmosferę na Stadionie Śląskim pięknym strzałem w samo okienko bramki Belgów rozładował Zygfryd Szołtysik.
Dobrze dysponowani Polacy powrócili na pozycję lidera grupy 7 z przewagą jednego punktu nad Belgią i Francją. Problem polegał na tym, że Polacy rozegrali wówczas już cztery mecze w eliminacjach, a nasi rywale po trzy. Sytuacja wydawała się być jednak prosta - zwycięstwa z Francją i Belgią dałyby podopiecznym Michała Matyasa awans z grupy bez konieczności oglądania się na rywali i nadzieję na korzystny wynik w bezpośrednim starciu pomiędzy nimi. Jedno było pewne już w maju 1967 roku - jesień okaże się decydująca, a wrześniowe spotkanie z Francuzami mogło stać się najważniejszym meczem w historii polskiej piłki po 1939 roku.
21 maja 1967, 12:00, Chorzów (Stadion Śląski), Frekwencja: 57 100
Polska - Belgia 3:1 (2:0)
Włodzimierz Lubański 28, 41, Zygfryd Szołtysik 72 - Wilfried Puis 52
Skład reprezentacji Polski: Konrad Kornek (Odra Opole) - Paweł Kowalski (Łódzki KS), Roman Strzałkowski (Zagłębie Sosnowiec), Jacek Gmoch (Legia Warszawa), Zygmunt Anczok (Polonia Bytom), Zygmunt Schmidt (GKS Katowice), Piotr Suski (Łódzki KS), Jerzy Sadek (Łódzki KS), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Jan Liberda (Polonia Bytom). Trener: Michał Matyas.
Sędzia: Toimi Olkku (Finlandia).
Oczekiwania 70 tysięcy kibiców zgromadzonych na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie były ogromne. Każdy pamiętał jeszcze pechową porażkę w Paryżu, gdzie Polacy zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony. Niestety, jak to określił dziennikarz Trybuny Robotniczej po tym meczu przyszło mu napisać nekrolog zamiast sprawozdania z meczu piłkarskiego. Balonik pękł ze sporym hukiem.
Polacy już do przerwy stracili dwie bramki, co było udziałem przede wszystkim prostych błędów w obronie naszej reprezentacji. Najpierw po stracie Stanisława Oślizły bramkę strzelił Robert Herbin. Jedenaście minut przed przerwą strzał André Guy'a obronił Hubert Kostka, lecz przez bierną postawę polskich obrońców drugiego gola dla Francuzów strzelił Fleury Di Nallo. Do przerwy nastroje nie były jeszcze najgorsze - głównie dzięki trafieniu Lucjana Brychczego z 26. minuty meczu. Kapitan reprezentacji Polski w tym spotkaniu minął bramkarza gości Marcela Auboura i z ostrego kąta skierował piłkę do bramki francuskiej.
Po przerwie złudzenia, które kibice mogli mieć jeszcze w przerwie, poszły w niepamięć. Francuzi, którzy w tym spotkaniu znacznie przewyższali Polaków w zasadzie w każdym aspekcie strzelili jeszcze dwa gole, wygrywając bardzo wysoko i wskakując na pozycję lidera grupy 7. Ta porażka w praktyce przekreśliła szansę Polaków na awans do mistrzostw Europy. Nawet potencjalna wygrana w meczu z Belgią nie zapewni awansu, ponieważ Francuzi mieli zagrać jeszcze dwa spotkania, w tym mecz u siebie z Luksemburgiem. Trzeba było być niepoprawnym optymistą, by liczyć na to, że tak dysponowana Francja przegra w Paryżu ze słabym Luksemburgiem.
Całe spotkanie oraz galerie można obejrzeć za pośrednictwem Biblioteki Piłkarstwa Polskiego.
17 września 1967, 13:00, Warszawa (Stadion Dziesięciolecia Manifestu Lipcowego), Frekwencja: 70 000
Polska - Francja 1:4 (1:2)
Lucjan Brychczy 26 - Robert Herbin 13, Fleury Di Nallo 34, 85, André Guy 63
Skład reprezentacji Polski: Hubert Kostka (Górnik Zabrze) - Paweł Kowalski (Łódzki KS), Jacek Gmoch (Legia Warszawa), Stanisław Oślizło (Górnik Zabrze), Zygmunt Anczok (Polonia Bytom), Lucjan Brychczy (Legia Warszawa), Piotr Suski (Łódzki KS), Eugeniusz Faber (Ruch Chorzów), Zygfryd Szołtysik (Górnik Zabrze), Włodzimierz Lubański (Górnik Zabrze), Robert Gadocha (Legia Warszawa). Trener: Michał Matyas.
Sędzia: Ferdinand Marschall (Austria).
Co więcej można powiedzieć. Z naszej perspektywy wyjazd do Brukseli nie miał już większego znaczenia - przynajmniej w kontekście awansu do mistrzostw Europy. Dla Belgów to spotkanie było jednym z dwóch z serii meczów o byt. Zwycięstwo z Polską oznaczałoby, że w starciu z Francuzami Belgii wystarczałby remis do awansu. Ich determinacja była bardzo widoczna zwłaszcza w pierwszej połowie meczu, gdy Huberta Kostkę dwukrotnie pokonał Johan Devrindt. Nie oznaczało to jednak, że Belgowie schodzili na przerwę prowadząc. Podopieczni Michała Matyasa potrafili dwukrotnie odpowiedzieć swoim rywalom trafieniami Janusza Żmijewskiego i Lucjana Brychczego. Dla tego pierwszego, który 8 października na słynnym Heysel rozgrywał swoje zaledwie drugie spotkanie reprezentacji, ten wieczór okazał sie wyjątkowy. Napastnik warszawskiej Legii w drugiej połowie strzelił kolejne dwie bramki i zapewnił kibicom słodkie zakończenie gorzkich eliminacji zapamiętanych przede wszystkim jako kolejna stracona szansa.
Co prawda po tym meczu reprezentacja Polski była liderem swojej grupy, jednak jednopunktowa straty Francji musiała zostać odrobiona. W kiepskiej sytuacji znajdowali się także Belgowie, którzy w czterech dotychczasowych meczach zgromadzili zaledwie cztery oczka, dlatego też we Francji musieli koniecznie wygrać oraz strzelić wiele bramek w Luksemburgu.
8 października 1967, 15:00, Bruksela (Stade du Heysel), Frekwencja: 35 897
Belgia - Polska 2:4 (2:2)
Johan Devrindt 15, 35 - Janusz Żmijewski 26, 52, 70, Lucjan Brychczy 45
Skład reprezentacji Polski: Hubert Kostka (Górnik Zabrze) - Antoni Piechniczek (Ruch Chorzów), Jacek Gmoch (Legia Warszawa), Stanisław Oślizło (Górnik Zabrze), Stefan Szefer (Łódzki KS), Henryk Brejza (Odra Opole), Lucjan Brychczy (Legia Warszawa), Zygmunt Schmidt (GKS Katowice), Lucjan Brychczy (Legia Warszawa), Janusz Żmijewski (Legia Warszawa), Eugeniusz Faber (Ruch Chorzów). Trener: Michał Matyas.
Sędzia: Juan Gardeazábal (Hiszpania).
Tabela grupy 7:
Pozycja | Drużyna | Mecze | Punkty | Bilans bramek |
1. | Francja | 6 | 9 | 14:6 |
2. | Belgia | 6 | 7 | 14:9 |
3. | Polska | 6 | 7 | 13:9 |
4. | Luksemburg | 6 | 1 | 1:18 |
Polacy eliminację zakończyły już w październiku, jednak do rozegrania pozostały jeszcze trzy mecze w ramch grupy 7. 20 dni po naszym meczu w Brukseli, tym razem w Nantes Francuzi zagrali mecz o awans z Belgami. Remis 1:1 oznaczał w praktyce, że Belgowie pożegnali się z realnymi szansami na awans na mistrzostwa Europy. Belgowie musieliby wygrać z Luksemburgiem (co nie byłoby trudnym zadaniem), ale jednocześnie outsider z Beneluksu musiał wygrać z Francuzami. Oczywiście tak się nie stało i grupę wygrała Francja.
Zwycięstwo w zmaganiach grupowych nie oznaczało jeszcze wyjazdu na turniej do Włoch. Osiem najlepszych drużyn z każdej z grup musiały rozegrać dwumecz ostatecznie decydujący o rozdziale biletów na finały mistrzostw Europy. Francuzom przyszło zmierzyć się z Jugosławią, która w swojej grupie wyprzedziła Albanię i RFN. Po pierwszym spotkaniu rozegranym w Marsylii sprawa awansu była otwarta. Remis 1:1 w perspektywie trudnego wyjazdu do Belgradu nie był dla Francuzów wymarzonym rezultatem, ale także nie najgorszym. W Jugosławii sprawa rozstrzygnęła się już po pierwszych 30 minutach rewanżu. Gospodarze strzelili w tym czasie aż cztery bramki, zapewniając sobie promocję na turniej finałowy.
Źródła:
- Bałtycka Biblioteka Cyfrowa
- Biblioteka Piłkarstwa Polskiego
- Biblioteka Regionalia Ziemi Łódzkiej
- eu-football.info
- Kanał na YT “Reprezentacja Polski [Poland National Team]” – https://www.youtube.com/channel/UCotfOcSEhUJhp3Ua2jL5zwQ
- Książnica Pomorska
- Śląska Biblioteka Cyfrowa
- Wikipedia
Poprzednie teksty z tego cyklu:
#1 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Od lat trzydziestych do 1954 roku
#2 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Rok 1958 i eliminacje do mundialu w Szwecji
#3 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Pierwsze Euro i przegrany dwumecz z Hiszpanią
#4 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Dwumecz z Jugosławią przekreśla marzenia o Chile
#5 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Zawód w potyczce z Irlandią Północną
#6 Polskie eliminacje do MŚ i ME: Przegrana w walce o mundial w Anglii
-
1 Liga PolskaKacper Przybyłko: Nasza gra idzie w dobrym kierunku [WYWIAD]
Karolina Kurek / 14 grudnia 2024, 13:06
-
Kwadrans futbolu"MUNDIAL jest NASZ!" Łatwa grupa Polaków - awans bez kompromitacji? I KWADRANS FUTBOLU #139
Rafał Makowski / 14 grudnia 2024, 12:52
-
1 Liga PolskaPodsumowanie rundy jesiennej Warty Poznań. Kto największym wygranym Piotra Klepczarka?
Karolina Kurek / 10 grudnia 2024, 10:59
-
Kwadrans futboluNAJLEPSZA BARCELONA OD LAT, tylko że nie do końca... I KWADRANS FUTBOLU #138
Rafał Makowski / 8 grudnia 2024, 13:51
-
Kwadrans futboluKolejna KOMPROMITACJA BARCELONY, LEWANDOWSKI OPLUTY przez FIFA I KWADRANS FUTBOLU #137
Rafał Makowski / 1 grudnia 2024, 15:11
-
Kwadrans futboluPARYTETY w PZPN-ie!? Minister sportu z "GENIALNYM" pomysłem... I KWADRANS FUTBOLU #136
Rafał Makowski / 24 listopada 2024, 15:03