Dominik Nowak: Młodzież zamiast szrotu

Ze smutkiem zauważam, że poziom pierwszoligowych rozgrywek obniżył się w tym sezonie. To przede wszystkim efekt tego, że część klubów przeżywa problemy organizacyjne – nie kryje trener Dominik Nowak.

Zagłębie Lubin, Wisła Płock, Termalica Nieciecza – które z tych zespołów zobaczymy jesienią w ekstraklasie?

Nie tylko pod względem organizacyjnym, ale i umiejętności piłkarskich, najwyżej oceniam szanse lubinian. Nikomu nie można odbierać nadziei, niemniej uważam, że Zagłębie jest pewniakiem do awansu. Przemawia za tym zarówno styl drużyny, jak i stabilna forma. Nie wydaje mi się, aby w przypadku lubińskiego zespołu mogła się na finiszu wydarzyć jakaś przykra niespodzianka dla jego fanów. Natomiast o drugie miejsce Wisła i Termalica będą walczyć do samego końca. Widziałem ostatnio mecz płocczan w Głogowie i muszę przyznać, że ich styl nie rzucił mnie przesadnie na kolana. Termalica też dysponuje silną kadrą, a przyjście Dawida Plizgi jest wyraźnym sygnałem, że wbrew temu, co się mówi tu i ówdzie, w Niecieczy chcą wreszcie awansować do ekstraklasy.

Czy wspomniana trójka już teraz jest gotowa do gry w krajowej elicie?

Zagłębie jest już praktycznie gotowe. Umiejętność prowadzenia ataku i bronienia się może robić wrażenie. Lubinianie mają poukładany zespół, mądrze budowany i z naprawdę dużym potencjałem. Drużyna Zagłębia była budowana przyszłościowo i po awansie powinna sobie radzić w szeregach najlepszych. Choć oczywiście jakieś drobne korekty w ekipie Piotra Stokowca będą, bo wyższa klasa rozgrywkowa zawsze niesie za sobą większe wymagania i konieczność wymiany paru ogniw. Za to Wisła i Termalica w przypadku awansu będą potrzebowały znacznie bardziej poważnych wzmocnień na co najmniej trzech-czterech pozycjach. Przestrogą dla tych klubów może być ostatni przykład GKS-u Bełchatów, który siłą rozpędu świetnie zaczął rozgrywki w ekstraklasie i był rewelacją jesieni, a w tej chwili musi się przygotować na twardą walką o utrzymanie. Zwłaszcza że w bardzo dobrej formie jest obecnie Zawisza, a i Ruch prezentuje się wiosną coraz lepiej.

A jak ogólnie ocenia pan poziom pierwszoligowych zmagań?

Z przykrością stwierdzam, że zmienia się on na gorsze. W tym roku poziom sportowy pierwszej ligi jest słabszy niż choćby jeszcze rok czy dwa lata temu. Wynika to zapewne z faktu, iż wiele zespołów boryka się z problemami natury organizacyjno-finansowej. Niższy niż w poprzednim sezonie będzie też poziom emocji na finiszu rozgrywek. W górze tabeli wyraźnie odskoczyła trójka zespołów, na dole także wyraźnie już zarysowało się, które drużyny będą drżały o utrzymanie, a które mają względny spokój. I wychodzi na to, że ekipy od czwartego do dwunastego miejsca grają obecnie bez specjalnego obciążenia. Raczej nie grozi nam taka sytuacja, że pół ligi będzie zaciekle walczyć o awans, a drugie pół – o utrzymanie.

Kto zatem opuści w tym roku pierwszą ligę?

Widzewowi Łódź i Pogoni Siedlce będzie już bardzo ciężko nawiązać walkę choćby o miejsce barażowe. Straty punktowe są na tyle duże, że obie drużyny można powoli przymierzać do gry w drugiej lidze. Szczególnie w przypadku Widzewa jest to zastanawiające, bo potencjał tej ekipy absolutnie nie wskazywał na taki scenariusz. Przypominam, że w kadrze tej drużyny jest aż ośmiu piłkarzy, którzy mają za sobą występy w ekstraklasie. A tymczasem dziesięć „oczek” do miejsca barażowego na dziesięć kolejek to naprawdę jest już duży dystans. Pozostałych spadkowiczów trudno jest jeszcze typować. Tym bardziej że wkrótce czeka nas proces licencyjny i jego przebieg też może wpłynąć na skład pierwszej ligi w przyszłym sezonie.

A jaką przyszłość wróży pan GKS-owi Tychy, gdzie presja na utrzymanie się jest chyba największa spośród wszystkich zespołów z dołu tabeli?

Postawa GKS-u jest jednym z większych rozczarowań tego sezonu. I to nawet pomimo konieczności rozgrywania meczów jako gospodarz w Jaworznie. Miejsce w tabeli absolutnie nie jest adekwatne do możliwości klubu. W Tychach kończy się budowa stadionu, są solidne fundamenty finansowe i na pewno nikt tam przed czasem nie złoży jednak broni po zimowych wzmocnieniach. Dużo będzie zależało od najbliższych kolejek w wykonaniu tyszan, którzy jako jedyni w lidze nie wygrali jeszcze w tym sezonie na wyjeździe.

Czyja postawa – patrząc tylko na rundę wiosenną – stanowi największy zawód?

Mimo wszystko, chyba Olimpii Grudziądz. Przed startem rundy liczyłem, że ten zespół włączy się do walki o ekstraklasę, ale grudziądzanie mieli bardzo słaby początek tej wiosny. Szczególnie bolesna była porażka na inaugurację z przeżywającą bardzo duże problemy Flotą. Teoretycznie dziewięć punktów straty jest jeszcze do nadrobienia, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że ekipa z Grudziądza potrzebowałaby teraz do tego serii przynajmniej czterech-pięciu zwycięstw. A w pierwszej lidze o takie passy jest niezwykle trudno, o czym przekonało się nawet Zagłębie. Całkowicie Olimpii bym jednak jeszcze nie przekreślał, bo nie brakuje w niej dobrych piłkarzy, a już Denis Popović jest dla mnie jednym z najlepszych zawodników całej ligi. Jego gra to taka wisienka na torcie tych rozgrywek. Słoweniec przerasta umiejętnościami pierwszą ligę.

A co będzie z Flotą, o której zimą było głośno głównie z pozasportowych powodów?

Z własnego doświadczenia wiem, że o Flocie zawsze mówi się, że jest tam trudna sytuacja. Mieliśmy tylko moment oddechu, gdy zrobiliśmy wynik ponad stan i byliśmy blisko awansu do ekstraklasy. Cały czas mocno kibicuję temu klubowi, bo panuje tam wyjątkowa atmosfera. Bez poprawienia infrastruktury, ogólnospołecznego wsparcia i prężnego inwestora trudno jednak będzie coś zrobić. Nie można wymagać, aby cały czas tylko miasto utrzymywało Flotę za pieniądze podatników. Wierzę jednak, że mimo wielu niepokojących rzeczy, ten klub nie zniknie z piłkarskiej mapy.

Latem spodziewa się pan wielu transferów z pierwszej ligi do ekstraklasy?

Jak najbardziej. Wyróżniający się na zapleczu zawodnicy zawsze trafiali potem do ekstraklasy i tam następowała prawdziwa weryfikacja ich możliwości. Jeśli Olimpia nie awansuje, bardzo trudno będzie w Grudziądzu zatrzymać choćby wspomnianego już Popovicia. Sporo ciekawych piłkarzy jest też w Arce Gdynia. Jednym z nich jest między innymi Marcus da Silva, który już od kilku sezonów jest przymierzany do występów w ekstraklasie.

W przekroju całej ligi martwić może stosunkowo niska frekwencja na meczach pierwszoligowych…

Niestety trzeba się z tym zgodzić – ludzi na mecze przychodzi stanowczo za mało. Nie wiem z czego to wynika, ale liczę, że awans reprezentacji Polski na mistrzostwa Europy we Francji przyciągnie kibiców na stadiony nie tylko w ekstraklasie, ale i na jej zapleczu. Wyniki kadry zawsze nakręcają koniunkturę i oby tym razem było podobnie. W sprowadzeniu fanów na trybuny może też pomóc rezygnacja z zatrudniania często bardzo przypadkowych obcokrajowców. Coraz więcej akademii w całej Polsce działa wzorcowo i spodziewam się, że niedługo ich wychowankowie będą dostawali szansę pokazania się w pierwszej lidze zamiast tzw. szrotu zagranicznego.

W najbliższy weekend najciekawiej powinno być w derbach Dolnego Śląska – Chrobry Głogów podejmować będzie Zagłębie Lubin. Jak wynika z kursów firmy bukmacherskiej Fortuna, goście są wyraźnym faworytem tego meczu. Liczy pan na niespodziankę z udziałem gospodarzy?

Z pewnością będzie to bardzo emocjonujące spotkanie. Wiem, że kibice obu drużyn od dawna czekają na nie z niecierpliwością i stadion w Głogowie wypełni się po brzegi. W teorii więcej przemawia oczywiście za Zagłębiem, ale pamiętajmy, że derby zawsze rządzą się swoimi prawami. Chrobry też ma o co grać i niespodzianka jest jak najbardziej możliwa. Takie potyczki zawsze wyzwalają w zawodnikach dodatkowe pokłady ambicji. Na tym właśnie między innymi polega piękno futbolu. Życzę sobie, aby sobotnie derby okazały się świetną reklamą całych pierwszoligowych rozgrywek.

Na koniec pytanie o pana rodzinne miasto. Jak patrzy pan na sytuację obu zasłużonych łódzkich klubów?

Trudno przyglądać się temu, co przytrafiło się Widzewowi i ŁKS-owi, w różowych okularach. Po pierwsze, oba kluby stanowczo zbyt długo borykały się z brakiem odpowiedniej infrastruktury. Po drugie, brakowało tam umiejętności właściwego dysponowania środkami finansowymi. To wszystko powoduje, że wcześniej czy później takie kluby czeka zapaść. Obecnie stadion ŁKS-u się buduje, Widzewa też i choć oba zespoły na razie pozostają w odwrocie, jestem przekonany, że kwestią czasu jest pojawienie się w nich poważnych inwestorów. Sądzę, że najdalej w ciągu kilku lat obie ekipy wrócą do ekstraklasy i znów będziemy świadkami derbów Łodzi w najwyższej klasie rozgrywkowej. A to wydarzenie zawsze podnosiło atrakcyjność całych rozgrywek.

 

Źródło: FourFourTwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x