Stuaniego
fot.
Udostępnij:

Wartość piłkarska Stuaniego dorównuje tej finansowej. Kogo dziś stać na 33-latka?

Ulubieniec kibiców, zmora właścicieli. Cristhian Stuani od lat udowadnia, że mimo wieku wciąż potrafi utrzymać doskonałą formę. Zachwyca bez względu na poziom rozgrywek, aspirację drużyny, czy rywala, z którym trzeba się zmierzyć. Usługi Urugwajczyka mają jednak swoją cenę, a ta dla wielu wydaje się zaporą nie do przejścia.

Jakiś czas temu Hiszpanię obiegła informacja, że drugoligowa Girona nie będzie w stanie utrzymać pensji swojego gwiazdora - Cristhiana Stuaniego. Urugwajski snajper błyskawicznie stał się kluczową postacią katalońskiej ekipy, śmiało aspirującej do tytułu klubowej legendy. O wartości piłkarskiej Stuaniego przekonało się wielu. Zarówno na zapleczu La Liga, gdzie Girona spędziła miniony sezon, ale i w pierwszej dywizji. W sezonie 2017/2018 urugwajski zawodnik po ostatniej kolejce La Liga miał na koncie 21 bramek. Rok później zbliżył się do rezultatu z zeszłej kampanii, ale licznik zatrzymał się na 19 trafieniach. Mimo że zespół z Montilivi nie zdołał się utrzymać w pierwszej dywizji, to Stuani ostatecznie został sklasyfikowany na piątym miejscu w walce o Pichichi. Od Urugwajczyka skuteczniejszy był wyłącznie Iago Aspas, Luis Suarez, Karim Benzema i Lionel Messi. Prawdziwy fenomen.

Po spadku do Segundy wiekowy napastnik nie zamierzał zwalniać tempa. Choć początkowo nikt nie wierzył na jego kontynuację z Gironą - ten postanowił zostać i podpisać kontrakt, obowiązujący do 2023 roku. Miniony sezon zakończył z 31 trafieniami w 40 meczach (wliczając fazę play-off). Niemniej jednak  w finale barażów o awans do La Liga Girona sensacyjnie przegrała z Elche. Przed play-offami oczekiwania były spore. Almeria walczyła z wewnętrznymi problemami, a Real Saragossa po powrocie rozgrywek nie przypominał drużyny sprzed pauzy spowodowanej koronawirusem. Elche natomiast do baraży mogłoby nigdy nie trafić, jeśli spadające z ligi Deportivo La Coruna nie pokonałoby Fuenlabrady. W starciu bezpośrednim Stuani i spółka mieli znaleźć się na autostradzie do La Liga. Los jednak bywa okrutny.

Niewielu stać na Cristhiana Stuaniego

Girona na powrót do La Liga musi jeszcze poczekać, a to oznacza, że klub będzie zmuszony poszukać oszczędności. Te najłatwiej znaleźć, uwalniając się od kontraktu swojej największej gwiazdy. Choć pożegnać Stuaniego będzie z pewnością trudno, to sam zawodnik próbuje ułatwić sprawę. Urugwajczyk sfrustrowany brakiem awansu zadeklarował, że chciałby odejść, aby ostatni raz spróbować sił na najwyższym poziomie. Lat mu nie ubywa, ale na dyspozycję nie może narzekać. Wciąż utrzymuje formę na wysokim poziomie, a przeszłość udowodniła, że żadna presja mu niestraszna. Niemniej jednak szanuje klub, kibiców, więc i próbuje dojść do porozumienia. Tak, aby obie strony były zadowolone. Właściciele zdają sobie sprawę, że już dłużej nie utrzymają urugwajskiego napastnika. Zarówno na płaszczyźnie sportowej, jak i finansowej.

Aktualna umowa Stuaniego jest sporym utrudnieniem dla drugoligowego klubu. Szczególnie, mając na uwadze cięcia budżetowe spowodowane koronawirusem. 33-latek za rok gry zarabia blisko 4 mln euro brutto. To zbyt wiele dla kogokolwiek z Segundy, zbyt wiele dla części drużyn pierwszej dywizji. Jego klauzula opiewa na 20 mln euro, ale w tej kwestii kataloński klub nie zamierza robić problemów. Urugwajczyk jest dziś do wyjęcia za darmo. Przynajmniej na papierze, bo jego pensja jest w stanie przytłoczyć.

Gremio i Osasuna odpadły. Kto teraz?

Na transfer Stuaniego siliło się Gremio, ale po kilku próbach negocjacje zakończyły się fiaskiem. Przedstawiciele 33-latka zadeklarowali, że Urugwajczyk nie zejdzie z 3 mln euro netto rocznie. Taka kwota dla brazylijskiej drużyny jest górą nie do przejścia. Poważna kontuzja Chimy Avilli sprawiła, że również Osasuna znalazła się w potrzebie. Sprowadzenie "dziewiątki" okazało się priorytetem, a chcąc utrzymać poziom z ubiegłego sezonu, zespół z Pampeluny zgłosił się po Stuaniego. Ten zażądał trzyletniego kontraktu z pensją oscylującą w granicach 5 milionów euro brutto za sezon. Łącznie koszt utrzymania Urugwajczyka wyniósłby aż 15 milionów euro. Osasuna błyskawicznie wycofała się z dalszych negocjacji.

Urugwajczyk w październiku skończy 34 lata, ale mimo zaawansowanego wieku wciąż wielu mogłoby skorzystać na jego transferze. Zarówno w Hiszpanii, jak i poza krajem. Dla Girony łącznie w 107 meczach zdobył 72 bramki, a to najlepszy wynik w historii klubu. Jednakże poziom sportowy doświadczonego napastnika odpowiada także jego cenie. Ta dla drużyn z niższego pułapu jest zbyt wysoka, natomiast dla czołowych ekip nieproporcjonalna względem jego wieku i długości kontraktu.  Prawdą jest, że w świecie futbolu kuriozalnych sytuacji nie brakuje, czego przykładem jest FC Barcelona i transfer pewnego 29-letniego Duńczyka. Niemniej jednak, spoglądając na sytuację racjonalnie - aktualnie na Stuaniego nie stać nikogo. Nikogo kto nie jest szaleńcem.


Avatar
Data publikacji: 15 września 2020, 8:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.