fot. asmonaco.com
Udostępnij:

Walka o mistrzostwo Francji. Monaco zdetronizuje PSG. To może być ich rok

Czas absolutnej dominacji PSG na francuskich boiskach może w tym sezonie zostać przerwany. W dużej mierze przyczynia się do tego ekipa z Księstwa Monaco, która ma apetyt na zgarnięcie trofeum. I to nie jednego. 

Drużyna prowadzona przez Leonardo Jardima przechodzi na naszych oczach proces dojrzewania. W porównaniu do dwóch wcześniejszych sezonów poczyniła widoczny progres, który może doprowadzić ich do wielkich rzeczy tak na tego koniec sezonu, jak i w kolejnych latach. 42-letni trener buduje swój projekt już trzeci rok i wygląda na to, że osiągnął w końcu to, co sobie zaplanował na początku przygody w klubie. Ma zaufanie zarządu, stabilizację i dobranych pod swoje założenia piłkarzy, którzy kupili jego wizję i są jego sprzymierzeńcami, a to solidne fundamenty.

Sama osoba Portugalczyka na ławce francuskiego klubu także nie jest przypadkowa. Jardim zaczął swoją przygodę z trenerką dosyć młodo i ma za sobą niezły bagaż doświadczeń. Na poważnie zaczynał w Beira-Mar, z którym wywalczył awans do Primeira Liga, następnie trafił do Bragi, z którą stanął na ligowym podium (III miejsce) w sezonie 2011/12 i po przygodzie z którą wyjechał do Grecji, by prowadzić tamtejszego hegemona - Olympiakos. Choć jego przygoda w Pireusie trwała zaledwie pół roku i zakończyła się po nieporozumieniach z zarządem klubu, była to cenna lekcja na dalszą drogę. Po niej wraz ze Sportingiem Lizbona sięgnął po wicemistrzostwo Portugalii, co otworzyło mu furtkę do Monaco.

blank

źródło: asmonaco.com

Tam stanął przed niełatwym zadaniem. Objął zespół po doświadczonym Claudio Ranierim, który doprowadził Czerwono-Białych do wicemistrzostwa Francji. Wejście do zespołu miał jednak bardzo dobre. Pierwszy sezon okrasił trzecim miejscem w Ligue 1 oraz grą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, po wygraniu swojej grupy i pokonaniu w 1/8 faworyzowanego Arsenalu, odpadając po wyrównanym  starciu z późniejszym finalistą - Juventusem (0:1 w dwumeczu).

Dalej było nieco pod górkę. Jak się popularnie mawia: "drugi sezon zawsze jest najtrudniejszy", co w zupełności miało odzwierciedlenie i w jego przypadku. O ile wynik ligowy z poprzednich rozgrywek udało się powtórzyć, o tyle odpadnięcie w IV rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów z Valencią i zaledwie trzecie miejsce w grupie Ligi Europy było już traktowane jako porażka. To tylko wzmocniło ekipę z Księstwa.

Ten sezon może być już przełomowy. Przed nim poczyniono bardzo dobre ruchy na rynku transferowym, zupełnie odbiegające od tego, do czego przyzwyczaili nas w Monaco. Nie szastano pieniędzmi, a postawiono na odpowiednie dobranie piłkarzy pod względem jakości czysto piłkarskiej i ich przydatności do zespołu. Tak oto do Francji przeniósł się Kamil Glik, Lille na Monaco zamienił Djibril Sidibé, z Marsylii przyszedł Benjamin Mendy, z wypożyczeń wrócili Falcao i Valère Germain, a z drużyn młodzieżowych na stałe włączony został Kylian Mbappé. Każdy z tych piłkarzem to klucz do dzisiejszej doskonałej postawy zespołu pod wodzą Portugalczyka. Mieszanka "starych" z tymi "nowymi" stworzyła idealną kompozycję, nad którą nie brakuje zachwytów. I sporo jest w tym racji.

źródło: asmonaco.com

Monaco prezentuje się w tym sezonie naprawdę dobrze, gra ładną dla oka, szybką, kombinacyjną piłkę, z polotem i wyobraźnią, potrafi seryjnie notować zwycięstwa, a do tego jest do bólu skuteczne zarówno w ataku, jak i w obronie. Wystarczy spojrzeć na ligowy bilans bramek. Na tym etapie sezonu zespół Jardima ma najlepszy atak w pięciu najlepszych ligach Europy. 64 strzelone bramki to dorobek, jakiego nie mieli w żadnym z trzech ostatnich pełnych sezonów! To robi wrażenie. Na uwagę zasługuje także postawa defensywy, która gra w tym zestawieniu swój pierwszy wspólny sezon. Z podstawowej czwórki (Sidibé-Glik-Jemerson-Mendy) tylko partner Polaka ze środka defensywy przebywa w klubie dłużej niż pół roku. Pozostała trójka została pozyskana w lecie. Do tego dochodzi doświadczony Raggi, zawsze gotowy na zastąpienie któregoś z kolegów w bloku defensywnym w przypadku jego absencji, młody wychowanek Almamy Touréa także broniący bramki Subasić. Dobra współpraca całej formacji doprowadziła do dziewięciu czystych kont Chorwata w tym sezonie.

W formacji wyżej, w pomocy, portugalski trener ma naprawdę spory wachlarz wyboru i bardzo umiejętnie z niego korzysta. Poprzedni sezon nauczył go, że do osiągnięcia sukcesu ważne jest posiadanie szerokiej, zrównoważonej kadry, by grając na kilku frontach sprostać dużym wymaganiom. Dlatego też na niemal wszystkich pozycjach posiada po dwóch zawodników, dzięki czemu widać w zawodnikach świeżość. Przy podstawowym zestawieniu z Fabinho i Bakayoko jako defensywnymi pomocnikami, wymieniającym ich João Moutinho, a także grającymi na skrzydłach Bernardo Silvie, Lemarze, Boschilii oraz Dirarze, Monaco ma piorunującą siłę rażenia, a każdy z zawodników wprowadza nutę nieszablonowości do gry zespołu, co czyni go jeszcze bardziej nieprzewidywalnym.

Przednia formacja doskonale dopełnia zespół. Odkurzony, znów czerpiący radość z gry Falcao, uzupełniający go Germain, złoty rezerwowy Carillo i wchodzący na salony z przytupem Mbappé to mieszanka, która wybucha w każdym spotkaniu. Wspólny dorobek tej czwórki to 41 bramek we wszystkich rozgrywkach, a na pewno nie powiedzieli oni jeszcze ostatniego słowa.

źródło: beinsports.com

Jardim przeżywa w Monaco rozkwit jako trener i przed nim ciekawa przyszłość, którą w dużej mierze naznaczą trwające rozgrywki. Poukładany przez niego zespół będzie walczył o tytuł z mocarnym PSG do ostatniej kolejki, w Lidze Mistrzów pokazał klasę wychodząc z I miejsca z niełatwej grupy i na pewno postawi się Manchesterowi City w 1/8 finału, a w tym tygodniu zagwarantował sobie udział w finale Pucharu Ligi (1.04. PSG). Szansa na potwierdzenie przejścia na wyższy poziom czeka piłkarzy z Księstwa już w niedzielę, gdy to pojadą na Parc des Princes. Pierwsze spotkanie to doskonała gra piłkarzy 42-letniego trenera i pewna wygrana 3:1. Wydaje się, że teraz paryżanie są nieco mocniejsi, aniżeli na jesieni i lepiej zrozumieli filozofię Emery'ego, jednak nikt w ekipie Glika nie boi się utytułowanego rywala i jest gotowy stawić mu czoła najpierw w bezpośrednim starciu, a następnie w drodze po tytuły.


Avatar
Data publikacji: 27 stycznia 2017, 19:29
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.