Dwadzieścia lat od The Invincibles. Czy Arsenal w końcu zdobędzie tytuł mistrza Anglii?

X: @Arsenal

Nie ma chyba lepszej okazji na zdobycie trofeum, niż jubileusz jednego z najlepszych zespołów w historii angielskiego futbolu, czyli “The Invincibles”. Nie udało się roku temu, ale Arsenal nie zaprzestał starań i podjął drugą próbę przejęcia tronu. Czy to jest w końcu ten sezon, w którym “Kanonierzy” sięgną po tytuł mistrza kraju?

Dwudziestolecie “The Invincibles”

W przyszłym roku będziemy świętować dwudziestą rocznicę drużyny “The Invincibles”. Ekipy absolutnie niepowtarzalnej, która dokonała czegoś, czego nie dokonał nikt wcześniej i być może już nie dokona. 38 meczów, 26 zwycięstw, 12 remisów i 0 porażek. Sezon 2003/04 przeszedł do historii, a wraz z nim Arsenal. Zespół prowadzony przez Arsene’a Wengera dokonał rzeczy, mogłoby się wydawać, niemożliwej. Gdyby ktoś pomyślał o tym, że można przebrnąć przez cały sezon w Premier League bez żadnej porażki, uznano by go za szaleńca. “The Invincibles” tego dokonali.

Od tamtego momentu Arsenal nie sięgnął już po trofeum mistrza Anglii. Wieloletnie oczekiwanie na zdobycie tronu mogło zakończyć się w ubiegłej kampanii, lecz wówczas “Kanonierzy” spuchli na finiszu rozgrywek, a goniący Manchester City nie dał im żadnych szans, potwierdzając swoją wyższość w bezpośrednim starciu na Etihad Stadium w 33. kolejce (4:1).

Teraz nadeszła druga szansa. Arsenal znajduje się na szczycie tabeli Premier League z 39 punktami po siedemnastu spotkaniach. O jedno oczko mniej mają Liverpool oraz Aston Villa. Manchester City zajmuje dopiero czwartą lokatę i zmaga się z dość poważnymi problemami. “The Citizens” wygrali zaledwie jeden z sześciu ostatnich meczy ligowych, a sobotni remis z Crystal Palace przed własną publicznością tylko spotęgował nerwy w obozie mistrza Anglii.

Tak więc pytanie, czy w końcu nastał sezon, w którym Arsenal zdobędzie mistrzostwo, jest dość uzasadnione. Równo dwadzieścia lat po wielkich “The Invincibles”, cóż to byłaby za wspaniała historia…

“Mistrzowskie” zwycięstwa

Drużynę mistrzowską można rozpoznać nie tylko po pięknej, składnej grze oraz efektowych zwycięstwach, lecz także po tym, że do samego końca walczy o zgarnięcie pełnej puli. Tak właśnie jest z Arsenalem. Zespół prowadzony przez Mikela Artetę zaliczył w tym sezonie kilka dramatycznych końcówek, jak chociażby ta z Manchesterem United, kiedy Declan Rice trafił na 2:1 w 96. minucie lub niedawne starcie na Kenilworth Road z Luton Town, gdzie bramka, ponownie, Declana Rice’a dała “Kanonierom” trzy punkty dosłownie w ostatniej akcji meczu.

Oprócz prawdziwych “thrillerów”, Arsenal miewał również spotkania takie jak to z Chelsea i Brentfordem. Szczególnie trudne okazało się to pierwsze, rozgrywane na Stamford Bridge. Już w 48. minucie “The Blues” prowadzili 2:0 i trzeba było przyznać, że byli stroną lepszą. Jednak błąd Roberta Sancheza, który wykorzystał Declan Rice, a także późniejszy gol wprowadzonego z ławki rezerwowych Leandro Trossarda zapewniły tamtego wieczoru Arsenalowi remis. Z kolei listopadowy pojedynek przeciwko Brentford jest kolejnym dowodem na to, że “Kanonierzy” są w stanie zdobyć tytuł w tym sezonie. Arsenal nie był do końca przekonujący. Miał problemy z przeforsowaniem świetnie zorganizowanej defensywy rywala. W poprzedniej kampanii takie bicie w mur zakończyłoby się zapewne na podziale punktów. Nie tym razem. 89. minuta. Bukayo Saka dośrodkowuje w pole karne i… Kai Havertz pakuje piłkę do siatki. Skromne, nieprzekonujące 0:1, ale kolejne trzy punkty lądują na ich koncie.

Takimi meczami zdobywa się mistrzostwo.

Solidność z tyłu i skuteczność z przodu

Arsenal może pochwalić się najlepszą defensywą w Premier League (ex aequo z Liverpoolem – 15 straconych bramek). Przede wszystkim jest to zasługa fenomenalnego duetu William Saliba-Gabriel Magalhães. Na ten moment jest to prawdopodobnie najlepsza para stoperów w całej lidze. Francuz i Brazylijczyk świetnie opiekują się napastnikami drużyn przeciwnych, co chociażby było doskonale widać na przykładzie niedzielnego spotkania z Brightonem, kiedy Gabriel, nie raz kosztem zapędzenia się na 30 metr od bramki rywala, nie odklejał się od Evana Fergusona. Ponadto Arsenal ma najniższy współczynnik “xGA” (13,0) spośród wszystkich klubów występujących na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Anglii. Jest to liczba oczekiwanych goli twojego rywala na bazie stworzonych przez niego okazji do strzelenia gola. Drugi w tej klasyfikacji Manchester City ma o ponad trzy oczekiwane trafienia do własnej siatki więcej (16,7).

Wszystko to pomimo kiepskiej formy obu golkiperów, Davida Rayi i Aarona Ramsdale’a, a także kosztownych błędów, jakich potrafią dopuścić się zawodnicy “Kanonierów”.

Oprócz solidnej defensywy, Arsenal poprawił też w pewnych aspektach swoją grę ofensywną. Mikel Arteta rozwiązał poniekąd problem z podwajaniem Bukayo Saki i Gabriela Martinelliego. Zespół ma teraz w sobie większą dozę nieprzewidywalności, czego zdecydowanie zabrakło w drugiej części poprzedniej kampanii, kiedy na samym finiszu przegrali walkę o tytuł.

Czy to jest ten sezon?

8 października 2023 roku był dla fanów “The Gunners” dniem wyjątkowym. Arsenal pokonał bowiem Manchester City w meczu ligowym po raz pierwszy od 2015 roku. Takie zwycięstwo, przełamanie złej passy w spotkaniach z drużyną, która zdominowała Premier League w ostatnich latach, było czymś wyjątkowym. Był to kolejny dowód na to, że Arsenal jest zespołem dojrzalszym i bardziej przygotowanym do walki o mistrzostwo, niż miało to miejsce sezon temu.

Wracając do starcia z Brightonem. Ekipa Roberto De Zerbiego zdobywała co najmniej jednego gola w każdej z ostatnich 32 gier ligowych. W niedzielę seria ta została przerwana na Emirates Stadium. Dla kogoś może to nic nie znaczyć, dla innego jest bardzo wymowne.

W sobotę Arsenal czeka kolejny ważny sprawdzian – mecz z Liverpoolem na Anfield. Test na to, czy zespół Mikela Artety jest na tyle silny, aby w końcu, po dwudziestu latach przerwy, zdobyć tytuł. Ostatnie zwycięstwo na tym obiekcie? 2 września 2012 roku. Gole zdobywali Lukas Podolski i Santi Cazorla. Trochę czasu minęło. Czas napisać nową historię. Historię, której końcowy rozdział będzie zatytułowany “Mistrzostwo”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x