Udostępnij:

UEFA! Mam pomysł!

Dziś wraca Liga Mistrzów. Przed pojedynkiem PSG z Barceloną, czy Benfiki z Borussią atmosfery podgrzewać już nie trzeba. Wziąłem dziś zatem pod uwagę nieco inny temat - reformę Ligi Mistrzów. Dąży ona bowiem w dziwne rejony. A przecież można wszystko zrobić inaczej. Tak, żeby wszyscy byli zadowoleni.

Powiedzmy w dużym uproszczeniu, że w europejskim futbolu mamy w tym momencie dwie frakcje. Jedni przeciągają Ligę Mistrzów coraz bardziej w stronę elitarnych rozgrywek, ocierających się nawet o koncepcję "Superligi" i chcą, aby w LM występowało jak najwięcej zespołów z kilku najlepszych lig Starego Kontynentu. Na drugim biegunie znajduje się zaś koncepcja, która otwiera drzwi zespołom słabszych lig. Jednym z największych orędowników tejże był oczywiście Michael Platini, który to ustanowił drogi: mistrzowską i nie-mistrzowską do bram piłkarskiego raju. Zwolennicy tej koncepcji cały czas narzekać będą na to, że kwalifikacje do Ligi Mistrzów rozpoczynają się zbyt wcześnie i że nie są równe.

Szczerze mówiąc do dziś nie rozumiem czemu nie dochodzi do porozumienia, które byłoby w stanie pogodzić obie strony. Co kilka lat regularnie kwalifikacje Ligi Mistrzów zmieniają swój wygląd, przechodząc to w jedną, to w drugą stronę. Warto by to unormować... całkowicie zmieniając wygląd systemu kwalifikacyjnego. Moim zdaniem powinno wyglądać to tak:

W mojej koncepcji do Ligi Mistrzów awans uzyskałyby te ekipy, które dziś są przepychane przez zwolenników "superligi" i tym podobnych tworów. A zatem aż po cztery ekipy z każdej z czterech najsilniejszych lig Europy. Dodatkowo po dwie drużyny z piątej i szóstej ligi rankingu oraz mistrzowie krajów, będących na 7., 8., 9. i 10. miejscu. Nie mieszałbym, jeśli chodzi o kraje z pozycji 11-12. Tym... nie dawałbym bezpośredniego awansu. Zamiast tego pewny awans do Ligi Mistrzów przyznałbym zwycięzcom poprzednich edycji Ligi Mistrzów i Ligi Europy. (Uwaga!) Nawet w sytuacji, gdy te drużyny uzyskałyby awans ze swojej ligi. W takim przypadku do Champions League wchodziłaby po prostu kolejna drużyna z danej ligi. A zatem, jeśli Ligę Mistrzów zdobędzie Barcelona, a Ligę Europy Manchester United, z ligi hiszpańskiej i angielskiej awans do Ligi Mistrzów uzyska po 5 drużyn. Dużo? Być może. Ale według mnie sprawiedliwie.

Bezpośredni awans do Ligi Mistrzów:
[table id=104 /]

Bezpośredni awans do Ligi Mistrzów uzyskałoby zatem 26 drużyn. Pozostaje 6 przepustek do wywalczenia w kwalifikacjach. Do tych dopuściłbym po jednej drużynie z każdego kraju, prócz czołowej czwórki, która i tak dostała już sporo miejsc w Champions League. A zatem do kwalifikacji przystępują: ekipy, które zajęły trzecie miejsca w 5. i 6. lidze rankingu, wicemistrzowie 7., 8., 9. i 10. ligi oraz mistrzowie każdej pozostałej ligi Europy. Łącznie do rozgrywek przystąpiłoby zatem 49 drużyn (po rozszerzeniu o Liechtenstein, Kosowo itd. liczba drużyn by wzrastała - system jest funkcjonalny do max 54 drużyn na poziomie eliminacji).

Kwalifikacje Ligi Mistrzów:
[table id=105 /]

Do tego momentu wszystko idzie w kierunku rozgrywek elitarnych. Pójdzie tym bardziej, jeśli napiszę, że absolutnie zlikwidowałbym dwie ścieżki kwalifikacji. Ba! Wszystkich wrzuciłbym do jednego worka. Ale tu zaczyna się robić fajniej dla ekip ze słabszych lig. Absolutnie wykluczyłbym fakt, iż mocniejsi przystępują do kwalifikacji później. No bo co? Skoro rzeczywiście są tacy silni, niech to udowodnią. Niech grają w warunkach tak niedogodnych, do jakich zmuszają zespoły z lig mniej popularnych.

Drużyny, które przystąpiły do kwalifikacji dzielimy na koszyki - według liczby punktów, jakie każda z nich ma w Rankingu Klubowym UEFA i losujemy 6 grup. W każdej z nich znalazłoby się 8 lub 9 zespołów. Już według najnowszych koncepcji ma być aż 5 rund kwalifikacji do LM. A zatem do rozegrania 10 meczów. Moja koncepcja również wymaga 10 serii spotkań. Z tego każda drużyna grałaby 7 lub 8 razy.

Nie ma sensu grać po dwa razy każdy z każdym. Wystarczy taki system, jaki swego czasu obowiązywał niegdyś w Pucharze UEFA. Po jednym meczu z każdą drużyną z grupy, podliczanie tabeli i... awans zwycięzcy każdej z grup do Ligi Mistrzów. Idealnie. Po pierwsze - wszystkie drużyny są równe, startują w tym samym momencie i mają do rozegrania równą liczbę spotkań. Po drugie - awans mogą uzyskać zarówno ekipy z lig słabszych, jak i z tych mocniejszych - pierwszy wariant stwarza szansę dla słabszych, drugi - tworzy Champions League rozgrywkami elitarnymi. Najlepsze jednak jest to, że nie wymuszamy odgórnie jednego czy drugiego, a pozwalamy dziać się temu naturalnie. Po trzecie - nawet ci, którzy skazani byliby na pożarcie, pograliby nieco dłużej. A w końcu lepiej zagrać 7 spotkań z różnymi rywalami (z tym z jednym, który później powalczy z Lidze Mistrzów!), niż odpaść po pierwszych dwóch.

Dla urozmaicenia można by jeszcze wskrzesić Puchar Intertoto. Zwycięzcy tego, co roboczo nazwałem "Summer League", a zatem grup kwalifikacyjnych do Ligi Mistrzów, trafialiby oczywiście do LM. Wicemistrzowie grup - zapewne do Ligi Europy. Kolejne 32 drużyny natomiast, które nie weszłyby ani do Ligi Mistrzów, ani do Ligi Europy, mogłyby utworzyć pary 1/16 finału Pucharu Intertoto i pomiędzy sobą zagrać o ten "puchar pocieszenia". Myślę, że to byłby dużo lepszy system rozgrywek. Taki, z którego zadowolone byłyby zarówno duże, jak i mniejsze kluby. A zatem i wilk syty i owca cała. Da się? Chyba tak. Co myślicie o takim systemie?

W skrócie - jak wyglądałaby walka o LM wg mojego systemu?
1) Bezpośredni awans do Ligi Mistrzów wywalcza 26 drużyn
2) W kwalifikacjach walczymy o 6 pozostałych miejsc
3) Do kwalifikacji przystępuje po 1 drużynie z każdej ligi, oprócz czołowych czterech lig
4) Drużyny w kwalifikacjach dzielimy na 6 grup po 8-9 drużyn
5) Gramy systemem 1 raz każdy z każdym
6) Do Ligi Mistrzów awansują zwycięzcy każdej z grup


Avatar
Data publikacji: 14 lutego 2017, 19:04
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.