PKO Ekstraklasa
fot. PKO Bank Polski Ekstraklasa / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Prof. Krzysztof Pawlaczyk: Kluby muszą zachowywać się odpowiedzialnie

W czwartek polski rząd ogłosił, że w związku z dużym wzrostem zakażeń na COVID-19 w naszym kraju, wszystkie rozgrywki sportowe mają odbywać się bez udziału publiczności. Profesor Krzysztof Pawlaczyk, który jest w składzie zespołu medycznego PZPN oraz lekarzem Lecha Poznań wskazuję, że to na klubach leży odpowiedzialność za to, czy sezon 2020/2021 uda się dokończyć.

Prof. Krzysztof Pawlaczyk w rozmowie z dziennikarzem tygodnika "Piłka Nożna", Przemysławem Pawlakiem mówi o tym, co go najbardziej irytuje w zachowaniu ludzi związanych z niektórymi klubami. W dobie pandemii, gdy wszystko stanęło na głowie i wymyślono taki protokół, który pozwolił wrócić do gry, znajdują się osoby mniej odpowiedzialne.

Profesor zapytany o zachowanie Śląska Wrocław, który nie dostosował się do zalecenia tygodniowej kwarantanny w czasie przerwy na mecze reprezentacji, tylko załamuje ręce:

"A czy Śląsk był wtedy w stanie udowodnić, że wszyscy zawodnicy są zdrowi? Przecież nie zostały wykonane kolejne wymazy. Śląsk po raz kolejny przeszacował swoje możliwości, po raz kolejny wyszedł z założenia, że wie lepiej. Nie wydaje mi się, żeby pomysł zainspirował Vitezslav Lavicka, trener w najmniejszym nawet stopniu nie zamierzał ryzykować zdrowiem zawodników. Wypada mi więc tylko pogratulować niektórym klubom dobrego samopoczucia, wiedzy, doświadczenia. I autorskich programów w walce z COVID-19. Czas pokaże, na ile okażą się pomocne. A tymczasem warto zapytać klub Śląsk Wrocław, ile od 1 sierpnia przypadków zakażeń pojawiło się w jego pierwszym oraz drugim zespole."

Lekarz poznańskiego Lecha wskazuje również to, że nie wszystkie zespoły wykonały wymazy tak, aby były one wiarygodne. A takie zalecenia pojawiły się przed 6 kolejką sezonu:

"Przyświeca nam cel - uniknąć paraliżu rozgrywek. Na początku października chcieliśmy otrzymać absolutnie dokładne informacje odnośnie aktualnej liczby zachorowań. Stąd zalecenia wykonania wymazów w szóstej kolejce. Nie obyło się bez pewnych problemów, pytań, a dlaczego przed meczem, a dlaczego po meczu - komuś pasowało trzy dni wcześniej, komuś dwa dni później. Chwilę zajęło więc wytłumaczenie, że ważne jest, aby wymazy zostały pobrane w okresie meczowym. Jeśli bowiem dany zespół grał 4 października, a wymaz wykonano na przykład pierwszego, to nie mógłby on zostać uznany za wiarygodny - przez trzy dni mogło się sporo zmienić. Wszystkie kluby wymazy wykonały, jak wspominałem - w niektórych nie stwierdzono ani jednego aktywnego zakażenia COVID-19."

Członek zespołu medycznego PZPN zwraca również uwagę na to, że niektóre kluby zaczęły do tematu zachorowań podchodzić na zasadzie - a my wiemy lepiej. Według profesora takie nastawienie może skutecznie przeszkodzić w dokończeniu sezonu:

"Być może niektóre kluby uznały, że posiadają wyższe kwalifikacje, doświadczenie i są w stanie skuteczniej zarządzać procedurami antycovidowymi na poziomie swojej organizacji. Ich prawo. Natomiast byłoby miło, gdybyśmy zostali poinformowani o tym, że kluby postanowiły radzić sobie z COVID-19 według własnego pomysłu. Mało tego, zespół medyczny PZPN chętnie pozna szczegóły działań klubów, może się nawet czegoś nauczymy. A słyszę, że pojawiają się różne idee. Gdzieś wymazy próbował pobierać pracownik klubu, a nie osoba do tego wykwalifikowana. Przed meczami Pucharu Polski zaleciliśmy, aby 12 osób z jednego klubu, akurat z niższej ligi, wysłać na badania wymazowe, w zwrocie dostaliśmy pismo z prośbą, żeby 8 z tych ludzi zwolnić z tej konieczności, bo są ozdrowieńcami. Absolutnie nie twierdzę, że procedury opracowane przez zespół medyczny PZPN są najlepsze, przecież w niektórych klubach aktualnie nie ma zakażeń. Pozwolę sobie jednak raz jeszcze przypomnieć, że po restarcie poprzedniego sezonu, kiedy wszyscy grali do jednej bramki, żaden z zawodników nie zachorował."

Prof. Pawlaczyk nie wyklucza również tego, że w ciągu trwania sezonu może się powtórzyć sytuacja, która trafiła się w Pogoni Szczecin. Przypomnijmy, że w ekipie Kosty Runjaicia wykryto ponad 30 pozytywnych testów. Wliczając w to piłkarzy oraz ludzi związanych z klubem.

"Znajdujemy się w momencie, w którym mamy możliwość zmierzania w stronę ograniczenia liczby przypadków zakażeń COVID-19, ale jest też druga droga - Pogoń Szczecin, w której wykryto ponad 30 chorych, nie musi być jedynym takim casusem, podobna sytuacja może powtórzyć się w innych klubach. Żeby tego uniknąć, zespół medyczny PZPN zalecił między innymi, aby w trakcie przerwy na mecze reprezentacji kluby przeszły na pewien okres na tryb pracy indywidualnej. Tylko bowiem w trakcie przerwy w rozgrywkach można tak postąpić bez znaczącego wpływu na formę zawodników. W żadnym klubie nie było widoku na to, że w momencie wykonania wymazu scenariusz Pogoni może się powtórzyć. Podkreślam, dokładnie w momencie wykonania testu. Problem Portowców dało się zauważyć na podstawie ankiet. U kilku zawodników pojawiły się objawy kliniczne. Wbrew temu, co sądziliśmy, gdy pandemia wybuchła, nie jest tak, że większość ludzi przechodzi COVID-19 bezobjawowo. Jest dokładnie na odwrót - w 80 procentach choroba daje objawy. Pytanie brzmi więc, czy jeśli one się pojawiają, jest już za późno i wirus przenosi się na innych członków zespołu. Jeśli postęp zachorowań w danym klubie jest liniowy, pracownicy przestrzegają protokołu medycznego, który od restartu rozgrywek w poprzednim sezonie nie przestał obowiązywać nawet na chwilę. Jeśli natomiast jest geometryczny... W Pogoni najpewniej doszło do zakażenia w tej samej chwili nie jednego, a kilkunastu zawodników."

Na pytanie czy sezon 2020/2021 uda się dokończyć bez przeszkód odpowiada:

"W rozmowie z Ekstraklasą powiedziałem, że jeśli kluby będą przestrzegały protokołu medycznego, jest gwarancja na 90 procent, iż tylko pojedyncze mecze do listopada będą przekładane. I jeżeli kluby ponownie dojdą do wniosku, że dobro rozgrywek jest ważniejsze niż ich indywidualne interesy, to tak - jest szansa na dokończenie sezonu. Natomiast jeśli będzie dominowało myślenie, że podczas gdy ktoś jest w trybie zajęć indywidualnych, ja na tym mogę skorzystać i zrobię więcej, to będzie duży problem."

 


Avatar
Data publikacji: 17 października 2020, 12:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.