fot.
Udostępnij:

Jaki przepis czyni Bundesligę wyjątkową?

Zastanawialiście się kiedyś czemu żadna niemiecka drużyna nie została wykupiona przez arabskiego szejka? Dlaczego w myśl panującej mody, niemieccy włodarze nie biorą udziału w wyścigu o najgłośniejszy, najbardziej spektakularny transfer? Co powoduje takie zjawisko, że niemieckie drużyny zaczęły odstawać od innych europejskich potęg na rynku transferowym?

Rekordy transferowe omijają na potęgę niemieckie rozgrywki. Bundesliga nigdy nie miała tytularnego sponsora, jakiego ma chociażby La Liga czy nasza rodzima Ekstraklasa. Bundesliga nie oferuje swoim klubom ogromnych pieniędzy za prawa transmisyjne. A rozstrzał między cenowy za prawa meczowe gigantów a drużyn gorzej sobie radzącymi jest stosunkowo niewielki. Jednak powód, który powoduje monotonie, brak ogromnych transferów wprowadza jedna kluczowa zasada, „50+1 Regel”

Zasada jest wręcz banalnie prosta. Polega ona na tym, aby większość głosów (50% +1 głos) należała do klubu i żeby to zarząd miał decydujący głos w kluczowych sprawach. W taki posty sposób można poradzić sobie z bogaczami, którzy traktują kluby tylko i wyłącznie jak zabawki, nie zapewniając im przy tym stabilności. Na naszym podwórku mamy dwa przykłady jak rozkapryszeni właściciele mogą posłać swój świeżo zakupiony klub na dno, mam na myśli Polonię Warszawa oraz Widzew Łódź. Kluby które do dzisiaj nie wróciły na piłkarski top w naszym kraju. Taka regulacja prawna zabezpiecza w ogromnym stopniu piłkarzy, którzy zawsze dostają wypłatę na czas i nigdy z rozliczeniami nie ma problemów, jak w innych, pozornie bogatszych ligach. Dzięki temu liga jest stabilniejsza i dla kibiców nie do pomyślenia jest, że ich ukochany klub mógłby mieć problem z licencją, w Niemczech takie rzeczy to abstrakcja. W strukturach klubów wszystko jest na najlepszym poziomie, a awans można zdobyć tylko i wyłącznie na boisku, a nie kruczkom prawnym. Ostatnie odjęcie punktów z powodu naruszenia warunków licencji miało miejsce w sezonie 03/04 i dotyczyło klubu Kaiserslautern.

Ewenementem na skalę światową, dzięki tej zasadzie został klub ze stolicy Bawarii. Gdzie klub jest właścicielem 7% udziałów w spółce. Resztę dzielą między sobą Adidas oraz Audi. Taka informacja na pewno otworzy oczy kibicom, którzy nie mięli pojęcia o tej regule, więc zawsze się dziwili dlaczego taki klub nie robi potężnych wzmocnień. Jednak pomimo braku spektakularnych wzmocnień cały czas jest uważany za jedną z największych światowych marek. Tak naprawdę Bayern różni się od większości niemieckich klubów, ponieważ tutaj udziały również mają sponsorzy, a większość niemieckich drużyn jest jednolitą firmą posiadającą 100% udziałów.

Niestety wiadomo nie ma systemu bez wad i również tutaj się znajdzie ich parę. Istnieją również drużyny, które prawnie ten przepis obeszły. W przypadku Bayeru i Wolfsburga odstąpiono od reguły, doceniając wieloletnie zaangażowanie Volkswagena i Bayeru w rozwój piłki w lokalnych środowiskach, tak więc klubu są w 100% koncernów. Ostatnio jednak zasada 50+1 wzbudziła kolejny temat do dyskusji, bo w poważnej piłce pojawił się RB Lipsk, który wzbudza ogromne kontrowersje. Coraz więcej głosów mówi o tym, że koncern napojów energetycznych dewastuje tradycje niemieckiej piłki, niestety dla wszystkich zainteresowanych RB Lipsk spełnia wymóg 50+1. Oszukali system w taki sposób, że większość 17 osobowej grupy mającej głos, ma ogromne powiązania z Red Bullem, dla porównania Borussia Dortmund ma około 140 tys. członków, co dobitnie pokazuje dysproporcję jaką wprowadził ten klub na salony Bundesligi. Nawet nazwa RB oficjalnie oznacza RasenBallsport Lipka, jednak każdy dokładnie wie, że w nazwie pod akronimem „RB” kryje się napis Red Bull. Jeszcze parę lat wcześniej przy okazji awansu „Wieśniaków”do Bundesligi pojawiły się kontrowersję związane z nieoficjalnym łamaniem tej zasady. TSG 1899 Hoffenheim, bo o nich tutaj mowa w 96% zawdzięczają swój kapitał Dietmerowi Hopperowi, pomimo to klub i tak ma przewagę głosów nad inwestorem.

Zasada 50%+1 zapewnia ogromny spokój, stabilizacje, jednak coraz częściej kibice oraz włodarze zauważają zjawisko coraz większych trudności na arenie między narodowej. Polityka klubów na najbliższe lata niestety nie jest mi znana, lecz problem zaczynają zauważać wszystkich. Niestety realia dzisiejszego futbolu sprowadzają się do budowania potęgi na 2-3 lata ogromnym kosztem, nie zwracając uwagi na długo trwałe budowanie dynastii. Zasada ta jest to pas bezpieczeństwa dla każdego niemieckiego klubu, niestety tym samym blokada. Nie da się osiągnąć sukcesu kurczliwe siedząc w swojej strefie komfortu. Trzeba też mieć na uwadze, że przepis ten ma już swoje lata, a futbol jak wszystko inne na tym świecie ewoluuje i to w stronę skrajnie inną, niż zasady panujące u naszych zachodnich sąsiadów by tego chciały. Sprawa na pewno z roku na rok będzie coraz bardziej nagłaśniana, ponieważ ograniczenie, bądź odejście od tego przepisu będzie przełomem nie tylko dla niemieckiego futbol, lecz tak naprawdę całego świat.


Avatar
Data publikacji: 26 listopada 2018, 20:14
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.