fot. Forest Green Rovers
Udostępnij:

Hipsterski sposób na futbol, o innej filozofii Forest Green Rovers

Zarządzanie klubem piłkarskim w XXI nie łączy się w jakikolwiek sposób z działaniem mającym na celu zachowanie konkretnego stanu rzeczy innego niż sukces. Właściciele nie liczą się z tym ile pieniędzy wydadzą na piłkarzy czy sytuacją wokół stadionu, gdyż na horyzoncie widzą tylko jedno: wymarzone trofea. Jak się jednak okazuje istnieje na świecie jeden, wyjątkowy zespół, który postawił sobie za zadanie nie tylko regularne odnoszenie zwycięstw, ale również zachowanie czegoś dla nas bardzo istotnego. Zachowanie środowiska naturalnego, dającego możliwość czerpania wszystkiego co najważniejsze, aby spełniać wyznaczone przed nami cele. Forest Green Rovers, bo o nich mowa, grają w piątej lidze angielskiej, ale już przeszli do historii jako pierwsza na Ziemi w pełni wegańska, a także po części ekologiczna drużyna piłkarska.

Nie ma na świecie rewolucji, która nie zaczęłaby się od wielkiego uderzenia. Nie inaczej było 7 lat temu w przypadku Forest Green Rovers [FGR], mających w tamtym czasie ogromne problemy finansowe. Działacze Rovers starali się zrobić co w ich mocy, aby uzbierać fundusze niezbędne do zgłoszenia The Greens do rozgrywek, jednakże w pewnym momencie stało się dla nich jasne, iż bez porządnego wsparcia z zewnątrz jakakolwiek przyszłość klubu stanęłaby pod olbrzymim znakiem zapytania. Włodarze zgłosili się więc do lokalnego potentata branży energii odnawialnej, firmy Ecotricity, której właścicielem był weganin Dale Vince. Aktualnie 55-letni mężczyzna zgodził się przelewami gotówkowymi wspomóc Green Army, bo taki przydomek również noszą FGR, ale z biegiem czasu zauważył, iż pozycja udziałowca w klubie mu nie wystarcza i wykupując cały zespół stał się jego właścicielem.

blank

fot. Dale Vince - człowiek, który fortuny dorobił się zaczynając od postawienia jednej turbiny elektrowni wiatrowej.

Dokonując tej transakcji Vince zauważył, że inwestycja w zespół z dwutysięcznego miasteczka Nailsworth może pozwolić dalej krzewić ekologiczną misję jego prywatnej firmy. Słowem kluczowym działalności tej kompanii jest "Sustainability", czyli brak naruszania równowagi ekologicznej i tę realną "sustainability" można zauważyć już podczas przyjazdu na obiekt pod nazwą The New Lawn, będący stadionem Forest Green Rovers, a nie chodzi tu tylko o napisy [Sustainability in sport - red.], widoczne na dachu krytej trybuny. Niewielka, pięciotysięczna arena The Greens jest niemalże prawdziwym snem ludzi jakkolwiek związanych z organizacjami pokroju Green Peace, gdyż znajdują się na niej panele słoneczne, murawa nawadniana jest za pomocą nadmiaru wody, który wsiąknął w nią chociażby za sprawą deszczu, a do nawożenia jej nie używa się żadnych chemicznych środków. Ponadto przed stadionem stoi elektryczna stacja, dająca możliwość "zatankowania" wszystkim tym, którzy posiadają samochody o tym rodzaju napędu. "Personalnie jestem weganinem, bardzo dbającym o środowisko, dobro zwierząt, a także ludzkie zdrowie." - tłumaczył swoją rewolucję 55-letni prezes FGR - "Niewątpliwym jest więc to, że cieszę się, iż aż 30% prądu, który zużywamy w klubie dostarczają nam solary zamontowane na dachu stadionu, a trawa na naszej murawie jest równa, dzięki kosiarce mającej energię również z paneli słonecznych".

Stworzona przez Vince'a eko-arena w pełni pokazała ludziom związanym z klubem, iż pogłoski o specyficznym podejściu do życia ich prezesa nie są czczą gadaniną. Personalnie, "Zielony milioner" jest zafascynowany ruchem kulturowym New Age, twierdzącym, że ludzkość stoi w rozkroku między dwiema erami świata, a ta do której uda nam się przejść z obecnej będzie dla nas złotą erą. 55-letni hipis, jak pogardliwie o właścicielu FGR mówią jego przeciwnicy, złotą erę chciał wprowadzić również w swojej drużynie, ale by tak się stało potrzebne były kolejne działania - tym razem konkretnie dotykające zawodników. "Kiedy przed jednym z ligowych spotkań zobaczyłem, iż kucharz serwuje naszym zawodnikom lasagne z wołowiną, powiedziałem: Nie! Tak być nie może. Wszyscy przecież wiemy, że organizm człowieka bardzo długo trawi czerwone mięso, a przez to jesteśmy ospali i nie mamy tyle energii oraz zapału do akcji, co powinniśmy." - wyjaśnia biznesmen odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego. Krok po kroku zgodnie z zaleceniami piramidy Maslowa oraz filozofii wyznawanej przez Vince'a z menu drużyny zniknęły różnego rodzaju mięsa, a następnie produkty odzwierzęce. Mimo iż piłkarze zostali postawieni przed faktem dokonanym wielu z nich pozytywnie przyjęło zmiany zachodzące w ekipie, przyznając, że np. w tygodniu zapoznawczym z nową dietą czuli się znacznie lepiej. Tym samym ekipa poszła w kierunku znanych postaci z Premier League, takich jak: Jermaine Defoe, Phill Neville, Phil Jagielka czy nawet Sergio Aguero, którzy twierdzą, iż ten sposób odżywiania pozwolił im stać się jeszcze lepszymi piłkarzami. "Nie zmuszamy naszych podopiecznych do tego by w domach jedli dokładnie tak samo jak w klubowej restauracji." - mówi trener Mark Cooper - "Jednakże nasz kucharz, który nomen omen jest świetnym fachowcem, wraz z dietetykami i naukowcami dbają o to by zawodnicy jedli to co dla nich najlepsze.". Podejście dające futbolistom wolną rękę sprawia, iż niektórzy z nich niekiedy wyłamią się i zjedzą na mieście coś mięsnego, ale są to raczej pojedyncze wyjątki.

fot. The New Lawn Stadium, czy takiej murawy nie pozazdrościłyby kluby z ekstraklasy?

Teoretycznie wielka rewolucja mogłaby się w tym miejscu zakończyć, jednakże czy inwestor pokroju właściciela firmy Ecotricity cieszy się z połowicznego sukcesu? Oczywiście nie, więc tuż po wprowadzeniu wegańskiego jadłospisu wewnątrz, ekipa wyszła z nim do swoich kibiców. 1 listopada 2014 roku, czyli w Światowy Dzień Wegan, podczas domowego spotkania z Lincoln City, The Greens oficjalnie stali się pierwszym na świecie klubem w pełni zaangażowanym w działalność ruchu opartego na odrzuceniu produktów pochodzących z działalności zwierząt. Od tego momentu, mimo iż na The New Lawn nadal można kupić piwo, zapiekanki czy pizzę to można mieć pewność, że każde z nich w stu procentach wpisuje się w wegańską ideologię. Niektórzy fani narzekają, iż nie pozostawiono im możliwości wyboru tego, co chcą zjeść podczas meczów, jednakże kolejki ustawiające się w przerwie do każdego stoiska serwującego jedzenie mówią zupełnie coś innego. Dostrzegli to również działacze brytyjskiego oddziału PETA, czyli organizacji na rzecz etycznego traktowania zwierząt, którzy nagrodzili jadłospis składający się z burgerów ze słodkimi ziemniakami w środku, bezmięsnych, meksykańskich fajitas czy uwielbianego przez prezesa wegańskiego Quorn Pie, tytułem "menu roku".

Dale Vince, widząc, iż jego rewolucja przynosi dorodne owoce postanowił pójść jeszcze o krok dalej w kierunku ekologii, a jednocześnie zapewnić zespołowi pewien rodzaj dodatkowej motywacji w drodze do sukcesów. Otóż w listopadzie minionego roku Forest Green Rovers ujawnili światu projekt ich nowego stadionu, niemalże całkowicie wykonanego z drewna. Trzeba szczerze powiedzieć, iż plan budowy stworzony przez Zaha Hadid Architects, czyli ludzi odpowiedzialnych za wizualizacje aren katarskiego mundialu, wywołał na świecie niemałe poruszenie, a o niewielkim Nailsworth zapewne po raz pierwszy usłyszano poza południowo zachodnią Anglią. Nowy obiekt ma być częścią ogromnego eko-parku, na którego terenie ma powstać także ogromny ośrodek treningowy nie tylko dla drużyny piłkarskiej, ale również dla ludzi uprawiających inne dyscypliny sportu, dodatkowo w zamyśle Vince'a jest też miejsce dla centrum technologicznego ukierunkowanego na energię odnawialną. Jak zdradza pomysłodawca na jego terenie zlokalizowanych będzie ponad 4 tysiące stałych miejsc pracy i nie chodzi tu tylko o etaty dla naukowców czy laborantów.

fot.  Wizualizacja nowego stadionu FGR , marzenia ekologicznych fanów futbolu.

"Celujemy w awans do Championship i ta budowa ma być równoznaczna z osiągnięciem tego celu." - opowiada prezes klubu - "Tutaj nie ma pytania czy nam się to uda tylko raczej kiedy to się stanie". Optymistyczna wizja roztaczana przez biznesmena ma mocne fundamenty, ponieważ Vince wyposażył Green Army w system zbierania i analizowania statystyk, którego pozazdrościć im może część zespołów występujących wyżej. Co prawda, tak jak w przypadkach działających na podobnej zasadzie FC Midtjylland czy Brentford FC, statystyki nie grają, ale zawodnicy zakontraktowani na ich podstawie już tak. O tych zespół sponsorowany przez Ecotricity nie musi się martwić, ponieważ środki regularnie przelewane przez firmę na klubowe konto pozwalają podpisywać umowy z najlepszymi zawodnikami piątego szczebla rozgrywek. Taka sytuacja nie podoba się jednak wielu ligowym rywalom Zielono-czarnych, a ich argumentacja opiera się na publikowanych corocznie raportów finansowych. Z nich jasno wynika, iż FGR regularnie kończą sezon z olbrzymim, jak na tę ligę, deficytem, który następnie jest pokrywany przez wpłaty Dale'a Vince'a. Jednak kto bogatemu zabroni, prawda? Zwłaszcza jeśli z roku na rok klub spisuje się coraz lepiej. Wpierw udało mu się utrzymać w rozgrywkach piątej ligi, by w kolejnych sezonach zajmować miejsca w środku tabeli, a w poprzednim włączyć się już do walki o Football League 2, czyli o szczebel zawodowy. To co nie udało się wcześniej, powiodło się w tym sezonie, ponieważ Forest Green Rovers po zajęciu 3. miejsca w sezonie zasadniczym wywalczyli awans poziom wyżej po zwycięstwie 3:1 nad Tranmere w rozegranym dzisiaj na Wembley finale play-offów. Mały Klub Ze Wzgórza, jak również nazywani są piłkarze występujący w zielonych strojach teraz będzie dosłownie mały, gdyż tego popołudnia stał się zespołem z najmniejszego miasta, w którym kiedykolwiek grała ekipa z ligi zawodowej.  Trener Mark Cooper i jego podopieczni raczej będą gotowi na walkę z zespołami z wyższej ligi, gdyż przynajmniej w kwestii finansowej mogą z nimi spokojnie konkurować. Pytanie czy kibice z większych miast są gotowi na przyjęcie rewolucji, a może raczej ewolucji piłkarskiej wprowadzanej przez ekipę z Nilsworth.

fot. FGR nie tylko sami przechodzą ekologiczno-wegańską rewolucję, ale przede wszystkim wychodzą z nią do innych.

W każdym razie przyjeżdżając do hrabstwa Gloucestershire ujrzą oni tuż przed lokalnym stadionem znak z napisem "Another Way" - ta inna droga, którą za sprawą Dale'a Vince'a podążają w południowo zachodniej Anglii z pewnością jest pewnego rodzaju odzwierciedleniem zmian społecznych, zachodzących w XXI wieku. "Dzięki tej zmianie uważniej przyglądam się temu co jem. Sprawdzam co zawiera każdy mój posiłek, by nic nie mogło mnie zaskoczyć w dbaniu o siebie." - oznajmia piłkarz The Greens, Rob Sinclar. Tak, jak on czyni coraz więcej ludzi, a efekty tego rodzaju działań mogą być tylko pozytywne.

"Changing the Game" głosi hasło zapisane na dachu The New Lawn, jeśli więc założyć, iż gra ta nie jest jedynie piłką nożną, ale i życiem to można powiedzieć, że Forest Green Rovers w pełni wykonują powierzone im zadanie. Rewolucja regularnie trafia pod strzechy, a przecież jakiekolwiek działanie na rzecz dobra ludzkości nie może być pozostawione bez uwagi.

Konrad Frąc


Avatar
Data publikacji: 14 maja 2017, 17:52
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.