fot. Łączy Nas Piłka / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

eWinner II liga: Chojniczanka wiceliderem. Szalona pogoń Stali Rzeszów

Najwięcej emocji w meczach 28. kolejki eWinner II ligi uświadczyliśmy we Wrocławiu, gdzie Stal Rzeszów po meczu obfitym w dramaturgię wygrał 4:3 z rezerwami Śląska Wrocław. Przymusową pauzę GKS-u Katowice wykorzystała Chojniczanka Chojnice, która po zwycięstwie w Kaliszu awansowała na pozycję wicelidera.

KKS 1925 Kalisz - Chojniczanka Chojnice 0:2 (0:1)

Mateusz Klichowicz 39, Olaf Nowak 89 (karny)

KKS: Michał Molenda - Nikodem Zawistowski, Bartosz Waleńcik, Mateusz Gawlik, Tomasz Hołota, Romāns Mickevičs (Marcin Radzewicz 73') - Michał Borecki (Filip Kendzia 83'), Adrian Łuszkiewicz (Bartłomiej Putno 73'), Andrzej Kaszuba (Bartłomiej Maćczak 60'), Néstor Gordillo (Mateusz Majewski 83') - Robert Tunkiewicz.

Chojniczanka: Paweł Sokół - Paweł Czajkowski, Marcin Grolik, Mateusz Bartosiak, Jan Mudra - Mateusz Klichowicz (Serhij Napołow 86'), Maciej Kona, Adrian Rakowski, Adam Ryczkowski - Tomasz Mikołajczak (Robert Ziętarski 70'), Szymon Skrzypczak (Olaf Nowak 83').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Chojniczanki

O piłkarzach Chojniczanki Chojnice nie można powiedzieć, by marnowali czas i nadarzającą się okazję. Przy przymusowej przerwie zmagających się z COVID-em Górnika Polkowice i GKS-u Katowice zawodnicy z północy Polski systematycznie pną się w górę tabeli. Zwycięstwo w Kaliszu sprawiło, że drużyna prowadzona przez Adama Noconia wyprzedziła "Gieksę" i dzięki lepszej różnicy bramek zajmuję obecnie pozycję wicelidera. Optymizm jednak trzeba nieco wyhamować - oba te zespoły mają rozegrane aż trzy mecze mniej od Chojniczanki.

Wynik i minuty bramek, które strzeliła Chojniczanka wskazywałyby na to, że wyżej notowany zespół z Chojnic sporo namęczył się, by zgarnąć w Kaliszu pełną pulę. Patrząc na przebieg spotkania można się z tym zgodzić, zwłaszcza, że gospodarze, szczególnie w pierwszej połowie mieli swoje "momenty". Samo spotkanie z pewnością mogło spodobać się obserwatorom, nawet tym bardziej wybrednym. W samym tylko pierwszym kwadransie powinna paść co najmniej jedna bramka dla każdej z drużyn. Michała Molendę dwukrotnie zaskoczyc próbował Szymon Skrzypczak, natomiast po stronie KKS-u 1925 najbardziej aktywny był Adrian Łuszkiewicz, a z dystansu Pawła Sokoła pokonać próbował również Néstor Gordillo. W pewnym momencie gospodarze posiadali wyraźną przewagę na boisku, co ostatecznie zakończyło się bramką dla ... Chojniczanki. W 39. minucie goście zaskoczyli rywala szybką kontrą. Skrzypczak wypatrzył na prawym skrzydle niepilnowanego Mateusza Klichowicza, który wbiegł w pole karne i strzałem przy bliższym słupku pokonał Molendę. Prowadzenie odrobinę niezasłużone? Być może, jednak finalnie piłkarze są rozliczani przede wszystkim ze skuteczności, a ta w szeregach kaliszan stanowiła spory problem.

Po przerwie goście byli groźni szczególnie w grze z kontry. Po jednej z nich Klichowicz powinien de facto zamknąć ten mecz. W 57. minucie piłkę z lewej strony dogrywał Adam Ryczkowski, a Klichowicz z bliska, mając przed sobą już tylko pustą bramkę, fatalnie przestrzelił. Swoją okazję trzy minuty wcześniej mieli także zawodnicy KKS-u 1925. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i przedłużeniu futbolówki głową przed świetną okazją stanął Tomasz Hołota. Doświadczony pomocnik mógł skierować futbolówkę z bliska do pustej bramki, jednak ostatecznie nie zdołał jej sięgnąć głową. Ponadto w 68. minucie po zagraniu Marcina Grolika gospodarze dopatrywali się zagrania ręką i oczekiwali od Sebastiana Tarnowskiego podyktowania rzutu karnego. Tak się jednak nie wydarzyło, a niespełna 20 minut później sędzia wskazał na jedenasty metr po drugiej stronie boiska.

W 88. minucie Olaf Nowak został sfaulowany przy próbie oddania strzału przez Bartłomieja Maćczaka za co sędzia podyktował rzut karny. Co ciekawe, przewinienie Maćczaka nie przeszkodziło Nowakowi w skierowaniu futbolówki do bramki. Sędzia podjął jednak decyzję o rzucie karnym, o której słuszności można by długo dyskutować. Na jego szczęście jednak wprowadzony z ławki Nowak wykorzystał rzut karny i przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny.


Wigry Suwałki - Bytovia Bytów 4:1 (2:1)

Patryk Mularczyk 4, Michał Orzechowski 45, Michał Żebrakowski 85, Cezary Sauczek 90 (karny) - Paweł Gierach 31 (bramka samobójcza)

Wigry: Hieronim Zoch - Michał Ozga (Paweł Gierach 21'), Martin Dobrotka, Adrian Piekarski, Michał Orzechowski (Cezary Sauczek 79') - Denis Gojko (Patryk Czułowski 79'), Patryk Mularczyk, Wojciech Kamiński, Bartłomiej Babiarz (Rafał Grzelak 63'), Kacper Wełniak (Michał Żebrakowski 63') - Kamil Adamek.

Bytovia: Marcin Staniszewski - Kuba Lizakowski, Filip Dymerski, Krzysztof Bąk, Oskar Krzyżak, Jakub Nowakowski (Jakub Bach 68') - Eryk Moryson (Mateusz Wrzesień 46'), Paweł Zawistowski, Maciej Błaszkowski (Matheus Camargo 83') - Kacper Sezonienko (Michał Kieca 74'), Piotr Giel.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Wigier

Powrót do Suwałk trener Bytovii Kamil Socha z pewnością będzie wspominał długo. Niestety dla niego, nie tylko ze względu na sentymentalną podróż na "stare śmiecie", a także dotkliwej porażce z miejscowymi Wigrami. Po raz kolejny Bytovia straciła bramki w końcówce meczu, jednak tym razem nie towarzyszył temu tak dramatyczny przebieg jak ostatnim razem.

Po raz kolejny Bytovia musiała przez zdecydowaną większość meczu gonić wynik. Tym razem już od 4. minuty, kiedy to pierwszą dogodną okazję wykorzystał Patryk Mularczyk pokonując sprytnym strzałem po ziemi Marcina Staniszewskiego. Wigry po chwili mogły prowadzić już 2:0, jednak strzał Kamila Adamka z linii bramkowej wybijał Oskar Krzyżak. Później do głosu doszli goście, co w 31. minucie zakończyło się wyrównującym trafieniem. Sporo zamieszania wywołał wprowadzony dziesięć minut wcześniej Paweł Gierach. Obrońca Wigier najpierw faulem spowodował rzut wolny dla rywala, a po chwili wykończył dośrodkowanie z rzutu wolnego Pawła Zawistowskiego pokonując głową własnego bramkarza.

Nie oznaczało to w żadnym razie tego, że na przerwę piłkarze zeszli przy wyniku remisowym. Tuż przed gwizdkiem sędziego kończącym pierwszą połowę z podania Denisa Gojko z linii końcowej skorzystał Michał Orzechowski. Wypożyczony z Niecieczy 19-latek strzelił swojego pierwszego gola w tym sezonie. Cała sytuacja wywołała niemałe kontrowersje - goście sygnalizowali, że Orzechowski przed oddaniem strzału przyjął piłkę ręką.

Niekorzystny wynik nie był jedynym zmartwieniem dla Bytovii. Goście przez ostatnie 30 minut meczu musieli radzić sobie w osłabieniu po wykluczeniu z gry Kuby Lizakowskiego. W 62. minucie charakteryzujący się bujną czupryną 19-latek sfaulował Martina Dobrotkę, za co został ukarany drugim żółtym i w konsekwencji czerwonym kartonikiem. Wigry wykorzystały swoją przewagę w końcówce, chociaż potrzebowali do tego pomocy swoich rezerwowych. W 85. minucie po ładnej indywidualnej akcji trzeciego gola dla gospodarzy strzelił Michał Żebrakowski, który minął dwóch rywali i strzałem po ziemi pokonał bezradnego Staniszewskiego. W doliczonym czasie gry zwycięstwo miejscowej drużyny strzałem z rzutu karnego przypieczętował Cezary Sauczek.

Wigry robią najlepszy możliwy użytek z potknięć Skry Częstochowa. Jeszcze niedawno podopieczni Dawida Szulczka zajmowali piąte miejsce i potrafili przegrać cztery z pięciu kolejnych rozegranych spotkań. Zwycięstwo nad Bytovią było natomiast trzecią wiktorią z rzędu, dzięki czemu Wigry nie tylko są czwartym zespołem ligi, ale także mają cztery punkty przewagi nad Skrą Częstochowa. Bytovia natomiast spada coraz niżej i obecnie od strefy spadkowej dzielą ją ledwie cztery punkty.


Skra Częstochowa - Hutnik Kraków 0:1 (0:0)

Abdallah Hafez 65

Skra: Mikołaj Biegański - Krzysztof Napora, Hubert Sadowski, Karol Noiszewski, Mariusz Holik, Rafał Brusiło - Dawid Niedbała (Maciej Kazimierowicz 62'), Radosław Gołębiowski (Damian Warnecki 63'), Piotr Nocoń, Titas Milašius (Daniel Pietraszkiewicz 75') - Kamil Wojtyra.

Hutnik: Arkadiusz Leszczyński - Sebastian Olszewski, Tomasz Wojcinowicz, Piotr Stawarczyk, Łukasz Kędziora, Piotr Zmorzyński - Miłosz Drąg, Javier Bernal (Tomasz Jaklik 87'), Krzysztof Świątek (Patryk Kieliś 82') - Abdallah Hafez (Filip Handzlik 74'), Michał Kitliński (Kamil Bełczowski 87').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Skry lub remis

Na początku roku odliczaliśmy kolejne zwycięstwa z rzędu Skry Częstochowa. Ku rozpaczy fanów z Częstochowy powoli zaczyna wzrastać inny licznik - kolejnych spotkań bez zwycięstwa zespołu prowadzonego przez Marka Gołębiewskiego. Porażka z Hutnikiem była czwartym takim spotkaniem z rzędu. Z drugiej zaś strony krakowianie zaliczyli piąte zwycięstwo w 2021 roku, dzięki czemu zrobili kolejny krok w drodze do utrzymania się na szczeblu centralnym.

Na porażkę Skry wpłynęło kilka czynników. Po pierwsze, ogólna nieskuteczność. Gospodarze stworzyli sobie kilka naprawdę świetnych sytuacji, jednak wykończenie zawiodło do tego stopnia, że nikt tego dnia nie zdołał pokonać Arkadiusza Leszczyńskiego. A trzeba przyznać, że bramkarz Hutnika tego dnia spisywał się wręcz fenomenalnie. Podsumowaniem jego występu niech będzie obroniony rzut karny Kamila Wojtyry z 83. minuty. Lider klasyfikacji strzelców eWinner II ligi co prawda nie oddał najlepszego strzału - strzelił lekko i po ziemi, jednak zasług Leszczyńskiemu odbierać nie należy.

Kolejnym z czynników jest najwyzklejsze w świecie szczęście, które tego dnia bardziej sprzyjało przyjezdnym. Przykład? Chociażby jedyna bramka w tym spotkaniu. W 65. minucie po nieudanie rozegranym rzucie rożnym futbolówkę przed polem karnym przejął Abdallah Hafez. Strzał Egipcjnina nie był specjalnie dobry - niezbyt mocny, a być może nawet niecelny. To wszystko jednak nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ futbolówka odbiła się od Macieja Kazimierowicza, zmieniając tym samym swój lot i uniemożliwiając Mikołajowi Biegańskiemu interwencję.

Uczciwie trzeba przyznać jednak, że warunki z jakimi musieli zmierzyć się piłkarze obu drużyn były wymagające. Ciągle i intensywnie padający deszcz sprawił, że sztuczna nawierzchnia na obiekcie Skry szybko nasiąknęła wodą, przez co na boisku pojawiły się nawet kałuże. Oczywiście wszyscy wiemy, że warunki dla obu drużyn były takie same i nie ma co wygłupiać się, by wskazywać ten czynnik jaką przeszkodę na wagę zwycięstwa. Być może jednak Skra na suchym boisku mogłaby bardziej rozwinąć skrzydła i nie skończyłaby tego meczu z zerową liczbą strzelonych goli.


Śląsk II Wrocław - Stal Rzeszów 3:4 (1:1)

Sebastian Bergier 17, 54, Maciej Pałaszewski 82 - Dawid Olejarka 29, Ramil Mustafajew 71, Piotr Głowacki 89 (karny), Damian Kostkowski 90

Śląsk II: Bartłomiej Frasik - Bartosz Boruń, Szymon Lewkot, Patryk Caliński, Szymon Krocz - Mateusz Młynarczyk (Igor Maruszak 76'), Adrian Bukowski, Maciej Pałaszewski, Adrian Łyszczarz, Przemysław Bargiel (Paweł Fediuk 89') - Sebastian Bergier.

Stal: Wiktor Kaczorowski - Radosław Sylwestrzak, Damian Kostkowski, Łukasz Góra, Piotr Głowacki - Wojciech Reiman (Ramil Mustafajew 64'), Jakub Szczypek (Sławomir Szeliga 85'), Bartosz Wolski (Rafał Maciejewski 76') - Krystian Pieczara (Wiktor Kłos 64'), Dawid Olejarka, Mariusz Sławek (Błażej Szczepanek 76').

Przedmeczowy typ: remis

Wspaniały spektakl stworzyli nam w niedzielne wczesne popołudnie zawodnicy rezerw Śląska Wrocław i Stali Rzeszów. Zespoły znajdujące się na czele wyścigu o ostatnie miejsce barażowe zagrały spotkanie, które śmiało może kandydować do miana najlepszego w tym sezonie. Gospodarze aż trzykrotnie wychodzili w tym spotkaniu na prowadzenie, natomiast Stal ciągle musiała gonić rywala. Ich pościg w ostatnich minutach zrobił piorunujące wrażenie nawet na najbardziej wybrednych obserwatorach.

Mecz ze Stalą był czwartym z ostatnich pięciu rozegranych w lidze, w którym Śląsk II strzelił swojemu rywalowi trzy bramki. W trzech poprzednich przypadkach taki dorobek bramkowy dawał trzy punkty. Jeszcze do 89. minuty wydawało się, że tym razem będzie tak samo. Po raz kolejny w tym sezonie formą strzelecką imponował strzelec dwóch goli dla gospodarzy Sebastian Bergier, który po tym meczu ma na koncie już 15 bramek strzelonych w eWinner II lidze. Trzeba przyznać, że napastnik Śląska nie miał zbyt trudnego zadania - przy pierwszym golu dobił do pustej bramki piłkę odbitą po strzale Adriana Łyszczarza, a już w drugiej połowie wykończył sytuację sam na sam z Wiktorem Kaczorowskim.

Stal absolutnie nie zamierzała się poddać i nie pozwoliła by rywale odskoczyli na dwie bramki. Jeszcze w pierwszej połowie po podaniu Wojciecha Reimana Dawid Olejarka pomimo asysty jednego z defensorów Śląska II zdołał pokonać Bartłomieja Frasika. Zespół z Rzeszowa ponownie doprowadził do remisu w 71. minucie. Wprowadzony na boisko siedem minut wcześniej Ramil Mustafajew dopadł do piłki wybitej z pola karnego Śląska II i precyzyjnym strzałem zdobył drugie trafienie dla swojego zespołu.

W ostatnich minutach mecz przyspieszył nam jeszcze bardziej. Najpierw, w 82. minucie po wymianie podań z Bergierem bramkę na 3:2 strzelił Maciej Pałaszewski. Wielu miejscowych sympatyków wpisało już trzy punkty swojej drużynie, jednak w ostatnich minutach goście zdołali obrócić mecz o 18o stopni. Niestety dla gospodarzy, spory udział w tym miał Frasik. Rozgrywający czwarty mecz w tym sezonie 19-letni bramkarz najpierw sfaulował w polu karnym Rafała Maciejewskiego, po czym stan meczu po raz trzeci strzałem z jedenastu metrów wyrównał Piotr Głowacki. W czwartej minucie doliczonego czasu gry po dośrodkowaniu z rzutu wolnego "pusty przelot" zaliczył Frasik, dzięki czemu piłkę głową do bramki skierował Damian Kostkowski.

Dzięki tej wygranej oraz zwycięstwie Chojniczanki nad KKS-em 1925 Kalisz Stal Rzeszów umocniła się na szóstej pozycji. W tym momencie ich przewaga nad dwoma beniaminkami z Wrocławia i Kalisza wynosi trzy punkty. Tuż za nimi czają się Sokół Ostróda i Garbarnia Kraków, które tracą do Stali kolejno pięć i sześć punktów. Mało tego, rzeszowianie obecnie tracą już tylko cztery punkty do piątej w tabeli Skry Częstochowa. W dalszym ciągu nie jest to sytuacja, która pozwala podopiecznym Daniela Myśliwca na chwilę spokoju, stanowi jednak obiecujący prognostyk przed finałową częścią sezonu.


Garbarnia Kraków - Sokół Ostróda 2:1 (1:0)

Michał Feliks 40, Michał Rutkowski 89 - Dawid Wolny 81 (karny)

Garbarnia: Dorian Frątczak - Daniel Morys, Donatas Nakrošius, Michał Rutkowski, Jakub Kowalski - Jakub Górski (Kamil Kuczak 67'), Mateusz Duda, Tomasz Kołbon, Grzegorz Marszalik - Michał Feliks (Błażej Radwanek 72'), Michał Fidziukiewicz (Marek Masiuda 90').

Sokół: Kacper Trelowski - Paweł Brzuzy, Wojciech Mazurowski, Michał Maj (Michał Zimmer 58'), Karol Turek - Adam Dobosz, Kamil Zalewski (Dominik Więcek 90'), Łukasz Soszyński, Sebastian Rugowski (Wojciech Kalinowski 46') - Rafał Siemaszko (Łukasz Mozler 90'), Dawid Wolny.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Sokoła

Stabilizacja formy wydaje się być w Ostródzie terminem rzadko spotykanym. Po wygranej ze Skrą Częstochowa tym razem Sokół okazał się gorszy od Garbarni, która z kolei zanotowała trzecią wygraną z rzędu. Patrząc na przekrój całego spotkania, była to wygrana za wszechmiar zasłużona. Na przerwę gospodarze schodzili z jednobramkowym prowadzeniem po golu Michała Feliksa, który precyzyjnie wykończył dogranie Jakuba Kowalskiego. Lewy obrońca Garbarni ładnym zwodem ograł idącego "na raz" Pawła Brzuzego i posłał centostrzał na dalszy słupek, gdzie Feliks wślizgiem wpakował futbolówkę do bramki. Około kwadrans wcześniej słupek bramki Garbarni obił Karol Turek, jednak przewaga gospodarzy do przerwa była raczej nie zaprzeczalna.

Po przerwie bliżej strzelenia kolejnego gola była Garbarnia, niż Sokół wyrównania. Z czasem się to bardziej wyrównało, a przyjezdni oddali kilka strzałów, po których piłka nieznacznie mijała bramkę strzeżoną przez Doriana Frątczaka. Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry po faulu na Wojciechu Kalinowskim na skraju pola karnego z jedenastu metrów wyrównał Dawid Wolny, dla którego było to już 16. trafienie w tym sezonie. Trzeba jednak przyznać, że bramkarz Garbarni był bardzo bliski interwencji - futbolówka przeleciała mu pod pachą. Ostatnie słowo tego dnia należało jednak do gospodarzy. W 89. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Grzegorza Marszalika strzałem głową zwycięstwo Garbarni zapewnił ustawiony przy dalszym słupku Michał Rutkowski.

Dzięki tej wygranej Garbarnia zbliżyła się na zaledwie punkt do Sokoła. Trzeba jednak zauważyć, że krakowianie rozegrali o dwa spotkania mniej od szóstej w tabeli Stali Rzeszów - na dodatek jeden z zaległych meczów zostanie rozegrany właśnie z tym zespołem. Komplet punktów w tych spotkaniach sprawi, że podopieczni Łukasza Surmy dość nieoczekiwanie wskoczą w okolicę strefy barażowej. Porażka Sokołowi również nie przekreśla szans na cokolwiek, co sprawia, że dalsza rywalizacja będzie nader ciekawa.


Olimpia Elbląg - Lech II Poznań 3:1 (1:1)

Janusz Surdykowski 34 (karny), 51, Oskar Kordykiewicz 69 - Jakub Karbownik 29

Olimpia: Andrzej Witan - Michał Ressel (Tomasz Sedlewski 45'), Tomasz Lewandowski, Łukasz Sarnowski, Kamil Wenger - Dawid Jabłoński (Oskar Kordykiewicz 65'), Klaudiusz Krasa, Aleksander Waniek, Sebastian Bartlewski (Orest Tkaczuk 78'), Marcin Bawolik (Damian Poliński 78') - Janusz Surdykowski.

Lech II: Krzysztof Bąkowski - Filip Borowski (Arkadiusz Kaczmarek 58'), Tomasz Dejewski, Maksymilian Pingot, Krystian Palacz (Filip Nawrocki 66') - Łukasz Szramowski, Adrian Laskowski, Antoni Kozubal (Eryk Kryg 58'), Siergiej Kriwiec, Jakub Karbownik (Norbert Pacławski 71') - Filip Szymczak.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Lecha II

Przymusowa pauza w środku tygodnia pozytywnie podziałała na piłkarzy Olimpii Elbląg, którzy po raz pierwszy w tym roku strzelili więcej niż jednego gola. Takiej okoliczności podopieczni Jacka Trzeciaka nie zmarnowali i wywalczyli drugie zwycięstwo w 2021 roku. Jednocześnie coraz gorzej zaczyna wyglądać sytuacja rezerw Lecha, które przegrały dwa mecze z rzędu z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie.

Dla przyjezdnych z Wielkopolski mecz rozpoczął się bardzo obiecująco. Pomimo tego, że inicjatywa od pierwszych minut była po stronie Olimpii, to Lech II w 29. minucie wyszedł na prowadzenie. Jakub Karbownik otrzymał podanie na lewą stronę boiska od Łukasza Szramowskiego i bardzo ładnym strzałem zaskoczył Andrzeja Witana. Nie po raz pierwszy w sytuacji kryzysowej sprawy w swoje ręcę wziął najlepszy strzelec Olimpii Janusz Surdykowski.

34-latek wyrównał stan meczu bardzo szybko. Pięć minut po trafieniu Karbownika piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Filip Borowski, za co Mateusz Jenda podyktował rzut karny, którego bezbłędnym egzekutorem był właśnie Surdykowski. Dzięki temu trafieniu Olimpia ponownie nabrała wiatru w żagle, co widzeliśmy już od pierwszych minut drugiej połowy. Przy strzale Klaudiusza Krasy Krzysztof Bąkowski był w stanie interweniować, jednak w 51. minucie po uderzeniu Surdykowskiego musiał skapitulować po raz drugi. Całą akcję wypracował Marcin Bawolik, który wykorzystał błąd rywali i dobrym podaniem obsłużył swojego kolegę.

Surdykowski tym spotkaniem pokazał, że w tym sezonie jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Olimpii Elbląg. Do dwóch bramek napastnik dorzucił także spory udział przy trzecim trafieniu dla swojego zespołu, które ostatecznie pogrzebało nadzieję mlodych piłkarzy "Kolejorza". To właśnie jego strzał odbił przed siebie Bąkowski, z czego skorzystał wprowadzony z ławki Oskar Kordykiewicz dobijając rywala.

Rezerwy Lecha na pewno nie zagrały tak źle jak w rozegranym w środku tygodnia spotkaniu ze Zniczem Pruszków. Przede wszystkim byli o wiele lepiej dysponowani w ofensywie. Okazję co prawda były, jednak nie po raz pierwszy brakowało wykończenia. Sporym zaskoczeniem jest za to postawa Olimpii. Elblążanie w tym sezonie przyzwyczaili nas do tego, że po pierwsze odrabianie strat, a po drugie w ogóle gra ofensywna, dostarczają im sporych trudności. W sobotnie popołudnie było jednak inaczej, co na pewno daje kolejny promyk nadziei w walce o utrzymanie w eWinner II lidze.


Olimpia Grudziądz - Pogoń Siedlce 1:2 (0:2)

José Embaló 90 (karny) - Maciej Górski 14, Julien Tadrowski 36

Olimpia: Nikodem Sujecki - Hubert Mich (Damian Ciechanowski 46'), Piotr Witasik, Szymon Jarosz, Mikołaj Gabor - Omid Popalzay, David Andronic, Marko Zawada (Wahe Mnacakanjan 84'), Grzegorz Płatek (Michał Graczyk 46'), Najim Romero (José Embaló 46') - João Criciúma.

Pogoń: Bartosz Klebaniuk - Maciej Kołoczek, Julien Tadrowski, Ivan Očenáš, Bartłomiej Olszewski - Ishmael Baidoo (Wiktor Preuss 87'), Krzysztof Danielewicz, Oskar Repka, Franciszek Wróblewski - Miłosz Przybecki (Marcin Kozłowski II 69'), Maciej Górski (Piotr Pierzchała 87').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Olimpii

Po sobotniej wygranej Olimpii Elbląg jej imienniczka z Grudziądza przystępowała do domowego spotkania z Pogonią Siedlce zajmując ostatnią pozycję w ligowej tabeli. Pogoń z kolei potrzebowała "klina" po porażce z liderującym Górnikiem Polkowice. Z drugiej strony podopieczni Bartosza Tarachulskiego w kwietniu pokazali na co ich stać wygrywając bardzo pewnie z Lechem II Poznań i Stalą Rzeszów.

I to właśnie Pogoń z tych dwóch spotkań oglądaliśmy od pierwszej minuty w Grudziądzu. Goście od samego początku sprawiali dużo lepsze wrażenie, co zaowocowało dwoma trafieniami strzelonymi już w pierwszych 45 minutach. W 14. minucie na lewej stronie boiska Franciszek Wróblewski minął rywala i dograł wślizgiem do znajdującego się w polu karnym Miłosza Przybeckiego. Ten dostrzegł lepiej ustawionego Macieja Górskiego, który przyjął piłkę i zdołał oddać strzał obok Nikodema Sujeckiego. Goście podwyższyli wynik meczu na dziewięć minut przed przerwą. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ishmaela Baidoo futbolówkę głową w stronę bramki zgrał Oskar Repka. Tuż przed linią bramkową tor lotu piłki zmienił Julien Tadrowski, który z około metra swojego pierwszego gola w tym sezonie eWinner II ligi.

Olimpia pomimo wyniku nie była zespołem całkowicie bezradnym. Jeszcze w pierwszej połowie świetny strzał z dystansu oddał Omid Popalzay, jednak interwencja Bartosza Klebaniuka była jeszcze lepsza. Swoje szanse miał także m.in. Grzegorz Płatek. Wraz z upływem czasu jednak ofensywa Olimpii słabła, a wynik pozostawał bez zmian. Nieco ożywienia wprowadziło wpuszczenie na boisko José Embaló, który zastąpił całkowicie niewidocznego Najima Romero. Portugalczyk w samej końcówce przeprowadził indywidualną akcje w polu karnym, która na pierwszy rzut oka była skazana na stracenie. Nieoczekiwanie Ivan Očenáš sfaulował rywala, za co sędzia podyktował rzut karny. José Embaló okazał się być bezbłędnym egzekutorem, była to jednak zaledwie bramka honorowa.

Ten wynik oznacza, że Olimpia pozostaje na samym dnie ligowej tabeli. Wiadomo także, że w następny weekend ta sytuacja nie ulegnie zmianie - Olimpia będzie pauzowała. W następnym spotkaniu podopiecznych Zbigniewa Smółki czeka trudne zadanie, jakim bez wątpienia jest starcie ze znajdującym się w świetnej formie Zniczem Pruszków. Nie ma co jednak spisywać zbyt wcześnie Olimpii na straty. Przed nimi jeszcze spotkania z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie, czyli m.in. Błękitnymi Stargard i Olimpią Elbląg. Są to nie tylko rywale, którzy są w zasięgu Olimpii, ale tacy, których bezwzględnie trzeba pokonać, by zasłużyć na miano drużyny z szczebla centralnego.


Spotkanie Błękitnych Stargard z GKS-em Katowice zostało przełożone z powodu wykrytych przypadków zakażenia koronawirusem w katowickim zespole. W poniedziałek natomiast podjęto decyzję o odwołaniu ostatniego spotkania 28. kolejki, w którym Znicz Pruszków miał zagrać na swoim boisku z liderującym Górnikiem Polkowice. Mecz zaplanowany na wtorek na godz. 14:15 został jednak odwołany z powodu kolejnych przypadków zakażenia koronawirusem w drużynie z Polkowic. Dodatkowow tej kolejce pauzował Motor Lublin.

Jedenastka 28. kolejki eWinner II ligi według tygodnika Piłka Nożna

Tabela eWinner II ligi po 28. kolejce

[table id=117 /]

Czołówka klasyfikacji strzelców eWinner II ligi po 28. kolejce

  1. Kamil Wojtyra (Skra Częstochowa) - 18 bramek
  2. Dawid Wolny (Sokół Ostróda) - 16 bramek
  3. Sebastian Bergier (Śląsk II Wrocław) - 15 bramek
  4. Piotr Giel (Bytovia Bytów) - 14 bramek
  5. Szymon Skrzypczak (Chojniczanka Chojnice), Marcin Urynowicz (GKS Katowice) - 13 bramek
  6. Eryk Sobków (Górnik Polkowice), Janusz Surdykowski (Olimpia Elbląg) - 12 bramek
  7. Kamil Adamek (Wigry Suwałki), Wojciech Reiman (Stal Rzeszów) - 10 bramek

Terminarz 29. kolejki eWinner II ligi:

21 kwietnia (środa) - zaległe spotkanie 24. kolejki

Garbarnia Kraków - Motor Lublin, godz. 13:00, transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize - typ: 1

23 kwietnia (piątek)

Stal Rzeszów - KKS 1925 Kalisz, godz. 13:00, transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize - typ: 1

Chojniczanka Chojnice - Wigry Suwałki, godz. 19:30, transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize - typ: 1

24 kwietnia (sobota)

Górnik Polkowice - Olimpia Elbląg, godz. 13:00, transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize - typ: 1

Hutnik Kraków - Garbarnia Kraków, godz. 16:00 transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize - typ: X

Sokół Ostróda - Śląsk II Wrocław, godz. 17:00, transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize - typ: X

Pogoń Siedlce - Znicz Pruszków, godz. 17:00, transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize - typ: 2

Bytovia Bytów - Motor Lublin, godz. 18:00, transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize - typ: 1

GKS Katowice - Skra Częstochowa, godz. 18:30, transmisja w TVP Sport - typ: 1

25 kwietnia (niedziela)

Lech II Poznań - Błękitni Stargard, godz. 13:00, transmisja w aplikacji eWinner, a także na platformie Sportize lub na kanale YT Lecha - typ: 1

Pauza: Olimpia Grudziądz.

Dane za 90minut.pl


Avatar
Data publikacji: 20 kwietnia 2021, 9:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.