Andre Cury: Po odejściu Leo, Neymar stałby się najważniejszą postacią w klubie
Andre Cury, który przez 10 lat zajmował się transferami z Ameryki Południowej do Barcelony, w wywiadzie dla Sportu opowiedział między innymi o swojej pracy dla klubu oraz o próbach ściągnięcia Vinicusa.
W jaki sposób zatrudniono cię w Barcelonie?
- "Po przyjściu Laporty w 2003 roku pomagałem z zewnątrz, ale aktywnie, przy sprowadzeniu Ronaldinho, który zmienił historię naszego klubu. Współpracowałem też przy ściągnięciu Deco, z którym notabene miałem dobre relacje. Później od 2010 do 2020 roku pracowałem już w klubie bezpośrednio. Analizowałem tamtejszy rynek, pokazując, którzy piłkarze mogą mieć odpowiedni poziom."
W 2010 roku Barça była bez wątpienia najlepszą drużyną na świecie.
- "Tak, z ogromną przewagą. Pojawiły się niektóre szanse, który Andoni Zubizarreta wypuścił z rąk. Na przykład Marquinhos, który był wart trzy miliony euro przed odejściem do Romy, lub Oscar, za siedem milionów, gdy grał jeszcze w Porto Alegre."
Dlaczego Barça potrzebuje kogoś na miejscu w Ameryce Południowej?
- "W Brazylii jestem o wiele bliżej wszystkiego. Barca była pod tym względem pionierem, wyznaczyła trend wśród europejskich klubów. Jeśli nie masz nikogo kompetentnego na miejscu, istnieje ryzyko, że straci się wielką gwiazdę."
Dlaczego postanowiono zakończyć z tobą współprace?
- "Dowiedziałem się o tym z prasy. Przebywałem wtedy w Porto Alegre, aby obserwować jednego piłkarza. Zdenerwowałem się, bo zawsze ciężko pracowałem. Powiedziano mi, że to przez pandemię, że musiano ciąć koszty. Zrozumiałem to, ale nie podobał mi się sposób, w jaki to zrobiono."
Joan Laporta został nowym prezydentem i ma wyraźne Cruyffistowskie poglądy. Czy da się w ten sposób pracować w Ameryce Południowej?
- "Tak, oczywiście. Tamten rynek jest najbardziej obiecujący na świecie, brazylijskich piłkarzy nie trzeba przedstawiać. Wszyscy zawodnicy, którzy byli wyznacznikami epok pod względem statystyk lub pozycji, byli z Brazylii bądź Argentyny: Romario, Ronaldo, Rivaldo, Ronaldinho, Messi, Neymar… Nigdy nie można rezygnować z tego rynku."
Co powiesz o wymianie Arthura na Pjanicia?
- "To jedna z największych aberracji w historii piłki nożnej. To jeden wielki absurd. Wymieniasz 23-letniego Arthura z dwoma milionami euro netto pensji na 31-latka, który zarabia kilka razy więcej. Tym samym zwiększając wydatki na pensje. Nie dziwi mnie fakt, że Arthur nie pokazał się z najlepszej strony w Barsie. W końcu doznał dwóch poważnych kontuzji, które miały wpływ na jego rozwój."
Cały czas sprawa z powrotem Neymara jest otwarta. Czy według ciebie jest to możliwe?
- "Miałbym na to swój plan. Kupić Neymara i podzielić jego cenę na pięć sezonów. Każdego roku trzeba by było znaleźć odpowiednią sumę pieniędzy na pokrycie tego transferu, np. dzięki sponsorom, sprzedaży koszulek i biletów na mecze. Odkąd odszedł, sprzedaż strojów spadła o 30%, a biletów o 20%. Z Neymarem i bez pandemii na mecze przychodziłoby 20 tysięcy osób więcej."
Czy byłby to strategiczny transfer?
- "Mając Neymara i Messiego Barca może sprzedać prawa do nazwy nie za 300 milionów euro, a za 450. Brazylijczyk ma przed sobą pięć lub sześć lat gry na najwyższym poziomie. Z kolei Leo na pewno chciałby pozostać i znów wspólnie czarować z nim [Neymarem] na boisku. Potem, ze względu na wiek Messiego, Neymar stałby się najważniejszą postacią klubu."
Czy Barcelona, która musi zaciskać pasa, jest w stanie przeprowadzić tę operację?
- "Mam nadzieję, że Laporta - który jest świetnym prezydentem dla klubu - ma odpowiednią strategię i go sprowadzi. Nowy zarząd musi podejmować ważne i odważne decyzje. Wierzę, że za dwa lata Barcelona znów będzie najlepszym klubem."
Dlaczego Neymar zdecydował się odejść w 2017 roku? Gdzie leżał problem?
- "Trzeba cofnąć się do momentu jego przyjścia. W 2013 roku Florentino Perez oferował 110 milionów euro, z których 70 trafiłoby do kieszeni piłkarza. Neymar odrzucił to, żeby móc przejść do Barcy. Dlatego uważam, że temu piłkarzowi należy się szacunek, ponieważ odrzucił znacznie korzystniejszą ofertę. W Barcelonie Neymar dostał kontrakt na poziomie trzech milionów euro rocznie, a Real oferował mu wtedy cztery razy tyle."
Potem zaczęły się dochodzenia w sprawie jego transferu.
- "Zaczęły się problemy, ale nie dotyczyły bezpośrednio piłkarza. Chodziło o kontrakty, do których zastrzeżenia miały urzędy skarbowe w Hiszpanii i Brazylii, a Neymar nie był niczego winien. Zaakceptował ofertę Katalończyków, a klub go zawiódł. Potem przyszedł nowy departament prawny."
I co się stało?
- "Nowi ludzie dalej obiecywali mu złote góry, jednak bez żadnych efektów. To generowało niechęć. Członkowie zarządu zawierali umowy bez zgody samego zawodnika i nawet ich z nim nie konsultowali. Nawet mimo tego, nie można zapominać, że cztery lata spędzone przez niego na Camp Nou były magiczne zarówno dla klubu, jak i dla niego."
Tak, ale mimo to zdecydował się odejść z klubu.
- "Neymar bardzo szanuje Leo Messiego, jest jego wielkim fanem oraz przyjacielem. Tak samo odnosi się to do Xaviego, Iniesty, Pique i innych legend Barcelony, które z nim grały. Myślę, że on nigdy nie chciał odejść z klubu."
Kiedy wszystko zaczęło się psuć?
- "Zaczęliśmy go tracić tuż po wygranej 6:1 z PSG w Lidze Mistrzów, jednego z najlepszych meczów w historii klubu. Tylko on wierzył w możliwość odrobienia straty i grał do samego końca. A po spotkaniu katalońska prasa nie gratulowała jemu, tylko Messiemu."
Wtedy Neymar się zdenerwował?
- "Tego dnia zrozumiał, że w Barcelonie nigdy nie będzie numerem jeden, że nigdy nie zdobędzie nagród indywidualnych, ponieważ przed nim był ktoś inny. To skłoniło go do refleksji."
Chciał być nowym Messim?
- "Nie, trzeba to jasno powiedzieć, że on nigdy nie chciał rywalizować z Messim. Neymar był młody, miał 25 lat. Tak jak powiedziałem, według mnie popełnił błąd. Podjął decyzję, która nie była dobra dla nikogo, ani dla niego, ani dla samego klubu, ani dla fanów, ani nawet dla PSG."
Kiedy wiedziałeś, że jest coś na rzeczy?
- "Każdego roku jakiś klub zgłaszał się z chęciami pozyskania Neymara, ale tym razem było inaczej. Szybko poinformowałem zarząd, że możemy mieć kłopoty. Jako pierwszy im to zakomunikowałem. To było na początku lipca 2017."
Następcą Neymara został Coutinho, a ty uczestniczyłeś przy jego transferze z Liverpoolu w 2017 roku.
- "Barcelona chciała, by Neymar i Coutinho grali razem, ale w sezonie 2016/2017 Liverpool odrzucił ofertę na 80 milionów euro. Kiedy ten pierwszy odszedł z Barcy, wtedy zaczęliśmy negocjacje na nowo. Ale wszyscy wiedzieli, że mamy 222 miliony. Dembele był wart 60-70 milionów euro, a nie 120. Mimo to Barca potrzebowała wzmocnień."
Coutinho nie sprostał oczekiwaniom.
- "Ja nie patrzę na to w ten sposób. Na początku swojej przygody w klubie, miał bardzo dobre liczby. To sprawy wewnętrzne klubu spowodowały, że został wypożyczony do Bayernu. Czemu wypożycza się zawodnika, za którego zapłaciło się 100 milionów euro? To nie ma żadnego sensu. W Niemczech miał podobne liczby i wygrał tryplet. Teraz miał pecha i doznał kontuzji."
Czego zabrakło w 2019 roku, żeby wrócił Neymar?
- "Tego lata byliśmy naprawdę blisko. Pod koniec sierpnia sprawy nabrały tempa, ale skoro klub kupił Griezmanna, sprowadzenie Neymara byłoby za drogie. PSG oczekiwało 150 milionów euro, przejście Rakiticia i Todibo oraz wypożyczenie Dembele. Różnica polegała na tym, że Barca oferowała 20 milionów mniej. Ja protestowałem, ponieważ nie można stracić takiego piłkarza przez tak niewielką różnicę w kwocie. Dlatego do nas nie przeszedł."
Jak wyjaśnisz to, że Vinicius i Rodrygo, którzy byli na liście życzeń Barcelony, trafili na Santiago Bernabeu?
- "W kontekście Viniciusa, przyglądaliśmy się jemu już 3,5 roku przed Królewskimi."
Ale i tak Barcelona nie zdołała ściągnąć go do siebie.
- "To inna sprawa. Zostaliśmy oszukani przez jego agentów - Frederico Penna i Stefano Havilla. Panowie wcześniej porozumieli się z Barceloną. Klientami ich firmy byliśmy my, a nie Real. Ale wtedy nas oszukali. Do tego - 15 dni przed tym, jak przeszedł do Realu - Vinicius powiedział, że jest fanem Barcelony, jego idolem jest Neymar, a Messi jest lepszy od Cristiano."
Nie dziwi cię, że Real kupił też Rodrygo?
- "Królewscy nie byli do końca przekonani do Viniciusa i bali się, że popełnili błąd. Dlatego mają teraz dwóch zawodników w tym samym wieku i o bardzo podobnej pozycji i charakterystykach. Znałem Rodrygo od dawna, miał on profil pasujący do Barcy. Rozpocząłem negocjacje z jego agentem. Przedstawiciele klubu spotkali się dwukrotnie z prezesem Santosu. Powiedziałem im, że muszą zawrzeć porozumienie. Nie udało się i w konsekwencji Rodrygo trafił do Realu."
Ile Barcelona była skłonna za nich zapłacić?
- "Byliśmy umówieni na 18 milionów euro za Viniciusa oraz 20 za Rodrygo. Real zapłacił za tego pierwszego 60 milionów, z czego 45 za sam transfer, resztę za bonusy, pensję i tak dalej. Drugi kosztował ich 65 milionów, a bonus wyniósł pięć razy więcej niż ten, który my byśmy zapłacili. Ojciec Rodrygo zadzwonił do nas i powiedział, że wolałby, by jego syn trafił do Barcelony, gdyby ta porozumiała się z Santosem."
Co się zatem stało?
- "Nie było porozumienia między klubami. Duma Katalonii nie chciała dać więcej pieniędzy niż kwotę, którą zaoferowała."
Tłumaczenie - fcbarca.com; Źródło - sport.es [całość tutaj]
-
Liga NarodówLiga Narodów: Pogrom w meczu Portugalia - Polska. Sześć goli w drugiej połowie (WIDEO)
Karolina Kurek / 15 listopada 2024, 22:45
-
Ligue 1Ligue 1: Niegdyś byli gigantami. Grozi im spadek
Kamil Gieroba / 15 listopada 2024, 22:01
-
PolecaneOficjalnie: Zmiana w składzie Polski tuż przed meczem z Portugalią
Kamil Gieroba / 15 listopada 2024, 20:45
-
Plotki transferowe"Żołnierz Kloppa" odejdzie w styczniu z Liverpoolu?
Victoria Gierula / 15 listopada 2024, 18:19
-
La LigaRonaldo na pomoc Endrickowi. W poszukiwaniu większej ilości minut
Victoria Gierula / 15 listopada 2024, 17:39
-
1 Liga PolskaStal Rzeszów ściągnie doświadczonego gracza. Grał w 2. Bundeslidze i Ligue 1
Victoria Gierula / 15 listopada 2024, 17:13