Życie z Fornalikiem
Po porażce naszej reprezentacji z Ukrainą i utracie szans na awans na Mistrzostwa Świata w Brazylii dyskusja na temat posady Waldemara Fornalika nabrała tempa. W roli jego następcy media widziałyby m.in. Dicka Advocaata, Adama Nawałkę, czy Macieja Skorżę. Póki co temat następcy Fornalika odkładamy na bok, przynajmniej do jutra. Dziś skupimy się na osobie obecnego selekcjonera i jego dokonaniach z Biało-Czerwonymi.
Waldemar Fornalik urodził się 11. kwietnia 1963 roku w Myślenicach.
Na temat jego kariery zawodniczej nie można za dużo powiedzieć. Jest wychowankiem Ruchu Chorzów i w tym klubie spędził całą swoją karierę. Grał na pozycji obrońcy. W I lidze zadebiutował jako 20-latek, pod wodzą trenera Oresta Lenczyka, w wyjazdowym meczu ze Stalą Mielec. W latach 1983-1994 rozegrał w ekstraklasie 233 spotkania, zdobywając przy tym 4 gole. W 1989 zdobył z Ruchem tytuł mistrza Polski.
Dużo bogatsza jest jego kariera trenerska. Fornalik ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Katowicach. Posiada licencję UEFA Pro.
Swoją trenerską przygodę rozpoczynał jako II trener zespołów pierwszo- i drugoligowych. Pracował w takich klubach jak Ruch Chorzów, Amica Wronki, Wisła Kraków czy Górnik Zabrze. Tam się uczył i zbierał doświadczenie.
W końcu zaczął dostawać szanse jako I trener. Tą funkcję pełnił w Górniku Zabrze, Odrze Wodzisław Śląski. Następnie trenował m.in. Polonię Warszawa i Widzew Łódź. 27 kwietnia 2009 zastąpił Bogusława Pietrzaka na stanowisku trenera Ruchu Chorzów. I to właśnie ze "swoim" klubem święcił największe sukcesy. W sezonie 2011/2012 zdobył z Ruchem wicemistrzostwo Polski i grał też w finale Pucharu Polski. 7 maja 2012 roku otrzymał nagrodę trenera sezonu Ekstraklasy.
Dzięki sukcesom jakie odnosił na ligowych boiskach 10 lipca 2012 roku w głosowaniu PZPN-u został wybrany selekcjonerem reprezentacji Polski. Podobnie jak z poprzednikami Fornalika wiązano z nim duże nadzieje. Nadrzędnym celem był awans na Mistrzostwa Świata, które odbędą się w 2014 roku w Brazylii. Zadanie nie było łatwe, ale przy odrobinie szczęścia, wykonalne.
Jak wiemy ta sztuka się nie powiodła. Ale zacznijmy od początku.
Waldemar Fornalik w roli selekcjonera reprezentacji Polski zadebiutował meczem towarzyskim z Estonią. I był to debiut bardzo nieudany. Wydawałoby się, że z tak słabym przeciwnikiem powinniśmy sobie spokojnie poradzić. Tymczasem porażka 0:1 po pięknej bramce Konstantina Vassiljeva w 90. minucie popsuła humory wszystkim polskim kibicom oraz nowemu trenerowi.
Następny mecz pod wodzą Fornalika wlał nadzieje w serca Polaków. Wynik 2:2 z mocną Czarnogórą i dobra gra, jaką pokazali nasi reprezentanci, pozwalały wierzyć, że awans na MŚ jest możliwy.
Kolejne mecze to jednak już gra w kratkę. Zwycięstwa z Mołdawią i RPA oraz remis z Anglią. Te spotkania jak najbardziej "in plus". Te rezultaty poszły w zapomnienie po porażce z Urugwajem (1:3).
Po tych meczach w statystykach widnieją dwa zwycięstwa kadry Fornalika. Mowa o wygranych z rezerwowymi zespołami Macedonii i Rumunii. Były to mecze nr siedem i osiem pod jego wodzą. Ale nie ukrywajmy. Nie można ich brać pod uwagę przy ocenie pracy selekcjonera.
Kolejne mecze warte odnotowania to niestety porażki przeciwko Irlandii i bardzo bolesna klęska z Ukrainą na Stadionie Narodowym, po której osiągnięcie celu (awansu na MŚ) bardzo się oddaliło. Jednak po słabych meczach przyszła kolej na serię sześciu meczów bez porażki. Ładnie to brzmi, prawda? Ale gdy sięgniemy głębiej to już to tak kolorowo nie wygląda. Wygrane z San Marino czy Liechtensteinem chluby nie przynoszą. Remis z Mołdawią w eliminacjach Mistrzostw Świata traktowany był jak porażka. Zresztą bardzo słusznie. Następnie, kolejna próbka umiejętności reprezentacji i świetny, ale przede wszystkim wygrany mecz towarzyski z Danią.
Jednak forma z meczu towarzyskiego nie przełożyła się na wynik w meczu "o punkty". Tylko remis z Czarnogórą w Warszawie oraz stracona bramka z San Marino...
Być może powiecie, że przedstawiam to w ciemnych barwach. Przecież remis z Czarnogórą to dobry wynik, a z San Marino odnieśliśmy zwycięstwo. Jednak jak się okazało to za mało, aby zagrać na MŚ. Przy okazji można wspomnieć o bilansie bramkowym San Marino w kończących się eliminacjach. Wygląda on tak: 1 gol strzelony i 46 straconych.
Ogólnie rzecz biorąc, wśród tych sześciu meczów z towarzyskiego spotkania z Duńczykami możemy być dumni.
Meczem ostatniej szansy było spotkanie w Charkowie z Ukrainą. Porażka 0:1 i koniec marzeń o Mundialu. Jak to wyglądało możecie przeczytać TUTAJ.
Ostatni mecz przed nami. Na Polaków czekają już Anglicy, którzy aby wywalczyć bezpośredni awans muszą ograć reprezentację Polski na stadionie Wembley w Londynie.
Sam siebie zaskakuję, ale jestem optymistą przed tym meczem. Jak pokazuje historia, nasza kadra najlepiej się spisywała, gdy grała bez obciążeń psychicznych. Podobnie będzie w meczu z Anglią, a doping 25 tysięcy kibiców może tylko pomóc. Co nam szkodzi sprawić niespodziankę i chociaż w ten sposób zapisać się pozytywnie w historii tych eliminacji...?
Sprawę przyszłości Waldemara Fornalika na stanowisku trenera kadry będziemy analizować po jutrzejszym meczu, bowiem korzystny wynik może jeszcze zmienić to, co na dzień dzisiejszy uważane jest za pewne.
-
AktualnościLKE: Jagiellonia remisuje i wypada z najlepszej ósemki
Michał Szewczyk / 19 grudnia 2024, 23:23
-
AktualnościUrbański jednak zostanie w Bolonii. Właśnie przedłużył kontrakt
Michał Szewczyk / 18 grudnia 2024, 21:08
-
AktualnościKolejna młodość Fabiańskiego. Angielskie media zachwycone
Michał Szewczyk / 17 grudnia 2024, 18:04
-
AktualnościOficjalnie: Ryoya Morishita na dłużej w Legii Warszawa!
Victoria Gierula / 17 grudnia 2024, 15:58
-
AktualnościSerie A: Inter upokorzył Lazio na Stadio Olimpico (WIDEO)
Michał Szewczyk / 16 grudnia 2024, 22:52
-
AktualnościPiłkarz Cracovii z nadziejami przed meczem z Polską: Liczyłem na to, że trafimy do tej samej grupy
Michał Szewczyk / 15 grudnia 2024, 15:07