fot. Tehelné pole – youtube
Udostępnij:

Tehelné pole zmienia swe oblicze. Slovan podąża w dobrym kierunku

Stadion na Tehelnym polu w Bratysławie nie najlepiej kojarzy się polskiej reprezentacji, natomiast dla Słowaków historyczny obiekt, nie mniej ważny niż Chorzowski „Kocioł Czarownic”. Dzisiaj nowe obiekty pięknieją w oczach, a słowacki dom ma stać się twierdzą zarówno dla kadry narodowej, jak i dla ciekawego projektu Slovan Bratysława.

Rozbiórka starego stadionu nastąpiła w 2013 roku i zaczęło się stawianie podwalin pod budowę nowego obiektu, który pięknieje z każdym kolejnym dniem. Konstrukcja będzie mogła pomieścić blisko 22 500 widzów, gdzie trybuny usytuowane będą tuż przy murawie (coś w stylu angielskim). Koszt całej inwestycji wynieść ma 75,2 milionów euro. Planowane zakończenie prac pod koniec tego roku.

Stare Tehelné pole nawołuje do wspomnień, niekoniecznie do tych miłych mając na uwadze naszą reprezentację.

Zejdę teraz troszkę z głównego planu. Leo Beenhakker sprawił, że Polska pojechała na austriacko-szwajcarski turniej w roli debiutanta Mistrzostw Europy. Samego startu na docelowej imprezie nie można zaliczyć do udanych, ale pomimo tego holenderski szkoleniowiec otrzymuje drugą szansę prowadząc kadrę w eliminacjach do finałów Mistrzostw Świata w Republice Południowej Afryki. Kwalifikacje okazały się totalną klapą, ale nie dla Słowaków, którzy będąc naszym grupowym rywalem wywalczyli historyczny awans na mundial. Ówczesne spotkanie Biało-Czerwonych na Tehelnym polu zakończyło się porażką 2:1. Kuriozalne błędy w defensywie zaważyły o końcowej porażce. Jeszcze większy łomot miał miejsce 13 lat wcześniej. Miałem dwa latka, więc mogę nie pamiętać tamtych wydarzeń boiskowych. W składzie reprezentacji Polski Tomasz Iwan - Feyenoord, Roman Kosecki - Nantes, czy choćby Marek Koźmiński, który na co dzień reprezentował barwy Udinese. Mając zawodników grających w europejskich klubach o uznanej renomie raczej nie wypada przegrać aż 4:1 z zespołem złożonym z zawodników słowackiej ekstraklasy. Wyjątek stanowili wówczas kapitan Lubomír Moravčík (AS Saint-Étienne) oraz Peter Dubovský, który może nie był wybitnym snajperem, ale umiejętności zmarłego tragicznie piłkarza pozwoliły, aby zagrał dla Realu Madryt. Twierdza Tehelné pole ciężka do zdobycia. Ważny punkt na mapie słowackiego futbolu. Swym porównaniem może nawiązywać - choć nie wielkością - do Chorzowskiego „Kocioła Czarownic”.

Błękit Slovana Bratysława znów może lśnić

Stadion i cała infrastruktura wokół nie ma żadnego sensu, gdy nie ma drużyny. Wiceprezydent, a także dyrektor generalny klubu sportowego ŠK Slovan Bratislava Ivan Kmotrík mocno trzyma się ściśle określonej strategii i kierunku rozwoju mającego na celu zbudowanie zespołu, który będzie regularnie występował na europejskim szczeblu, a rutyną stać się ma faza grupowa Ligi Europy. Nowy obiekt początkiem nowej ery, ery mającej przypomnieć rok 1969. Bazylea i zwycięstwo nad FC Barceloną w finale Pucharu UEFA. Już można powiedzieć, iż szkielet drużyny wykrystalizował się, ale stworzenie silnego zespołu wymaga czasu. Nie mając „bilionów” na koncie można stworzyć ciekawy team. Doświadczenie elegancko komponuje się z takimi zawodnikami, jak Kenan Bajric, Aleksandar Cavrić, czy Andraz Sporar. Pamiętacie Dávid Holmana? Kibice Lecha Poznań powinni pamiętać. Węgier w stolicy wielkopolski czuł się lekceważony, a pod wodzą słowackiego szkoleniowca Martina Seveli jest ważną częścią drużyny. Nono oraz Mohammed Rharsalla Khadfi, czyli po prostu Moha to strzał w dziesiątkę. Swoją opinię na temat Marokańczyka wyraził ekspert piłkarski oraz miłośnik Szachtara Donieck - Kamil Rogólski.

– Transfery Suchockiego i Mohy do Slovana Bratysława wzbudziły pewne zdziwienie. Oczywiście to nie są piłkarze na większe europejskie kluby, ale umówmy się, że jeśli jesteś lewym obrońcą Zorii Ługańsk i m.in. wygrywasz na San Mames po twojej asyście, masz prawo oczekiwać gry w lepszej lidze niż słowacka. Moha - poza ówczesnym TOP3 w lidze ukraińskiej jeden z najlepszych ofensywnych piłkarzy. Moha ma hiszpański paszport i widziałbym go w naszej lidze, gdzie byłby gwarancją liczb. Takie transfery to dowód, że w Bratysławie chcą zbudować zespół, który chociaż w miarę regularnie będzie grał w fazie grupowej Ligi Europy. Tak to wygląda z mojej perspektywy.

Nie jestem przekonany w 100 %, ba nawet na 60 %, czy uda się Belasím wskoczyć do grupowej drabinki Ligi Europy. Odzyskać po pięciu latach Mistrzostwo kraju priorytetem. Fani Slovana mocno wierzą w swoją drużynę, co pokazuje pierwszy mecz rozgrywany z wiadomych względów na stadionie Pasienky przeciwko Rapidowi Wiedeń, wygrany przez gospodarzy 2:1. Nie obyło się bez emocji zarówno tych boiskowych, jak i kibicowskich. Pokonanie w dwumeczu Austriaków może być papierkiem lakmusowym czterech rund batalii, bowiem wyniki losowania ostatniej prostej okazują się być nie tak straszne dla 12-krotnego triumfatora słowackiej ekstraklasy. Hajduk Split bądź FC Bukareszt na drodze do Europy.

Sprawdź ofertę LV Bet:

 


Avatar
Data publikacji: 14 sierpnia 2018, 16:38
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.