Przejęcie Newcastle United, czyli saga, której końca nie widać?
W okresie kwarantanny, gdy większość kibiców „odpoczywała” od futbolu, wśród sympatyków Newcastle United ożyła nadzieja na nowe, lepsze czasy. Wszystko za sprawą potencjalnej zmiany właściciela angielskiego klubu. Od pierwszych spekulacji minęło już kilkanaście dobrych tygodni, a transakcja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona.
W obecnym sezonie, Newcastle United spisuje się całkiem przyzwoicie. Przyzwoicie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że na początku sezonu było jednym z kandydatów do spadku. Jednak 14 miejsce w tabeli zdecydowanie nie jest szczytem marzeń kibiców z St James' Park. Zwłaszcza, że na przełomie lat 90/00, „Sroki” były jedną z czołowych sił w lidze angielskiej.
Nieszczęśliwa relacja
Wiele zmieniło się w 2007 roku. Wówczas właścicielem klubu został brytyjski miliarder – Mike Ashley. Od tego czasu Newcastle przestało się liczyć na krajowym podwórku. Można nawet stwierdzić, że przylgnęła do niego łatka ligowego średniaka. Potwierdzają to między innymi pierwsze w erze Premier League spadki do drugiej ligi rozgrywkowej. Miały miejsce w sezonie 08/09 i 15/16. Co więcej, spotkały się z wielkim rozczarowaniem oraz jeszcze większym niezadowoleniem kibiców The Magpies.
Krótko mówiąc – Ashley nie zaskarbił sobie sympatii w mieście nad rzeką Tyne. Sympatycy „Srok” niegdyś oglądali w czarno-białych koszulkach postaci pokroju Alana Shearera, czy Michaela Owena. Za kadencji Brytyjczyka musieli pogodzić się ze znacznym spadkiem jakości piłkarskiej. Oczywiście w dużym stopniu przekładało się to na poziom prezentowany na boisku, a co za tym idzie – wyniki osiągane przez drużynę. Obojętność w kwestii inwestowania w klub, na kibiców działała jak czerwona płachta na byka. Ci najbardziej oddani organizowali nawet pochody i strajki przed St James' Park.
„Czego chcemy? Żeby Mike Ashley odszedł! Kiedy? Teraz!"
Niechęć do sytuacji panującej w Newcastle udzielała się także menadżerom. Szczególnie jednemu. Rafa Benitez objął klubowe stery w marcu 2016 roku. Nie był już w stanie uratować „Srok” przed spadkiem, jednak szybko przywrócił je do życia w angielskiej elicie. Dodatkowo, pod jego wodzą drużyna zdawała się funkcjonować całkiem przyzwoicie (10 miejsce w tabeli jako beniaminek). Problem pojawił się w momencie, gdy Hiszpan zaczął domagać się wzmocnień w swojej ekipie. Na przeszkodzie po raz kolejny stanął Mike Ashley, który nie był zainteresowany wizją budowania ambitnego, piłkarskiego projektu. W konsekwencji Benitez odszedł z klubu. The Magpies stracili klasowego menadżera, a kibice mieli kolejny powód do wściekłości na właściciela swojej ukochanej ekipy.
Newcastle United zostało wystawione na sprzedaż w grudniu 2017. Po 10 trudnych latach, nieszczęśliwa relacja na linii Ashley-kibice powoli zmierzała ku końcowi. Aktualnie mijają kolejne 3, a klub ciągle pozostaje w rękach Brytyjczyka. Wiosną 2020 na horyzoncie pojawiła się świetlana wręcz perspektywa, jednak sprawy jakby… stanęły w miejscu.
Nowy właściciel, co wiemy?
W kwietniu, sportowe media obiegły informacje na temat potencjalnego przejęcia Newcastle United. Według doniesień, Saudyjski Fundusz Inwestycyjny złożył Mike'owi Ashley'owi ofertę opiewającą na 300 milionów funtów. Została ona zaakceptowana, więc zdawałoby się, że transakcja szybko zostanie potwierdzona, a na St James' Park zawita nowy właściciel. Cóż, zaraz zaczyna się lipiec, Premier League wznowiła rozgrywki, a korporacyjna saga nie znalazła jeszcze swojego rozwiązania.
Co zatem stanowi źródło tych opóźnień? Na samym wstępie warto zwrócić uwagę na potencjalnego właściciela klubu. Konsorcjum, o którym mowa dowodzone jest przez Amandę Staveley – brytyjską bizneswoman, znaną z dalekowschodnich koneksji. Kwestia zasobów finansowych leży natomiast po stronie saudyjskiego księcia – Mohammeda bin Salmana. Jest on następcą tronu Arabii Saudyjskiej, jednocześnie przewodniczącym Rady Gospodarki i Rozwoju, a także ministrem obrony tego kraju. Jakim majątkiem dysponuje przyszły monarcha? Kapitał Rodu Saudów wycenia się około na 100 miliardów dolarów. Jeżeli przejęcie klubu dojdzie do skutku, „szefem” Newcastle zostanie jeden z najbogatszych i najpotężniejszych arabskich szejków.
No właśnie, jeżeli transakcja dojdzie do skutku, bowiem w związku z pojawiającymi się nad nią czarnymi chmurami, nie jest to takie oczywiste. Im większy rozgłos i medialność sprawy, tym więcej pojawiło się wątpliwości – szczególnie w kwestii moralnej. Na początku czerwca, The Telegraph poinformował o tym, że Premier League może zablokować przejęcie Newcastle ze względu na morderstwo w konsulacie Arabii Saudyjskiej. Sprawa dotyczy śmierci dziennikarza i komentatora politycznego – Dżamala Chaszukdżiego. Według doniesień narzeczonej ofiary, to właśnie Mohammed bin Salman powiązany był z zabójstwem. Władze ligi angielskiej od jakiegoś czasu przyglądają się tej sprawie.
Dodatkowo, pewne wątpliwości budzi sytuacja panująca w ojczyźnie potencjalnego właściciela Newcastle. Chodzi tutaj głównie o kwestie łamania praw człowieka. Ów zagadnienie w liście do szefa Premier League – Richarda Mastersa – poruszyła organizacja pozarządowa Amnesty International. Kate Allen napisała:
„Dopóki wszystkie pytania związane z prawami człowieka w Arabii Saudyjskiej pozostaną bez odpowiedzi, Premier League ryzykuje na rzecz tych, którzy chcą użyć jej prestiżu jako zasłony dla swoich niemoralnych działań, sprzecznych z prawem międzynarodowym, z wartościami Premier League i całą społecznością piłki nożnej." (chroniclelive.co.uk)
Kolejnym „ale” w całym przedsięwzięciu są głosy sprzeciwu z Kataru. Wiążą się one z kwestią praw telewizyjnych do meczów Premier League. Na wschodzie pokazywane są one przez telewizję beIN Sports, której – według doniesień dyrektora generalnego katarskiej stacji – podkradany był sygnał. Kto był za to odpowiedzialny, a zarazem nielegalnie transmitował mecze? Arabska stacja beoutQ. Sprawa także trafiła do rąk szefostwa ligi angielskiej.
Na St. James' Park coraz bardziej daje się odczuć niepewność, nawet wśród samych piłkarzy i struktur szkoleniowych klubu. Po niedzielnym ćwierćfinale Pucharu Anglii (porażka 0:2 z Manchesterem City) głos zabrał menadżer „Srok” – Steve Bruce.
„Wydaję mi się, że wszyscy teraz potrzebujemy nieco jasności(…). Jeśli wierzyć wszelkim spekulacjom, to premier League przeciąga negocjacje, ale w końcu będą musieli podjąć decyzję (…). Jeśli o mnie chodzi, w środę czeka nas spotkanie z Bournemouth i mamy świetną okazję (…). Nie możemy używać przejęcia jako wymówki, ale po prostu potrzebujemy trochę jasności i w końcu rozwiązać tę sprawę, w jedną, albo drugą stronę." (chroniclelive.co.uk)
Ciężko się nie zgodzić z byłym obrońcą między innymi Manchesteru United. Jasność jest czymś, czego potrzebują wszyscy w Newcastle. Sezon zbliża się do końca, a szkoleniowiec The Magpies tak naprawdę nie może być pewny swojej przyszłości. Sprawa wygląda identycznie w kontekście piłkarzy, którzy także się niecierpliwią. Według doniesień Simona Birda z The Mirror, kapitan zespołu Steve'a Bruce'a, Jamaal Lascelles osobiście skontaktował się z – wciąż jeszcze obecnym – właścicielem klubu. Mike Ashley przekazał mu, że chce sprzedać Newcastle United, podpisał porozumienie z Amandą Staveley, ale aktualnie jest bezsilny w związku z decyzją, którą ma podjąć zarząd Premier League.
Kolejny europejski gigant?
Załóżmy, że wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, a kwestia potencjalnego przejęcia klubu rozwiązana. Władze najbogatszej ligi świata podjęły decyzję i to właśnie Mohammed bin Salman będzie następnym „szefem” w mieście nad rzeką Tyne. Co może oznaczać to dla klubu?
Przede wszystkim – zwiększenie kapitału i możliwości Newcastle. Mawia się, że pieniądze nie grają, co oczywiście jest zgodne z prawdą, jednak gwarantują znaczne zwiększenie szeroko rozumianej jakości. Potężne kwoty pieniężne z portfela arabskiego szejka w fundamentalny sposób mogą wspomóc rozwój klubu. Spójrzmy na przykład na bazę treningową. Mike Ashley obiecywał dokonanie renowacji, a oczywiście wyszło, jak wyszło. Sytuacje tego typu nie powinny się powtórzyć za rządów nowego właściciela. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jeżeli inwestorzy ze wschodu angażują się w europejską piłkę, to zaangażowanie po prostu widać. Wystarczy spojrzeć na PSG lub Manchester City.
Newcastle United z nowym zarządem u steru będzie chciało dorównać wyżej wymienionym gigantom. Z tego względu możemy spodziewać się gruntownej przebudowy na St James' Park. Oczywiście zaczynając od trenera. Mimo przyzwoitej kampanii 19/20, Steve Bruce z pewnością nie będzie brany pod uwagę jako menadżer „Srok” na najbliższe sezony. W kontekście tego stanowiska najgłośniej mówiło się o Mauricio Pochettino. Argentyńczyk przyznał nawet, że bardzo chętnie powróciłby już na ławkę trenerską. W szeregach The Magpies mógłby mieć to, czego momentami brakowało mu w Tottenhamie. Wielkie pieniądze na wielkie transfery.
Oczywiście wszelkie roszady, nazwiska, czy też cele transferowe są tylko spekulacjami. Nie ulega jednak wątpliwościom, że Newcastle United zasilane saudyjskimi dolarami może być zespołem konkurencyjnym zarówno na krajowym podwórku, jak i na europejskich salonach. Jedyny warunek? Saga pod tytułem „saudyjskie przejęcie” musi dobiec końca.
-
PolecaneOficjalnie: To będą ludzie Amorima. Manchester United zatwierdził sztab
Kamil Gieroba / 17 listopada 2024, 7:04
-
Plotki transferoweKiwior nie narzeka na brak zainteresowania. Trafi do włoskiego giganta?
Kamil Gieroba / 16 listopada 2024, 18:39
-
Plotki transferowe"Żołnierz Kloppa" odejdzie w styczniu z Liverpoolu?
Victoria Gierula / 15 listopada 2024, 18:19
-
AktualnościLiga Narodów: Anglia zrewanżowała się Grecji za porażkę na Wembley. Dwa debiuty (WIDEO)
Karolina Kurek / 14 listopada 2024, 22:41
-
1 Liga PolskaWisła - Miedź jeszcze w tym roku! Jest termin
Michał Szewczyk / 13 listopada 2024, 17:28
-
Plotki transferoweGwiazdor Bundesligi jedną nogą w Liverpoolu
Mateusz Polak / 12 listopada 2024, 16:00