fot.
Udostępnij:

Góra czy dół? Gdzie zmierza Lech Poznań

Grupa mistrzowska czy spadkowa? Co w ostatnich ligowych tygodniach czeka Lecha Poznań, i czy awans do górnej ósemki to sukces czy porażka? Bo jeśli porażka to po co się tam pchać. 

Rok temu Lech Poznań walczył o mistrzostwo Polski, miał w ręku wszystkie atuty aby ten tytuł zdobyć. Terminarz ułożył się tak że w ostatniej kolejce Kolejorz miał przypieczatować sukces meczem u siebie z Legią. Mistrzowska feta po spotkaniu z odwiecznym rywalem była marzeniem wszystkich poznańskich kibiców. I dokładnie rok temu, 13 kwietnia 2018 roku wszystko się posypało. Niewykorzystany rzut karny przez Darko Jevtica i porażka z Koroną Kielce sprawiła że Lech stał się synonimem totalnej porażki. 

Porażki, która w obecnym sezonie zamieniła się w tak wielki dramat, że nawet najwierniejsi kibice przestali wierzyć w jakikolwiek sukces zespołu już wiele tygodni temu. Zwycięstwa nie cieszyły, a porażki nie bolały tak bardzo. To wyraz zoobojetnienia kibica na wszystko co się dzieje w klubie. Nawet przestano szukać winnych, bo winni są wszyscy. Od zarządu, przez kolejnych trenerów, aż do piłkarzy. Nie zamierzam wymieniać tego co się działo w Poznaniu na przestrzeni tych dwunastu miesięcy, bo zostało to odmienione na wszystkie przypadki. Nic odkrywczego nie da się wymyślić, zwłaszcza kiedy mówi się o klubie z tak wielkim potencjałem, który w 29 ostatnich ligowych kolejkach zagrał jeden dobry mecz. I wcale nie było to spotkanie z Legią, ale remis z Jagiellonią w Białymstoku. 

Dzisiaj Kolejorz zagra mecz o być, lub nie być w czołowej ósemce. Kiedy to pisze to zdaje sobie sprawę że takie sformułowanie to jak policzek w twarz dla każdego kibica Lecha. Ale takie są fakty i rzeczywistości nie można zakłamywać. Rodzi się zatem pytanie, po co Kolejorzowi grupa mistrzowska? I nie jest to pytanie niezasadne, bo dzisiaj chodzi już nie o ten sezon, a o przyszłość klubu z Bułgarskiej. 

Lech wygrywa z Jagiellonią i awansuje do grupy mistrzowskiej. Przed nim siedem kolejek w których zdarzyć się może wszystko. Tu nie chodzi o wiarę w zespół, tylko o nieprzywidywalnosc naszej ligi. Wyobraźmy sobie ze piłkarze zagrają kilka spotkań dobrych (nawet średnich), i na koniec sezonu zajmą miejsce premiujące do gry w eliminacjach LE. I to nie jest science fiction, bo wiemy że ścisk w tabeli jest taki, że może się to wydarzyć. Kończymy zatem sezon 2018/19, Lech rozpoczyna planowaną rewolucję i... Właśnie, pierwsze mecze eliminacji LE rozpoczną się już w czerwcu, drużyna w totalnej rozsypce będzie się mierzyć z egzotycznym lub półamatorskimi klubami, z którymi już na tym etapie rozgrywek Kolejorz może odpaść. Nowy sezon rozpocznie się więc od kolejnej klęski, która może nie wróżyć nic dobrego w nadchodzących rozgrywkach. 

Z drugiej strony, aby zarząd (tak, ten znienawidzony) mógł myśleć o sprowadzeniu piłkarzy z umiejętnościami i ambicjami potrzebne są pieniądze. Te się pojawia choćby ze sprzedaży Roberta Gumnego, ale miejsce na koniec sezonu to realne pieniądze które kluby dostają z praw telewizyjnych, a różnice między kolejnymi miejscami to spora kwota. A że piłka nożna to biznes to akurat w Poznaniu wiedzą od dawna. 

A co jeśli Lech nie awansuje? Nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło głosi Przysłowie. Opinie są takie że Kolejorz będzie pewny utrzymania i kolejne mecze zagra o pietruszkę. Otóż nie do końca tak uważam. W przypadku braku awansu do czołowej ósemki klub rewolucję może zacząć od dzisiaj. Piłkarze którzy mają się z zespołem pożegnać latem, mogą iść pomóc w awansie do drugiej ligi rezerwom, a szansę powinni dostać Ci, z którymi klub wiąże przyszłość. Z kadry pierwszego zespołu to z pewnością Marchwiński, Pleśnierowicz czy nawet Skrzypczak, Bąkowski i Szymański. Swoją szansę, taką prawdziwą dostać powinien Zhamaletdinov, bo dzisiaj nic o nim nie wiemy. Dla Nawałki był piątym kołem u wozu i nie wykluczone, co zresztą podkreśla trener Żuraw, że jeszcze będzie z niego piłkarz. Oczywiście, może się okazać kolejnym niewypałem, ale wtedy po prostu odeśle się go do Rosji. 

To wszystko oczywiście dywagacje, i może myślenie życzeniowe. Bo o tym co jest dzisiaj lepsze dla Lecha, nie wie pewnie sam klub. To nie kibice, nie dziennikarze, ale znienawidzeni w Poznaniu piłkarze i zarząd pisać będą scenariusz na najbliższe tygodnie, miesiące i lata. A kibicom znów pozostaje czekać i wierzyć że następny sezon będzie wreszcie lepszy, że gablota się zapełni, a radość przynosić będzie każdy mecz Kolejorza. Miłość do klubu jest bezwarunkowa, trzeba więc wsiąść do tej karuzeli marzeń i czekać. 


Avatar
Data publikacji: 13 kwietnia 2019, 10:29
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.