fot. Kamil Chmielewski (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

II liga: Hit kolejki rozczarował

Wszyscy obserwatorzy II ligi ostrzyli sobie zęby na hit 10. kolejki. Starcie Wigier Suwałki z Chojniczanką Chojnice jednak zawiodło oczekiwania. Na szczeście był to jedyny mecz tej kolejki, w której nie padła żadna bramka. W pozostałych sześciu meczach było naprawdę ciekawie. Dwa spotkania zostały odwołane z powodu zagrożenia epidemicznego.

Wigry Suwałki - Chojniczanka Chojnice 0:0

Nie bez kozery starcie Wigier Suwałki z Chojniczanką Chojnice traktowano jako hit 10. kolejki II ligi. Wszak w Suwałkach lider podejmował wicelidera. Oba kluby oczywiście jeszcze parę miesięcy temu występowały na pierwszoligowych boiskach, a dzisiaj są na dobrej drodze, by szybko powrócić do Fortuna I ligi. Hit jednak dość mocno rozczarował. Głównie z powodu braku bramek. Na boisku zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, którzy częściej atakowali, a co za tym idzie, byli bliżsi zwycięstwa. Najgroźniej w pierwszej połowie było w 40. minucie, gdy po wrzutce Grzegorza Aftyki i strzale Kacpra Wełniaka futbolówka trafiła w słupek bramki Chojniczaniki. Goście z kolei spisali się z bardzo słabej strony, którzy nawet nie potrafili się postarać o poważniejsze zagrożenie bramce Wigier. Zespół z Suwałk po tym meczu musi czuć duży niedosyt. Byli zespołem lepszym, bardziej dynamicznym, lecz ostatecznie stracili dwa punkty. W dalszym ciągu Wigry pozostają liderem, z punktem przewagi nad drugim Górnikiem Polkowice i dwoma "oczkami" nad Chojniczanką Chojnice. Skrót z tego meczu można obejrzeć tutaj.

Garbarnia Kraków - Hutnik Kraków 2:1 (2:1)

Jakub Kowalski 35, Tomasz Jaklik 39 (bramka samobójcza) - Abdallah Hafez 24

Krakowscy kibice na derbowe starcia pomiędzy Garbarnią Kraków a Hutnikiem Kraków czekali od sezonu 2015/16. Wówczas w małopolsko-świętokrzyskiej grupie III ligi oba zespoły wymieniły się punktami wygrywając po jednym spotkaniu. W sobotnie popołudnie nie uświadczyliśmy podziału punktów, pomimo wielu sytuacji stworzonych przez piłkarzy obu drużyn. Lepiej w mecz weszła Garbarnia. Sporo do roboty miał Dawid Smug, który musiał odpierać ataki gospodarzy. Pomimo tego, to Hutnik w 24. minucie wyszedł na prowadzenie. Najlepiej w zamieszaniu w polu karnym zachował się Abdallah Hafez, który strzałem oddanym na wślizgu zdołał zaskoczyć Aleksandra Kozioła. Do gwizdka oznajmiającego przerwę było jeszcze dużo czasu, a gospodarze zdołali odwrócić losy meczu o 180 stopni. Do remisu w 35. minucie po strzale z rzutu wolnego doprowadził Jakub Kowalski. Uderzona przez niego piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie od ręki interweniującego Smuga, po czym przekroczyła linie końcową. Cztery minuty później Daniel Morys zagrywał piłkę w pole karne. Pechowo odbiła się ona od Tomasza Jaklika i wpadła do bramki Hutnika. W drugiej połowie Garbarnia zdawała się kontrolować losy meczu, próbując strzelić kolejne bramki, a jednocześnie skutecznie broniąc własnej bramki. Największe zagrożenie ze strony Hutnika szło od strzelca jedynej bramki dla gości Abdallaha Hafeza. Egipcjanin miał kilka okazji, ale albo strzelał obok bramki, albo z jego próbami radził sobie Kozioł. To wystarczyło, by Garbarnia odniosła drugie zwycięstwo w tym sezonie i wydostała się ze strefy spadkowej.

Skra Częstochowa - GKS Katowice 1:0 (0:0)

Piotr Nocoń 90

Kibicom GKS-u Katowice tak po prostu współczuje. Zawodnicy ze stolicy Górnego Śląska po raz trzeci w tym sezonie stracili bramkę w doliczonym czasie gry, tracąc tym samym cenne punkty. Tym razem katem nie okazał się zespół z Mazowsza (wcześniej GKS Katowice w taki sposób kończył mecze z Pogonią Siedlce i Zniczem Pruszków), a jedna z rewelacji rozgrywek - Skra Częstochowa. Ale od początku. Jako pierwsza rywali napoczęła "Gieksa". Strzał z dystansu w 10. minucie odbił Mikołaj Biegański. Po stronie Skry groźne próby zanotowali Kamil Wojtyra i Radosław Gołębiowski, jednak Bartosz Mrozek nie dał sie zaskoczyć rywalom. Bardzo dużo gości mógł kosztować błąd Arkadiusza Jędrycha. W 54. minucie środkowy obrońca na tyle nieudolnie wybijał piłkę, że trafił w Wojtyrę. Napastnik Skry zdołał ograć i rywala i przy próbie kolejnego dryblingu upadł na murawę powstrzymywany przez Jędrycha. Prowadzący to spotkanie Albert Różycki nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. W samej końcówce Skra mocniej zaatakowała rywali, za co została nagrodzona w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Z prawej strony boiska piłkę wrzucił Krzysztof Napora, a strzałem głową zwycięstwo gospodarzom dał Piotr Nocoń.

KKS 1925 Kalisz - Stal Rzeszów 0:2 (0:0)

Dawid Olejarka 54, Wojciech Reiman 81 (karny)

Zawodnicy Stali Rzeszów zrehabilitowali się po ostatniej wpadce z rezerwami Śląska Wrocław i na terenie innego beniaminka sięgnęli po trzy punkty. W pierwszej połowie na oko niewielką przewagę miał KKS 1925 Kalisz, ale to goście z Rzeszowa byli groźniejsi pod bramką swojego rywala. Zwłaszcza na początku meczu, gdy dwukrotnie po strzałach Stali futbolówka obijała obramowanie bramki KKS-u 1925. Więcej szczęścia przyjezdni mieli w drugiej połowie. W 54. minucie po długim podaniu w pole karne Wiktor Kłos wykorzystał zawahanie defensorów KKS-u 1925, po czym wycofał piłkę do wbiegającego Dawida Olejarki, a ten strzałem z pierwszej piłki pokonał Macieja Krakowiaka. Losy meczu rozstrzygnęły się na dziesięć minut przed końcem spotkania. Kolejne długie podanie zakończyło się podwójnym błędem Bartosza Walencika. Środkowy obrońca gospodarzy najpierw pozwolił się wyprzedzić Grzegorzowi Goncerzowi, a następnie sfaulował go w polu karnym, za co dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Gola z jedenastu metrów strzelił ładną podcinką doświadczony Wojciech Reiman, który na boisku pojawił się zaledwie pięć minut wcześniej. Dzięki tej wygranej zespół z Podkarpacia ponownie zbliżył się do ligowej czołówki. Dla KKS-u 1925 sobotnia porażka była piątą odniesioną w tym sezonie.

Olimpia Elbląg - Górnik Polkowice 0:3 (0:2)

Eryk Sobków 6 (karny), 61 (karny), Mariusz Szuszkiewicz 45

Starcie najsłabszej w lidze Olimpii Elbląg z najlepszą ofensywnie drużyną II ligi - Górnikiem Polkowice - mogło zakończyć się tylko w jeden sposób. Swoją drogę do piątego z rzędu zwycięstwa zespół prowadzony przez Janusza Niedźwiedzia rozpoczął już w 6. minucie meczu. W polu karnym przez Bartosza Przybysza faulowany był Eryk Sobków, który po chwili pokonał golkipera Olimpii z jedenastu metrów. Przewaga Górnika była niezaprzeczalna, a potwierdziła ją bramka z ostatnich sekund pierwszej połowy. Stratę Michała Kiełtyki wykorzystał Mariusz Szuszkiewicz. W drugiej połowie bramkarz gospodarzy po raz drugi sfaulował zawodnika Górnika w polu karnym - tym razem Szuszkiewicza. Podobnie jak na początku meczu, tak i w 61. minucie Przybysza pokonał Sobków.

Znicz Pruszków - Pogoń Siedlce 1:2 (1:0)

Mariusz Gabrych 25 - Maciej Wichtowski 86 (bramka samobójcza), Piotr Pierzchała 90

Drugoligowe derby Mazowsza same w sobie zapowiadały się jako pojedynek typowych, ligowych średniaków. Piłkarze Znicza Pruszków i Pogoni Siedlce stworzyli jednak przyzwoite widowisko, a przede wszystkim obfite w emocje. Zwłaszcza w końcówce. W Pruszkowie na prowadzenie jako pierwsi wyszli gospodarze. W 26. minucie dośrodkowanie Dariusza Zjawińskiego głową wykończył Mariusz Gabrych. Z perspektywy całego meczu, więcej okazji stworzyli sobie zawodnicy Pogoni. Ostatecznie przełożyło się to na strzelone bramki, lecz dopiero w końcówce. Ogromny wpływ na uratę prowadzenia Znicza miała czerwona kartka, którą w 44. minucie zobaczył Gabor Grabowski. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich pięciu minutach meczu. W 86. minucie po wrzutce Franciszka Wróblewskiego futbolówka odbita przez bramkarza Znicza trafiła w Macieja Wichtowskiego, który pechowo skierował ją do własnej bramki. W doliczonym czasie gry zwycięstwo Pogoni dał Piotr Pierzchała. Wypożyczony z Korony Kielce defensor celną główką sfinalizował dośrodkowanie Bartłomieja Olszewskiego.

Śląsk II Wrocław - Sokół Ostróda 0:2 (0:1)

Konrad Andrzejczak 44, Dawid Wolny 51

W rozegranym na wrocławskim stadionie przy ulicy Oporowskiej meczu dwóch beniaminków II ligi lepsi okazali się zawodnicy Sokoła Ostróda. Poza próbą Piotra Samca-Talara z pierwszej połowy meczu, to raczej goście mieli przewagę nad swoim rywalem. Dwie dobre okazje miał Rafał Siemaszko, jednak jego próby zostały zablokowane przez defensorów Śląska. Przyjezdnym tuż przed przerwą udało się wyjść na prowadzenie. W 44. minucie Konrad Andrzejczak popisał się świetnym, technicznym uderzeniem zza pola karnego, przy którym Bartłomiej Frasik nie zdołał sięgnąć futbolówki (sytuacja od 48:35). Sześć minut po przerwie po wyrzucie z autu Dawid Wolny zdołał wyprzedzić Pawła Kucharczyka i mając go cały czas przy sobie zdołał podejść pod linię pola karnego i oddać strzal, po którym Frasik skapitulował po raz drugi tego dnia (sytuacja od 1:13:05). Największą bolączką gospodarzy był brak pomysłu na grę w ofensywie, przez co Sokół po raz czwarty w tym sezonie zachował czyste konto i dzięki wygranej 2:0 awansowała na siódmą pozycję w tabeli.

W poprzedniej kolejce były trzy odwołane mecze. W ten weekend rozegrano tylko siedem z dziewięciu zaplanowanych spotkań. Mecze Błękitnych Stargard z rezerwami Lecha Poznań, a także Motoru Lublin z Bytovią Bytów zostały odwołane z powodu zagrożenia epidemicznego. W 9. kolejce pauzowała Olimpia Grudziądz.

Jedenastka kolejki według czasopisma Piłka Nożna:

Tabela II ligi po 10. kolejce spotkań

[table id=117 /]

Ze względu na zaplanowane na przyszły tydzień mecze kolejnej rundy Fortuna Pucharu Polski, najbliższa, 11. kolejka II ligi odbędzie się 4 listopada. W przyszłym tygodniu rozegrane zostaną dwa zaległe mecze z zeszłego tygodnia. 29 października o godz. 13:00 we Wronkach rezerwy Lecha Poznań w ramach 9. kolejki zagrają z Olimpią Elbląg. Dzień później GKS Katowice o godz. 17:00 zagra z Błękitnymi Stargard.


Avatar
Data publikacji: 26 października 2020, 18:30
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.