II liga: GKS Katowice wykorzystał potknięcia liderów
Największym wygranym 14. kolejki II ligi bez wątpienia jest GKS Katowice. Śląski zespół po wygranej w Suwałkach awansował na pozycję lidera i po bezbramkowym remisie Górnika Polkowice ze Śląskiem II Wrocław zmniejszył stratę do lidera.
Śląsk II Wrocław - Górnik Polkowice 0:0
W ostatnich kilku tygodniach Górnik Polkowice spisywał się wręcz fenomenalnie, notując serię siedmiu zwycięstw z rzędu, która wywindowała zespół Janusza Niedźwiedzia na pozycję lidera II ligi. Mało kto mógł się spodziewać, że tą passę przerwą rezerwy Śląska Wrocław, które od początku sezonu spisują się mocno przeciętnie. Jako pierwsi bardzo dobrą okazję do strzelenia gola stworzyli sobie gospodarze. Z prawej strony boiska dośrodkowywał Sebastian Bergier. Piotr Samiec-Talar po przyjęciu piłki bardzo sprytnym podbiciem piłki do przodu minął rywali i znalazł się tuż przed Jakubem Szymańskim. Napastnik Śląska uderzył jednak zbyt lekko, a do tego wprost w bramkarza. Sama akcja była jednak bardzo obiecująca. Na odpowiedź lidera trzeba było czekać 20 minut - po szybkiej kontrze Eryk Sobków posłał prostopadłą piłkę do Mateusza Piątkowskiego. Szybko jednak do piłki wyszedł Michał Szromnik, skrócił kąt, przez co Piątkowski nie miał za bardzo miejsca i czasu na oddanie skutecznego strzału. Początek drugiej połowy należał do Śląska. Po strzale Bergiera piłkę z bramki w ostatniej chwili wybili defensorzy Górnika. Chwilę później Samiec-Talar oddał strzał w słupek. Stojącego w bramce gospodarzy Szromnika do wysiłku w 58. minucie zmusił do interwencji strzałem z rzutu wolnego Piotr Azikiewicz. W końcowych minutach piłkarze obu zespołów mieli jeszcze okazję do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Bez zarzutu spisywali się jednak bramkarze obu drużyn.
Wigry Suwałki - GKS Katowice 1:2 (1:1)
Paweł Gierach 19 - Krystian Sanocki 24, Marcin Urynowicz 64 (karny)
Porażka Wigier Suwałki nie była , tak samo wielką niespodzianką jak utrata punkt Górnika Polkowice we Wrocławiu, lecz również bardzo namieszała w ligowej tabeli. Na początku wypada mimo wszystko wspomnieć o trudnych warunkach atmosferycznych panujących w Suwałkach - niska temperatura, silny wiatr i intensywnie padający deszcz. Z pewnoscią miało to spory wpływ na poczynania zawodników. Zaczęło się jednak w taki sposób, którego mogliśmy się spodziewać. Wigry na swoim boisku szybko przejęły inicjatywę, co podsumowali szybko strzelonym golem. Po serii błędów i niepewnych zagrań w defensywie GKS-u mocnym strzałem w górny róg bramki gości Paweł Gierach pokonał Bartosza Mrozka. Katowiczanie wyrównali zaledwie pięć minut później. Długie dogranie z prawej strony boiska Arkadiusza Woźniaka wykorzystał Krystian Sanocki, który poradził sobie z dwoma rywalami i posła piłkę obok Hieronima Zocha. Podobnie jak na początku meczu, także przy rezultacie 1:1, nieznaczną przewagę mieli piłkarze Wigier. Zarówno im, jak i ich rywalom mocno doskwierała w tym meczu niedokładność i liczne błędy. Kiedy już piłkarze dochodzili do sytuacji strzeleckich, to w większości przypadków przestrzelali. W 64. minucie strzelec wyrównującego gola, rozgrywający bardzo dobre spotkanie Sanocki, wykorzystał dogranie piłki głową, uciekł swoim rywalom, czym sprowokował faul Josipa Šoljicia w polu karnym. Gola na wagę bardzo cennych trzech punktów w meczu z wiceliderem z jedenastu metrów strzelił Marcin Urynowicz.
Chojniczanka Chojnice - Stal Rzeszów 2:1 (1:1)
Szymon Skrzypczak 43 (karny), Mateusz Klichowicz 46 - Wojciech Reiman 31 (karny)
Rozpoczynające 14. kolejkę starcie Chojniczanki Chojnice ze Stalą Rzeszów zapowiadało się jako jedno z najciekawszych spotkań tego weekendu na drugoligowych boiskach. W istocie, zaczęło się bardzo interesująco. Oba zespoły stworzyły sobie po kilka niezłych sytuacji. Po stronie gości prym wiedli przede wszystkim Wojciech Reiman i Mariusz Sławek, który na lewym skrzydle napędzał ataki Stali. Po początkowej dominacji zespołu z Rzeszowa, z czasem Chojniczanka zaczęła dochodzić do głosu. Wartym odnotowania są strzały Mateusza Klichowicza i Krystiana Wachowiaka w słupek. Mimo kilku okazji, w pierwszych 45 minutach bramki padły jedynie po rzutach karnych. Jako pierwsi ten stały fragment gry wykonywali goście. W 31. minucie Sławomir Szeliga posłał górnę podanie w stronę wybiegającego na wolne pole Wiktora Kłosa. Po trąceniu piłki głową pomocnik Stali został powalony w polu karnym przez bramkarza Chojniczanki Pawła Sokoła. Po chwili swój zespół na prowadzenie pewnym strzałem w prawy róg wyprowadził Reiman. Tuż przed przerwą z lewej strony boiska dośrodkowanie posłał Mateusz Klichowicz. Futbolówka odbiła się od ręki pechowo interweniującego Jarosława Fojuta, przez co sędziujący to spotkanie Maciej Pelka podyktował drugi rzut karny w przeciągu 12 minut. Po drugiej stronie boiska z jedenastu metrów nie pomylił się Szymon Skrzypczak. W drugiej połowie na zwycięską bramkę dla gospodarzy czekaliśmy zaledwie 30 sekund. Po przechwycie w środku pola Robert Ziętarski posłał prostopadłe podanie w stronę Klichowicza. Szarżujący na lewym skrzydle zawodnik zrobił użytek ze swojej szybkości i minąwszy defensorów Stali pewnym strzałem pokonał Gerarda Bieszczada. Stal, zwłaszcza w końcówce, robiła dużo, by wywalczyć chociażby punkt w tym spotkaniu. Chojniczanka umiejętnie jednak operowała przewagą, nieco się cofając, ale cały czas pilnując poczynań rywali. Parokrotnie z dobrej strony pokazał się Sokół, który zaliczył udane interwencje m.in. po strzałach Dawida Olejarki i Wojciecha Reimana, ratując tym samym zwycięstwo Chojniczance.
Skra Częstochowa - Olimpia Grudziądz 4:0 (0:0)
Kamil Wojtyra 64, 72 (karny), 78 (karny), Daniel Pietraszkiewicz 79
No cóż. Porywające widowisko, zwłaszcza w pierwszej połowie to nie było. Po wyrównanym początku do głosu doszła Skra, jednak przez bardzo długi czas nie przekładało się to na żadne, konkretne sytuacje bramkowe. Z pierwszej połowy warty odnotowania jest chyba tylko niecelny strzał Kamila Wojtyry z 35. minuty spotkania. Po przerwie wyglądało to już o wiele lepiej. Skra po prostu zdemolowała Olimpię po przerwie. Jeszcze przed gradem bramek, dwóch świetnych syutacji nie wykorzystał Wojtyra. Najpierw po mocnym uderzeniu w poprzeczkę Radosława Gołębiowskiego Wojtyra fatalnie przestrzelił z naprawdę świetnej pozycji. W 62. minucie Wojtyra zza pola karnego uderzył obok słupka bramki Olimpii. Bardziej skuteczny snajper Skry był już dwie minuty później. Wojtyra z ogromną łatwością zszedł z prawej strony boiska do środka, wymienił szybkie podanie z pierwszej piłki z Gołębiewskim, i bardzo pewnym strzałem pokonał Nikodema Sujeckiego. Od tego momentu gospodarze już się odblokowali, a mecz zrobił się już kompletnie jednostronny. W 72. minucie po stracie Pietrzyka piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Grzegorz Gulczyński. Rzut karny wykorzystał Wojtyra. Ten sam zawodnik, ponownie z rzutu karnego, już sześć minut później skompletował hat tricka. Tym razem Pietrzyk popełnił ewidentny faul na Danielu Pietraszkiewiczu, co ponownie wykorzystał Wojtyra. Zaledwie minutę później Pietraszkiewicz z łatwością ograł na prawej stronie boiska Bartosza Widejkę i ładnym, technicznym strzałem, przypieczętował kolejne zwycięstwo Skry w tym sezonie. Oczywistym bohaterem spotkania Wojtyra. Hat trick skompletowany w 14 minut sprawia, że ten napastnik z 12-0ma bramkami został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców II ligi. Prawda jest jednak taka, że przy odrobinie szczęścia i precyzji, tych goli w niedzielę powinno być jeszcze więcej.
KKS 1925 Kalisz - Lech II Poznań 2:0 (2:0)
Fabian Hiszpański 10, Andrzej Kaszuba 14
Piłkarze KKS-u 1925 Kalisz bardzo szybko załatwili sprawę zwycięstwa z rezerwami Lecha Poznań. Po kwadransie tego spotkania miejscowi prowadzili już 2:0, dzięki czemu bardzo spokojnie mogli kontrolować jego przebieg. W 10. minucie po wyrzucie z autu bardzo sprytnie piłkę klatką piersiową przyjął Robert Tunkiewicz. Zdołał on jeszcze złapać piłkę przed linią końcową i dograł ją w pole karne, a tam całą akcję sfinalizował wbiegający Fabian Hiszpański. Cztery minuty później Michał Borecki zdołał wyprzedzić spóźnionego obrońcę Lecha II Filipa Borowskiego i po chwili wystawił piłkę przed pole karne do nadbiegającego Andrzeja Kaszuby. Jego strzał był mocny, przez co Krzysztof Bąkowski nie zdołał z nim sobie poradzić i w przeciągu czterech minut skapitulował po raz drugi. Od samego początku Lech miał problemy z wysokim pressingiem narzuconym przez podopiecznych Ryszarda Wieczorka. Ta presja jednak wraz z wynikiem nieco zelżała, przez co w drugiej połowie młody narybek "Kolejorza" mógł sobie pozwolić na nieco więcej. Finalnie efektu bramkowego to jednak nie przyniosło i komplet punktów pozostał w Kaliszu.
Motor Lublin - Hutnik Kraków 3:0 (0:0)
Tomasz Swędrowski 47, Daniel Świderski 80, 85
Bardzo wielu kibiców czekało na spotkanie tych dwóch drużyn. Niestety, towarzyszące emocje w mniejszym stopniu były związane ze sportowym aspektem trwającego sezonu. Po decyzji PZPN dotyczącej zakończenia rozgrywek III ligi wybuchł ogromny spór pomiędzy działaczami obu drużyn. Sprawa dotyczyła interpretacji regulaminu, który intepretowano w różny sposób. Lubelski ZPN kończąc rozgrywki uwzględnił bilans bramek, który korzystniejszy miał Motor. Pominięto tym samym inny punkt regulaminu, którym były mecze bezpośrednie, a pod tym kątem awans powinien uzyskać Hutnik. Po decyzji LZPN wybuchła burza praktycznie na całą Polskę, a PZPN zdecydował się załatwić sprawę polubownie - do II ligi dołączono także zespół z Krakowa. To dzięki temu w tym sezonie mamy nieparzystą liczbę drużyn, przez co w każdej kolejce ktoś musi pauzować.
W II lidze oba zespoły raczej okupują doły tabeli, lecz w gorszej sytuacji, zarówno sportowej jak i finansowej, znajduje się Hutnik. Od samego początku wyraźną przewagę mieli miejscowi, jednak do przerwy, pomimo kilku niezłych sytuacji, gola strzelić nie zdołali. Wartym odnotowania są przede wszystkim strzał Kamila Kumocha w słupek, a także uderzenia Daniela Świderskiego i ponownie Kumocha, które odbić zdołał Dawid Smug. Po stronie gości z pierwszych 45 minut odnotować można w zasadzie tylko niecelny strzał z dystansu Dawida Lincy. Po przerwie ta przewaga Motoru była równie widoczna, jednak tym razem posypały się gole. Już dwie minuty po przerwie Świderski zostawił piłkę Tomaszowi Swędrowskiemu. Ten dynamicznie wbiegł w pole karne tuż przed Łukaszem Kędziorą, okazał się szybszy od spóźnionego Mateusza Zająca i strzałem przy krótszym słupku zaskoczył Smuga, łapiąc go na wykroku. Hutnik w niedzielny wieczór nie miał żadnych argumentów, by wyrwać rywalowi chociaż punkt. Krakowianie okazjonalnie gościli pod bramką gospodarzy, lecz albo ich strzały były zbyt proste i czytelne, albo obrońcy potrafili je wyblokować. W ostatnich dziesięciu minutach rywali dobił Daniel Świderski. Najpierw piłkę w pole karne dograł do Rafała Króla dograł Szymon Rak. Król zdołał opanować piłkę pomimo rywala za swoimi plecami i dograł do Świderskiego, który udanie sfinalizował całą akcję. Pięć minut później Świderski dobił piłkę po strzale Marcina Michoty, po którym nie najlepszą interwencją popisał się Smug. W ostatnich sekundach meczu goście mieli szansę do strzelenia honorowej bramki. Na prawej stronie Krzysztof Świątek ograł Ariela Wawszczyka i posłał płaskie dośrodkowanie. Piłka minęła praktycznie całe pole karne i trafiła pod nogi, Mateusza Ozimka, który jednak fatalnie przestrzelił.
Na miły początek nowego tygodnia - skrót ze zwycięskiego meczu z @KSHutnikKrakow 😉📽🎞👍🟡⚪🔵https://t.co/lFiY83dio9
— Motor Lublin (@MotorLublin) November 23, 2020
Bytovia Bytów - Sokół Ostróda 1:0 (0:0)
Piotr Giel 86
Z perspektywy większości spotkania, to zawodnicy Bytovii bliżsi byli strzelenia decydującej bramki. Tak było np. w 23. minucie kiedy Sokoła uratował wybijający piłkę spod własnej bramki Karol Żwir. Po stronie gospodarzy aktywny był także Kacper Sezonienko. Jednak i on nie był w stanie pokonać dobrze dysponowanego Błażeja Niezgodę. Swoje szanse, zwłaszcza w końcówce mieli także piłkarze z Ostródy. Świetnej sytuacji w 84. minucie nie wykorzystał Krzysztof Wicki, uderzając po rzucie rożnym piłkę głową minimalnie nad bramką. Wcześniej swoje szanse mieli także Paweł Brzuzy, Konrad Andrzejczak czy Michał Zimmer. W 86. minucie strzałem z bardzo ostrego kąta Piotr Giel pokonał Niezgodę, zapewniając Bytovii piąte zwycięstwo w tym sezonie.
Garbarnia Kraków - Pogoń Siedlce 0:0
Mecz Garbarni Kraków z Pogonią Siedlce można określić jako wyrównany, ale bez fajerwerków. Kibice obserwujący w sieci zmagania piłkarzy obu drużyn bramek się nie doczekali, nawet pomimo tego, że kilka sytuacji zawodnicy zdołali stworzyć. Już na początku strzałem z dystansu Ishmael Baidoo próbował zaskoczyć stojącego w bramce gospodarzy Doriana Frątczaka. Golkiper Garbarni dobrze spisał się także po innej próbie zza pola karnego, tym razem autorstwa Oskara Repki. Tuż przed przerwą Frątczak udanie interweniował po raz trzeci, gdy okazał się lepszy w sytuacji sam na sam z Krzysztofem Kołodziejem. Po drugiej stronie boiska najgroźniej w pierwszych 45 minutach było po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jakuba Kowalskiego. Futbolówka trafiła do Jakuba Bąka, który głową strzelił ponad bramką Pogoni. Po przerwie mecz wyglądał w bliźniaczy sposób. Przez większość drugiej części spotkania piłkarze wykazywali brak większego pomysłu na strzelenie pierwszego gola. Zakotłowało się dopiero w końcówce, i to gospodarze byli zdecydowanie bliżsi zwycięstwa. Piłka po strzale wprowadzonego z ławki Bruno Wacławka odbiła się od słupka. Niedługo później równie dobrej sytuacji nie wykorzystał inny z rezerwowych - Błażej Radwanek - i miejscowi musieli obejść się smakiem.
Błękitni Stargard - Znicz Pruszków 2:3 (0:2)
Jakub Ostrowski 85, Mateusz Bochnak 86 - Krystian Tabara 19, 33, Maciej Wichtowski 77
W ubiegły weeekend Błętkini Stargard zaliczyli udaną pogoń i od stanu 0:2 z Olimpią Grudziądz wyszli na remis dzięki bramce w ostatnich minutach meczu. Na swoim boisku ze Zniczem Pruszków ta sztuka się nie udała, jednak trzeba przyznać, że tym razem zadanie było znacznie utrudnione. Po pierwsze, gospodarze od 17. minuty grali w osłabieniu, gdy za taktyczny faul tuż przed polem karnym z boiska wyleciał Krystian Kujawa. Nie dość, że Błękitni stracili podstawowego stopera, to jeszcze do przerwy przegrywali 0:2 po trafieniach Krystiana Tabary. Szczególną uwagę przykuło pierwsze, bardzo ładne trafienie zza pola karnego. W drugiej połowie nic nie zapowiadało powtórki z Grudziądza. Błękitni mimo gry w osłabieniu grali bardzo ambitnie i starali się ukąsić swojego rywala. Znicz skarcił ich w 77. minucie, gdy wrzutkę z rzutu rożnego strzałem głową na gola zamienił Maciej Wichtowski. W końcówce pojawiły się jednak nerwy. W przeciągu dwóch minut za sprawą Jakuba Ostrowskiego i Mateusza Bochnaka Błękitni doprowadzili do stanu 2:3, a gościom coraz bardziej zaczęło zaglądać w oczy widmo utraty punktów w bardzo głupi sposób. Pruszkowianom udało się jednak dopilnować wynik do końca, jednak końcówka meczu w Stargardzie powinna przynieść odpowiednie wnioski na resztę sezonu. Skrót tego meczu można obejrzeć tutaj.
W tej kolejce pauzowała Olimpia Elbląg.
W środę zostaną rozegrane także cztery zaległe mecze. Po golu w samej końcówce Garbarnia Kraków zremisowała na wyjeździe 1:1 z Sokołem Ostróda. Skromną wygraną zanotowali Błękitni Stargard, którzy po golu Mateusza Bochnaka pokonali rezerwy Lecha Poznań. O wiele gorzej poszło drugiej drużynie rezerw występującej w II lidze. Śląsk II Wrocław przegrał przy Oporowskiej 0:3 z GKS-em Katowice. W ostatnim zaległym spotkaniu rozegranym w środku tygodnia Motor Lublin pokonał u siebie 2:1 Bytovię Bytów.
Jedenastka 11. kolejki według tygodnika Piłka Nożna
Tabela II ligi
[table id=117 /]
Zestaw par 15. kolejki II ligi:
27 listopada (piątek)
Znicz Pruszków - Skra Częstochowa, godz. 17:00
28 listopada (sobota)
Olimpia Elbląg - Błękitni Stargard, godz. 12:00
Lech II Poznań - Wigry Suwałki, godz. 13:00
Pogoń Siedlce - Śląsk II Wrocław, godz. 13:00
Hutnik Kraków - Bytovia Bytów, godz. 13:00
Górnik Polkowice - KKS 1925 Kalisz, godz. 14:00
Olimpia Grudziądz - Garbarnia Kraków, godz. 16:00
Sokół Ostróda - Chojniczanka Chojnice, godz. 18:00
29 listopada (niedziela)
GKS Katowice - Motor Lublin, godz. 12:45
Pauza: Stal Rzeszów
-
Niższe ligiWieczysta znowu z głośnym transferem. Doświadczenie w Ekstraklasie i Serie A
Kamil Gieroba / 9 grudnia 2024, 20:55
-
Niższe ligiOficjalnie: Były reprezentant Polski w czwartej lidze! Latem odszedł z Podbeskidzia
Victoria Gierula / 5 grudnia 2024, 17:37
-
PolecaneJest termin pogrzebu Lucjana Brychczego
Kamil Gieroba / 4 grudnia 2024, 14:30
-
EkstraklasaZmarł Lucjan Brychczy. Legenda Legii Warszawa
Kamil Gieroba / 2 grudnia 2024, 11:33
-
EkstraklasaIskry na linii Piast Gliwice - Górnik Zabrze! Badia ostro o Podolskim, zawodnik "Trójkolorowych" odpowiada
Victoria Gierula / 25 listopada 2024, 9:54
-
PolecaneCBA zatrzymało byłego reprezentanta Polski
Kamil Gieroba / 21 listopada 2024, 16:40