fot. Wikimedia
Udostępnij:

II liga: Chojniczanka pozostała liderem

W ostatni weekend rozegrano 4. kolejkę II ligi. Pomimo bezbramkowego remisu z Olimpią Elbląg Chojniczanka Chojnice utrzymała pozycję lidera. Ponadto cenne zwycięstwa odnieśli piłkarze GKS-u Katowice, Sokoła Ostróda, Stali Rzeszów czy Pogoni Siedlce.

Lider stracił punkty. Chojniczanka Chojnice po trzech pierwszych kolejkach była jedynym zespołem, który zdobył komplet punktów. Spadkowicza z Fortuna I ligi czekał teraz wyjazd do przeżywającej mały kryzys Olimpii Elbląg. Atmosfera w tym klubie jest niewesoła, przed tym meczem Olimpia była na dnie tabeli ligowej z zerową liczbą punktów - jako jedyny zespół. Niżej była tylko Pogoń Siedlce, która jednak wciąż musiała odrabiać karne punkty. Na dodatek, tuż przed meczem wiceprezes klubu Łukasz Konończuk ogłosił dymisję całego zarządu Olimpii. Od pierwszej minuty kibice gospodarzy swoją uwagę skupili przede wszystkim na ... trenerze swojej drużyny, z którym są skonfliktowani od wyjazdowego meczu z Bytovią Bytów. Łukasz Kowalski miał wówczas wdać się w burzliwą dyskusję z kibicami prowadzonego przez siebie zespołu, za co ci poprzysięgli rewanż. Sytuacja stała się na tyle napięta, że po meczu Kowalski musiał uciekać przed kibicami domagającymi się jego dymisji. Jak informuje Przegląd Sportowy trener Olimpii Elbląg po meczu opuścił stadion znajdując się w środku karetki jadącej na sygnale. Z pewnością można zaryzykować stwierdzenie, że wokół Olimpii Elbląg dzieją się obecnie dużo ciekawsze rzeczy, niż to co piłkarze obu drużyn zaprezentowali na murawie. Był to typowy mecz walki, w którym zabrakło jednak konkretnych sytuacji bramkowych. Gospodarze postawili na zabezpieczenie tyłów, by wyszarpać liderowi chociażby punkt. W końcówce Olimpia była bliska straty bramki, lecz Marcin Trojanowski z kilku metrów chybił. Ten mecz nie zmienił sytuacji w tabeli obydwu zespołów - Chojniczanka pozostała liderem, a Olimpia wciąż okupuje przedostatnie miejsce w tabeli.

W imponującym stylu straty w spotkaniu z Błękitnymi Stargard odrobili piłkarze Bytovii Bytów. Drugi ze spadkowiczów z drugiego poziomu rozgrywkowego przegrywał od 52. minuty po trafieniu Dawida Polkowskiego, który popisał się precyzyjnym strzałem. Gospodarze spokojnie mogli rozstrzygnąć wyniki tego meczu na swoją korzyść, jednak dogodnych okazji nie wykorzystali Mateusz Bochnak, Michał Cywiński czy Błażej Starzycki. Ostatnie 20 minut meczu to już był bez wątpienia pokaz siły i charakteru zawodników z Bytowa. Najpier w 71. minucie Krzystof Bąk dobił odbitą przez Mariusza Rzepeckiego piłkę. Ostatni kwadrans meczu to show Piotra Giela. 30-letni napastnik strzelił dwie bramki oraz podał do Jakuba Rysia, który w sytuacji sam na sam przechytrzył Rzepeckiego i przypieczętował zwycięstwo Bytovii. Dzięki tej wygranej Bytovia utrzymała się na drugim miejscu i zrównała się punktami z liderującą Chojniczanką.

Po dwóch ciężkich meczach GKS Katowice w końcu zanotował stosunkowo pewne zwycięstwo. Przypomnijmy, w dwóch poprzednich meczach zespół ze Śląska przegrał z Hutnikiem Kraków oraz wymęczył zwycięstwo nad rezerwami Lecha Poznań. W Polkowicach na podopiecznych Rafała Góraka czekało spore wyzwanie. Górnik po minimalnej porażce na początku sezonu ze Stalą Rzeszów w ostatnich dwóch spotkaniach wygrał dwa razy po 3:0 z dwoma beniaminkami II ligi - Sokołem Ostróda i Hutnikiem Kraków. W sobotni wieczór zespół z Dolnego Śląska musiał jednak uznać wyższość swoich rywali, a przede wszystkim Adriana Błąda, autora dwóch bramek dla Gieksy. Doświadczony pomocnik po raz pierwszy bramkarza Górnika pokonał w 26. minucie. W polu karnym padł faulowany przez rywala Maciej Stefanowicz, Marek Śliwa nie zdążył jeszcze użyć gwizdka, gdy Adrian Błąd strzałem z pierwszej piłki pokonał nieco zaskoczonego Jakuba Szymańskiego. Trzy minuty przed przerwą pięknym strzałem z pierwszej piłki zza pola karnego Błąd dał GKS-owi drugą bramkę. W drugiej połowie, mając dwie bramki przewagi, zawodnicy gości nieco cofnęli się do defensywy, co próbowali wykorzystać zawodnicy Górnika. Co ciekawe, gospodarze najlepszą okazję stworzyli sobie jeszcze w pierwszej połowie, kiedy piłka po strzale glową Mariusza Szuszkiewicza obiła poprzeczkę bramki. W drugiej połowie Polkowiczanie sprawili trudność rywalom głównie po niecelnym strzale z kilku metrów Filipa Baranowskiego, oraz oddanym w ostatniej akcji meczu strzale Kamila Wacławczyka, który bardzo pewnie obronił Bartosz Mrozek. Po tym meczu oba zespoły zrównały się ze sobą punktami - GKS dzięki sobotniej wygranej zajmuje szóste miejsce, a Górnik plasuje się pozycję niżej. Dodatkowo zespół ze stolicy Górnego Śląska rozegrał jeden mecz mniej z powodu pauzy.

Pod względem stylu gry piłkarze Stali Rzeszów nie zachwycają. Zwycięstwa z Górnikiem Polkowice i Pogonią Siedlce zostały zapewnione bramkom strzelonym w ostatnich minutach meczów. W trzeciej kolejce Rzeszowianom przydarzyła się porażka z Olimpią Grudziądz, która na razie totalnie zawodzi i okupuje ostatnie miejsca w tabeli ligowej. Znicz Pruszków z kolei jest jedną z bardziej różnorodnych drużyn w II lidze - w trzech pierwszych kolejkach wygrali z Motorem Lublin, zremisowali z Bytovią Bytów, a przed tygodniem ulegli Chojniczance Chojnice. W pierwszej połowie oba zespoły stworzyły sobie kilka niezłych sytuacji, lecz kibice na stadionie w Pruszkowie nie oglądali bramek. Z jednej strony było to zasługą dobrze dysponowanego bramkarza Stali Wiktora Kaczorowskiego, z drugiej goście z Podkarpacia kilkukrotnie popisali się nieskutecznością. W drugiej połowie aktywniejszym zespołem była Stal, co zostało nagrodzone w 60. minucie spotkania. Z prawej strony boiska futbolówkę w pole karne dogrywał Radosław Sylwestrzak. Do odbitej od nóg Adriana Rybaka piłki dopadł Wojciech Reiman, który strzałem z pierwszej piłki dał swojej drużynie prowadzenie. W czwartej minucie doliczonego czasu gry po długim podaniu od Błażeja Szczepanka Dawid Olejarka mimo asysty dwóch obrońców bardzo ładnym lobem pokonał Piotra Misztala i przypieczętował trzecie w tym sezonie zwycięstwo Stali, co wiąże się z pozostaniem na trzeciej pozycji w tabeli. Znicz po tej porażce spadł z siódmego na 11. miejsce w lidze.

Skrę Częstochowa z jej snajperem Kamilem Wojtyrą można uznać za jedną z większych pozytywnych niespodzianek początku nowego sezonu II ligi. Po trzech kolejkach zespół z Częstochowy miał na koncie dwa zwycięstwa i jedną porażkę. Nieco gorzej wiodło się Motorowi Lublin, który w trzech pierwszych meczach zdołał uzbierać cztery punkty. Lepiej w mecz rozgrywany na stadionie Skry wyposażonym w sztuczną murawę weszli gospodarze. Po długim podaniu Adama Noconia Kamil Wojtyra dobrze przyjął piłkę przed polem karnym Motoru. Napastnik Skry tym razem nie strzelił gola, lecz wystawił piłkę do dobrze ustawionego przed polem karnym Adam Olejnika. Kapitan Skry ładnym strzałem z pierwszej piłki pokonał bramkarza gości. Cztery minuty po przerwie po dośrodkowaniu z lewej strony boiska futbolówkę do bramki z bliskiej odległość wepchnął Rafał Król. Parę minut wcześniej po strzale Daniela Świderskiego piłka trafiła w słupek bramki Skry. W drugiej połowie ten sam zawodnik w dobrej sytuacji przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Motor spokojnie mógł ten mecz wygrać, jednak swoich sytuacji nie wykorzystali m.in. wspomniany wcześniej Król, Dominik Kunca czy doświadczony Rafał Grodzicki. Goście z Lublina kończyli ten mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce w 90. minucie dla Marcina Michoty, lecz nie zmieniło to już obrazu meczu, a także jego wyniku.

Olimpia Grudziądz bez wątpienia jest najsłabszym z trzech spadkowiczów z I ligi. Podopieczni Pawła Crettiego zdołali wygrać tylko jeden mecz i po czterech kolejkach okupują strefę spadkową. Ich sobotni rywal, Sokół Ostróda, również miał za sobą cięższy okres. Beniaminek II ligi po pewnej wygranej z rezerwami Lecha przegrał dwa kolejne spotkania z Górnikiem Polkowice i Pogonią Siedlce. W Ostródzie powoli zaczynano obawiać się kryzysu. Mecz w Grudziądzu uciął jednak wszelkie pogłoski na ten temat. Sokół już w pierwszej połowie zdominował gospodarzy, lecz zespół prowadzony przez Piotra Jacka raził nieskutecznością. W przeciągu 45 minut Dawid Wolny przegrał pojedynek sam na sam z 17-letnim Nikodemem Sujeckim, a prócz tego Rafał Siemaszko strzelił nad bramką, a po strzale Adama Dobosza piłka trafiła w słupek bramki Olimpii. Worek z bramkami gospodarze rozwiązali po przerwie. W 58. minucie Tomasz Gajda został sfaulowany w polu karnym przez Samuela Hernándeza, a rzut karny na gola zamienił Wolny. 21-letni hiszpański obrońca, który rozgrywał swój drugi mecz w Polsce, w 70. minucie dostał czerwoną kartkę za faul taktyczny tuż przed polem karnym na Siemaszko. Chwilę później Tomasz Gajda po mocnym strzale z rzutu wolnego podwyższył prowadzenie Sokoła. Od tego momentu plan Olimpii na ten mecz, jeżeli takowy w ogóle istniał, całkowicie się posypał. Gospodarze w ostatnim kwadransie wypunktowali osłabionego rywala strzelając im dwie bramki. W 76. minucie po fatalnym błędzie Sujeckiego drugiego gola w tym spotkaniu strzelił Wolny, a w samej końcówce Olimpię dobił aktywny w tym spotkaniu Dobosz. Trzeba jednak uczciwiei przyznać, że zespół z Ostródy powinien strzelić jeszcze więcej bramek, lecz piłkarze Sokoła kilkukrotnie nie wykorzystali całkowitej bezradności defensywy Olimpii.

Miniony weekend nie był zbyt udany dla krakowskich drużyn. W stolicy Małopolski Garbarnia przegrała 1:3 z Wigrami Suwałki, a w zasadzie należało by powiedzieć, że z Kamilem Adamkiem. Napastnik Wigier w drugiej połowie strzelił trzy bramki. Zwycięstwo Wigier nie było jednak wynikiem jakiejś dominacji nad Garbarnią, a raczej pewnego spadku koncentracji podopiecznych Łukasza Surmy w końcówce. Już klikadziesiąt sekund po wznowieniu gry po przerwie strzał na bramkę gospodarzy oddał Bartłomiej Babiarz. Piłka trafiła nie w bramkę rywali, lecz pod nogi niepilnowanego Adamka, który z bliska nie dał szans Aleksandrowi Koziołowi na skuteczną interwencję. Po fatalnym wejsciu w drugą część spotkania piłkarze Garbarni nie załamali się. W 56. minucie po podaniu Patryka Serafina wyrównującą bramkę po ładnym, technicznym uderzeniu strzelił Kamil Kuczak. Końcówka, jak już wcześniej wspomniałem, należała do jednego zawodnika. Adamek w 88. minucie wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Babiarza, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry wykończył kontrę Wigier ładnym lobem nad bezradnym Koziołem. Garbarnia spokojnie mogła nawet wygrać sobotni mecz z Wigrami, lecz w decydujących chwilach brakowało dokładności, oraz, jak to zwykle bywa, zwykłego szczęścia.

Jeszcze bardziej boleśnie dla krakowskich sympatyków futbolu zakończyło się spotkanie pomiędzy Pogonią Siedlce a Hutnikiem Kraków. A zaczęło się bardzo obiecująco. W 59. minucie prostopadłe podanie Krzysztofa Świątka wykończył Abdallaha Hafeza, który w sytuacji sam na sam pokonał Rafała Misztala. Beniaminek nie był jednak w stanie utrzymać prowadzenia. Najpierw w 67. minucie po płaskim dośrodkowaniu z prawej strony Marcina Kozłowskiego I pewnym strzałem po ziemi stan meczu wyrównał Maciej Górski. Najgorsze dla Krakowian wydarzyło się jednak w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Na prawej stronie boiska Oskar Sewerzyński zdołał przepchnąć Piotra Stawarczyka i wrzucić piłkę w pole karne. Lecącą piłkę niefortunnie podbił obrońca Hutnika Sebastian Olszewski, a kompletnie niekryty przy dalszym słupku Franciszek Wróblewski dał Pogoni drugie w tym sezonie trzy punkty. Dla sprowadzonego przed sezonem z Odry Opole 19-latka była to pierwsza bramka w barwach nowego klubu. Zespołowi z Siedlec w końcu udało się wyzerować swój dorobek punktowy, dzięki czemu już w następnej kolejce mogą oni przesunąć się w górę tabeli. Hutnik z trzema punktami na koncie zajmuje obecnie 16. miejsce w tabeli. Jest to ostatnia bezpieczna pozycja, która nie oznacza spadku do III ligi.

Ze wszystkich beniaminków, którzy grają w tym sezonie w II lidze, najlepszy póki co okazuje się mistrz drugiej grupy III ligi KKS 1925 Kalisz. Na stadionie przy Oporowskiej podopieczni Ryszarda Wieczorka pewnie pokonali 3:0 rezerwy Śląska Wrocław. Dwie bramki w tym spotkaniu strzelił Bartłomiej Maćczak, a jedno trafienie w 86. minucie dołożył Kamil Sabiłło. Zespół z Kalisza po tym meczu przesunął się z 17. na ósmą pozycję w tabeli. Śląsk II z kolei spadł z 10. na 14. miejsce w lidze.

Komplet wyników 4. kolejki

Olimpia Elbląg - Chojniczanka Chojnice 0:0

Błękitni Stargard - Bytovia Bytów 1:4 (0:0)

Dawid Polkowski 52 - Krzysztof Bąk 71, Piotr Giel 74, 80, Jakub Ryś 85

Górnik Polkowice - GKS Katowice 0:2 (0:2)

Adrian Błąd 26, 42

Znicz Pruszków - Stal Rzeszów 0:2 (0:0)

Wojciech Reiman 60, Dawid Olejarka 90

Skra Częstochowa - Motor Lublin 1:1 (1:0)

Adam Olejnik 34 - Rafał Król 49

Olimpia Grudziądz - Sokół Ostróda 0:4 (0:0)

Dawid Wolny 58 (karny), 76, Tomasz Gajda 71, Adam Dobosz 90

Garbarnia Kraków - Wigry Suwałki 1:3 (0:0)

Kamil Kuczak 56 - Kamil Adamek 46, 86, 90

Pogoń Siedlce - Hutnik Kraków 2:1 (0:0)

Maciej Górski 67, Franciszek Wróblewski 90 - Abdallah Hafez 59

Śląsk II Wrocław - KKS 1925 Kalisz 0:3 (0:1)

Bartłomiej Maćczak 23, 79, Kamil Sabiłło 86

Pauza: Lech II Poznań

Zestaw par 5. kolejki

Piątek (25 września)

Stal Rzeszów - Olimpia Elbląg - godz. 16:00

Wigry Suwałki - Śląsk II Wrocław - godz. 17:00

Motor Lublin - Garbarnia Kraków - godz. 19:30

Sobota (26 września)

Lech II Poznań - Górnik Polkowice - godz. 12:00

Hutnik Kraków - Olimpia Grudziądz - godz. 16:00

Chojniczanka Chojnice - Błękitni Stargard - godz. 17:00

Sokół Ostróda - Znicz Pruszków - godz. 18:00

GKS Katowice - Pogoń Siedlce - godz. 18:00

Bytovia Bytów - Skra Częstochowa - godz. 18:00

Pauza: KKS 1925 Kalisz


Avatar
Data publikacji: 22 września 2020, 8:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.