Stal Rzeszów
fot. https://stalrzeszow.pl/
Udostępnij:

eWinner II liga: Stal Rzeszów wykorzystuje potknięcia rywali

Stal Rzeszów wciąż pozostaje niepokonana. W Ostródzie podopieczni Daniela Myśliwca odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu w tym sezonie. Dzięki stracie punktów Chojniczanki Chojnice i Ruchu Chorzów przewaga lidera nad tymi zespołami wynosi już sześć punktów. W pozostałych spotkaniach największą niespodzianką był rozgromienie Śląska II Wrocław przez Garbarnię Kraków.

Sokół Ostróda - Stal Rzeszów 0:3 (0:2)

Krzysztof Danielewicz 9, Piotr Głowacki 43 (karny), Łukasz Góra 75

Sokół: Paweł Rabin - Jan Flak, Szymon Dowgiałło, Filip Dymerski, Dominik Urban - Ernest Słupski (Filip Michalski 46'), Dominik Stępień (Arturo Lías 17'), Ernest Dzięcioł (Michał Drabik 69'), Dominik Wasiak (Jakub Żyznowski 46'), Patryk Skórecki (Krystian Faltyński 76') - Sebastian Rugowski.

Stal: Wiktor Kaczorowski - Dominik Marczuk (Ramil Mustafajew 46'), Łukasz Góra, Paweł Oleksy, Piotr Głowacki - Krzysztof Danielewicz (Rafał Maciejewski 79'), Bartłomiej Poczobut (Marcel Kotwica 78'), Bartosz Wolski - Bartosz Snopczyński (Dawid Olejarka 46'), Patryk Małecki, Andreja Prokić (Mariusz Sławek 79').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Stali

W tym spotkaniu o innym rozstrzygnięciu nie mogło być mowy, wszak niepokonany lider pojechał na teren ostatniej drużyny ligi, która w pięciu pierwszych spotkaniach sezonu nie potrafiła strzelić ani jednej bramki.

Podobnie jak przed tygodniem w derbach z Olimpią Elbląg, tak i w ostatnią sobotę Sokół w pierwszych minutach starał się odważnie zaatakować rywala, ale w zamian stracił bramkę. Tydzień temu miało to miejsce tuż przed przerwą, jednak tym razem Stal była zdecydowanie szybsza i wyszła na prowadzenie już w 9. minucie. Dośrodkowanie z lewej strony boiska Piotra Głowackiego świetnym uderzeniem głową wykończył Krzysztof Danielewicz. Na tym generalnie zakończyły się próby gospodarzy. Stal bardzo szybko konstruowała kolejne akcje, po których powinna prowadzić. Uderzenie samego tylko Patryka Małeckiego aż trzy razy były zablokowane przez obrońców. Dodatkowo niecelnie uderzał Łukasz Góra, a przy strzale Bartosza Snopczyńskiego dobrą interwencją popisał się Paweł Rabin. Wypożyczony z Piasta Gliwice golkiper jeszcze dwa razy musiał uznać wyższość rywala. W końcówce pierwszej połowy po faulu na Bartoszu Wolskim gola z rzutu karnego dla Stali strzelił Głowacki. Na kwadrans przed końem spotkania po wrzutce Poczobuta głową wynik ustalił Góra.

Sokół co prawda miał momenty, w których tworzył sytuację bramkowe. Rzeczywistość jest jednak taka, że zespół Jarosława Kotasa w żadnym momencie nie był realnie bliski tego, by strzelić pierwszego gola w tym sezonie. O zdobywaniu punktów tym bardziej nie ma co myślić. Stal natomiast kontynuuje świetną serię i nie tylko utrzymał się na pozycji lidera, ale również wykorzystał wpadki rywali i powiększył przewagę nad Chojniczanką Chojnice i Ruchem Chorzów do sześciu punktów.


Chojniczanka Chojnice - Znicz Pruszków 1:2 (1:0)

Szymon Skrzypczak 24 - Marcin Bochenek 67, Mariusz Gabrych 77

Chojniczanka: Kamil Broda - Sebastian Olszewski (Szymon Emche 83'), Marcin Grolik, Mateusz Bartosiak, Michał Grobelny, Michał Mikołajczyk (Tomasz Mikołajczak 83') - Kamil Mazek, Maciej Kona, Łukasz Wolsztyński (Mateusz Cegiełka 66') - Artur Pląskowski (Mateusz Klichowicz 66'), Szymon Skrzypczak (Damian Byrtek 86').

Znicz: Jan Jurczak - Marcin Bochenek, Krystian Pomorski, Martin Baran, Peter Drobňák - Krystian Tabara (Mariusz Gabrych 57'), Maciej Machalski, Szymon Kaliniec, Tymon Proczek (Jakub Ostrowski 89'), Dawid Barnowski - Bartłomiej Kręcichwost (Jakub Górski 81').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Chojniczanki

Przez dłuższy czas w Chojnicach wszystko szło zgodnie z planem. Zajmująca pozycję wicelidera Chojniczanka Chojnice do przerwy prowadziła jedną bramką, którą w 24. minucie strzelił Szymon Skrzypczak. Napastnik gospodarzy wykorzystał bardzo dobre dogranie Łukasza Wolsztyńskiego i głową skierował futbolówkę do pustej bramki. Prawda jest jednak taka, że Chojniczanka do przerwy powinna strzelić jeszcze co najmniej jednego gola i de facto zamknąć to spotkanie. Tuż po swoim golu sytuacji sam na sam z Janem Jurczakiem nie wykorzystał Skrzypczak. Golkiper Znicza na samym początku zaliczył świetną interwencję po groźnym uderzeniu z dystansu Sebastiana Olszewskiego. Swoją okazję miał również Wolsztyński, który oddał strzał głową nad bramką.

Cała nieskuteczność Chojniczanki zemściła się w drugiej połowie w przeciągu zaledwie dziesięciu minut. W 67. minucie strzałem głową Kamila Brodę zaskoczył Marcin Bochenek. Po jego uderzeniu futbolówka odbiła się jeszcze od słupka bramki gospodarzy. Dziesięć minut później o losach spotkania przesądził wprowadzony z ławki dwadzieścia minut wcześniej Mariusz Gabrych. Po dośrodkowaniu z rogu i przedłużeniu piłki głową na dalszy słupek Gabrych zdołał wygrać pojedynek główkowy w rywalem i dał Zniczowi pierwsze zwycięstwo w tym sezonie eWinner II ligi.

Pruszkowianie w dalszym ciągu znajdują się tuż nad strefą spadkową, jednak znacznie powiększyli swoją przewagę nad najsłabszymi w lidze Hutnikiem Kraków i Sokołem Ostróda. Podopieczni Tomasza Kafarskiego pomimo drugiej porażki w tym sezonie utrzymali miejsce na podium. Strata zespołu z Chojnic do zdecydowanie liderującej Stali Rzeszów wzrosła już jednak do sześciu "oczek".


Pogoń Grodzisk Mazowiecki - Ruch Chorzów 1:1 (0:0)

Mateusz Lisowski 60 - Łukasz Janoszka 48

Pogoń: Artur Haluch - Aleksander Theus (Jakub Czajkowski 82'), Rafał Zembrowski, Michał Gładysz, Kacper Łoś (Michał Zimmer 63') - Wojciech Kalinowski (Damian Jaroń 78'), Jakub Kołaczek, Piotr Owczarek, Michał Wrzesiński, Mateusz Lisowski (Kacper Gzieło 63') - Jean Franco Sarmiento.

Ruch: Jakub Bielecki - Tomasz Wójtowicz (Piotr Kwaśniewski 86'), Konrad Kasolik, Filip Nawrocki, Bartłomiej Kulejewski, Marcin Kowalski (Przemysław Szkatuła 64') - Łukasz Janoszka, Tomasz Neugebauer, Michał Mokrzycki (Piotr Wyroba 86'), Tomasz Foszmańczyk (Filip Żagiel 73') - Michał Biskup (Daniel Szczepan 64').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Ruch

Po trzech zwycięstwach z rzędu Ruch Chorzów wpadł w małą zadyszkę. Takiego "kryzys" jaki obecnie przechodzi beniaminek życzyłaby sobie połowa ligi, wszak mistrz trzeciej grupy III ligi wciąż pozostaje jedną z dwóch niepokonanych drużyn w rozgrywkach.

Po raz kolejny zawodnicy Pogoni Grodzisk Mazowiecki pokazali, że w ich przypadku tabela nie odzorowuje w pełni rzeczywistego potencjału drugiego z beniaminków. Podopieczni Krzysztofa Chrobaka odważnie wyszli na teoretycznie mocniejszego rywala. Nie po raz pierwszy bardzo groźny dla bramkarza rywala był Michał Wrzesiński. Jakub Bielecki szczególnie wykazać musiał się w 25. minucie, gdy w świetnym stylu odbił piłkę po jego strzale z rzutu wolnego. Ruch odpowiedział na pięć minut przed przerwą. Po podaniu z prawej strony Tomasza Wójtowicza Michał Biskup z kilku metrów trafił wprost w interweniującego Artura Halucha. Na gole przyszło nam czekać do drugiej połowy.

W 48. minucie Tomasz Foszmańczyk dobrym prostopadłym podaniem wypuścił sam na sam z bramkarzem Łukasza Janoszkę. Doświadczony napastnik miał w tej sytuacji sporo szczęścia, bo po interwencji Halucha futbolówka odbiła się od nogi Janoszki, a wracający Kacper Łoś nie zdołał wybić piłki zmierzającej do bramki. Dwanaście minut później gospodarze chyba zasłużenie wyrównali. Wrzesiński stworzył Mateuszowi Lisowskiemu sytuację sam na sam z Bieleckim. Mimo sporej presji wywieranej przez wracającego za rywalem Wójtowiczem Lisowski zdołał w ostatniej chwili podciąć piłkę nad bramkarzem Ruchu.

Jeden punkt Pogoni w 84. minucie uratował Haluch, który w przeciągu kilku sekund obronił aż trzy strzały przeciwników. Pomimo wielu okazji z obu stron spotkanie zakończyło się remisem, co wydaje się być sprawiedliwym rozstrzygnięciem. Po tym spotkaniu Ruch utrzymał się na podium, lecz strata do Stali Rzeszów wynosi na ten moment sześć punktów. Pogoń natomiast znajduje się obecnie w strefie spadkowej, lecz strata do bezpiecznej strefy wynosi zaledwie dwa punkty.


Wigry Suwałki - Radunia Stężyca 3:2 (2:1)

Bartłomiej Babiarz 10, Piotr Pierzchała 41 (karny), Mateusz Sowiński 75 - Radosław Stępień 6, Janusz Surdykowski 89

Wigry: Hieronim Zoch - Bartosz Prętnik, Tomasz Lewandowski, Piotr Pierzchała, Elso Brito - Kōsei Iwao (Mateusz Sowiński 55'), Mikołaj Łabojko (Kacper Zaborski 85'), Bartłomiej Babiarz (Michał Ozga 72'), Patryk Mularczyk, Mariusz Rybicki (Denis Gojko 55') - Kamil Adamek (João Criciúma 85').

Radunia: Kacper Tułowiecki - Kuba Lizakowski, Przemysław Szur, Dmytro Baszłaj, Rafał Kosznik (Damian Piotrowski 83') -Radosław Stępień (Dawid Retlewski 72'), Sebastian Deja, Jakub Witek, Wojciech Łuczak (Damian Szuprytowski 77'), Paweł Wojowski - Janusz Surdykowski.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Wigier

Kawał spotkania czekał na kibiców na starcie 6. kolejki eWinner II ligi. Coraz lepiej spisujące się Wigry Suwałki podejmowały na swoim boisku bardzo ciekawego beniaminka Radunię Stężyca. I to właśnie goście bardzo szybko wyszli na prowadzenie.

W 6. minucie po złym wyprowadzeniu piłki przez Hieronima Zocha piłka przeszła na prawą stronę, gdzie przed polem karnym stał Radosław Stępień. Prawy pomocnik Raduni popisał się świetnym, technicznym strzałem bez przyjęcia po którym futbolówka wpadła tuż przy słupku bramki gospodarzy. Radunia miała kilka szans na odskoczenie swojemu rywalowi. W 19. minucie drugą bramkę strzelił Janusz Surdykowski, jednak sędzia dopatrzył się spalonego. Prócz tego Zoch zaliczył świetną interwencję po jednym ze strzałów byłego napastnika m.in. Olimpii Elbląg. Pomimo tego wszystkiego goście na przerwę schodzili przegrywając jedną bramką.

Wigry wyrównały już cztery minuty po trafieniu Stępnia. Po dośrodkowaniu z lewej strony Mariusza Rybickiego piłkę pod nogi Bartłomieja Babiarza wypiąstkował Kacper Tułowiecki. Pomocnik gospodarzy popisał się bardzo precyzyjnym uderzeniem, którego nie zdołał zablokować nie tylko bramkarz, ale również i dwóch obrońców stojących w świetle bramki tuż przy dalszym słupku. Pierwsza połowa zakończyła się dla Raduni bardzo pechowo. W 39. minucie po prostej stracie na trzydziestym metrze Kamil Adamek wyszedł sam na sam z Tułowieckim, który musiał ratować się faulem. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Piotr Pierzchała i bardzo pewnym uderzeniem wyprowadził Wigry na prowadzenie.

Podobnie jak w pierwszej, tak i w drugiej połowie Radunia miała kolejne okazje, by odwrócić losy spotkania. Najbliżej tego byli w 63. minucie, gdy po strzale głową Przemysława Szura piłkę z bramki wybił Adamek. Zemściło się to dwanaście minut później, gdy po wymianie kilku szybkich podań Patryk Mularczyk zagrał z lewej strony do środka do Mateusza Sowińskiego, który zdołał sięgnąć piłkę i na wślizgu pokonał Tułowieckiego. Radunia w dalszym ciągu próbowała strzelać kolejne bramki. Udało im się to w ostatniej minucie podstawowego czasu gry. Surdykowski wreszczie dopiął swego i strzelił swojego drugiego gola w tym sezonie, jednak na więcej przyjezdnym zabrakło już czasu.


Garbarnia Kraków - Śląsk II Wrocław 6:1 (1:1)

Bartłomiej Purcha 13 (karny), Michał Feliks 59, Daniel Morys 67 (karny), Bartosz Marchewka 83 (bramka samobójcza), Wojciech Słomka 90, Michal Klec 90 - Bartosz Marchewka 6

Garbarnia: Dorian Frątczak - Daniel Morys, Jakub Banach, Donatas Nakrošius, Mateusz Bartków (Kamil Bentkowski 80') - Bartłomiej Korbecki (Jakub Kuczera 63'), Wiktor Szywacz (Kacper Laskoś 80'), Mateusz Duda, Michal Klec, Bartłomiej Purcha (Wojciech Słomka 63') - Michał Feliks (Grzegorz Marszalik 75').

Śląsk II: Maksymilian Boruc - Patryk Caliński (Piotr Celeban 84'), Kacper Radkowski, Mariusz Pawelec, Szymon Krocz (Michał Szmigiel 80') - Przemysław Bargiel (Grzegorz Kotowicz 69'), Mateusz Młynarczyk, Jakub Zawadzki (Kacper Dachnowski 69'), Adrian Bukowski, Hubert Konstanty (Łukasz Gerstenstein 80') - Bartosz Marchewka.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Śląska II

W Krakowie byliśmy świadkami największej niespodzianki 6. serii spotkań eWinner II ligi. Nie tyle chodzi w tym wypadku o zwycięski zespół, bo doskonale zdajemy sobie sprawę jak wyrównany poziom mamy na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Rozmiary zwycięstwa Garbarni są jednak szokujące, zwłaszcza po bardzo niekorzystnym początku.

Goście bardzo szybko objęli prowadzenie. Już w 6. minucie spotkania sprowadzony z trzecioligowego LKS-u Goczałkowice Zdrój Bartosz Marchewka wykorzystał świetne podanie od Jakuba Zawadzkiego. Radość przyjezdnych trwała jednak bardzo krótko. Kilka minut później fatalny w skutkach błąd we własnym polu karnym popełnił grający asystent trenera Mariusz Pawelec. Doświadczony defensor przy próbie zablokowania strzału Bartłomieja Purchy zagrał ręką w polu karnym i prowadzący to spotkanie Marcin Bielawski wskazał na jedenasty metr. Rzut karny na gola bez większych problemów zamienił sam "poszkodowany".

W kolejnych minutach występujący w bramce wrocławskiego klubu Maksymilian Boruc miał sporo pracy, lecz w pierwszej połowie już nie skapitulował. Występujący poprzednio w rezerwach West Bromwich Albion 18-latek nie mógł spodziewać się, że po przerwie czeka go tak duże trzęsienie ziemi. Maraton strzelecki Garbarni rozpoczął w 59. minucie Michał Feliks, który po otrzymaniu podania górą popisał się świetnym i mocnym uderzeniem z półwoleja. Osiem minut później Bielawski podyktował drugi tego dnia rzut karny dla krakowian - tym razem skutecznym egzekutorem okazał się Daniel Morys.

Ostatnie dziesięć minut to największy koszmar dla Śląska II. Rozpoczęło się od samobójczej bramki Bartosza Marchewki, który w 83. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony boiska pechowo skierował futbolówkę głową do własnej bramki. Ostatnie dwie bramki dla Garbarni padły już w doliczonym czasie gry. Najpierw po serii kilku błędów w defensywie Śląska Boruca pokonał Wojciech Słomka, a chwilę później po złym wybiciu bramkarza gości w bardzo ładnym stylu przelobował Michal Klec.

Śląsk II w brutalny sposób przerwał swoją serię spotkań bez porażki. Kosztowało ich to wypadnięcie z grona sześciu najlepszych drużyn ligi. Na tym etapie sezonu, gdy różnice punktowe są minimalne, nie jest to większym zmartwieniem. Rodzi się inne pytanie - jak po takim laniu zareagują młodzi zawodnicy rezerw Śląska. GKS Bełchatów pokazał, że taki pogrom może być w pewnym stopniu oczyszczający i pozwalający na skuteczne punktowanie. W rękach Krzysztofa Wołczka jest, by jego podopieczni nie popadli w żaden większy kryzys. Dla Garbarni była to druga wygrana w tym sezonie, która pozwoliła im na awans o kilka pozycji.


KKS 1925 Kalisz - Wisła Puławy 3:1 (1:0)

Mateusz Wysokiński 43, Michał Borecki 62 (karny), Piotr Giel 90 - Kacper Kondracki 59

KKS 1925: Maciej Krakowiak - Nikodem Zawistowski (Bartłomiej Putno 80'), Przemysław Stolc, Mateusz Gawlik, Mateusz Mączyński, Marcin Radzewicz (Bartłomiej Maćczak 80') - Kamil Koczy (Jakub Staszak 70'), Mateusz Wysokiński (Karol Smajdor 70'), Michał Borecki, Toni Segura (Mateusz Majewski 88') - Piotr Giel.

Wisła: Piotr Owczarzak - Lukáš Kubáň, Łukasz Wiech, Mateusz Pielach, Dominik Cheba (Bartłomiej Bartosiak 75') - Kacper Kondracki (Piotr Lisowski 60'), Krystian Puton (Błażej Cyfert 90'), Emil Drozdowicz (Dylan Ruiz-Diaz 60'), Carlos Daniel, Ednilson Furtado (Łukasz Kacprzycki 46') - Adrian Paluchowski.

W Kaliszu mają nadzieję, że dobra dyspozycja KKS-u 1925 w najbliższych dniach się ustabilizuje. Po porażkach ze Stalą Rzeszów i Radunią Stężyca na swoim boisku podopieczni Ryszarda Wieczorka odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu, które pozwoliło umocnić się w strefie barażowej. Nie oznacza to jednak, że beniaminek z Puław nie sprawił faworyzowanym gospodarzom problemów.

Na przerwę miejscowi schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. W 43. minucie niekryty przy dalszym słupku Mateusz Wysokiński strzałem głową wykończył dośrodkowanie z prawej strony boiska. Pierwszy kwadrans drugiej połowy zapowiadał nam, że w tym spotkaniu uświadczymy jeszcze emocji. W 59. minucie po wymianie kilku podań w polu karnym Macieja Krakowiaka pokonał Kacper Kondracki. Ostatnie słowo w sobotnie późne popołudnie należało jednak do kaliszan. KKS 1925 zapewnił sobie zwycięstwo po golu z rzutu karnego Michała Boreckiego oraz trafieniu Piotra Giela w pierwszej minucie doliczonego czasu gry.


GKS Bełchatów - Pogoń Siedlce 2:0 (1:0)

Damian Warnecki 54, Artur Golański 71

GKS: Kewin Komar - Mateusz Gancarczyk (Kamil Mizera 85'), Kajetan Kunka, Martin Klabník, Mateusz Szymorek - Damian Warnecki (Mikołaj Grzelak 81'), Waldemar Gancarczyk, Marcin Ryszka, Artur Golański (Mateusz Kempski 85'), Dawid Flaszka (Łukasz Wroński 80') - Szymon Sołtysiński (Adrian Bielka 73').

Pogoń: Bartosz Klebaniuk - Julien Tadrowski, Maciej Wichtowski, Robert Majewski, Krystian Miś - Wiktor Preuss (Dawid Nojszewski 87'), Bartosz Rymek (Michał Kobiałka 74'), Mateusz Piotrowski (Marcin Kozłowski 74'), Franciszek Wróblewski  Maciej Górski, Cezary Demianiuk (Eduards Višņakovs 68').

Przedmeczowy typ: remis

Kibice w Bełchatowie mogą odetchnąć z ulgą. Po laniu z Ruchem Chorzów ich drużyna w trzech kolejnych spotkaniach zdobyła siedem punktów i nie tylko odrobiła karę ujemnych czterech punktów, ale również jest już bardzo blisko wyskoczenia ze strefy spadkowej. Po remisie z rezerwami Śłąska Wrocław i pokonaniu Hutnika Kraków tym razem spadkowicz z Fortuna I ligi okazał się zdecydowanie lepszy od Pogoni Siedlce.

Przewaga gospodarzy od pierwszych minut była niezaprzeczalna. Swoje okazje mieli m.in. Artur Golański, Mateusz Gancarczyk, Szymon Sołtysiński czy Damian Warnecki, jednak jak na złość do przerwy nic wpaść nie chciało. Po drugiej stronie boiska Kewin Komar do większego wysiłku został zmuszony tylko raz. Po prostej stracie w środku pola w 25. minucie dużo miejsca w polu karnym GKS-u otrzymał Wiktor Preuss. Prawy pomocnik Pogoni oddał jednak zbyt słaby strzał, by Komar miał z nim większe problemy.

Defensywa Pogoni została złamana w 54. minucie. Z bardzo mocnym strzałem zza pola karnego Warneckiego Bartosz Klebaniuk nie był w stanie sobie poradzić. Trzeba jednak przyznać, że pracy nie ułatwili mu jego koledzy. Po przechwycie w środku pola Warnecki dostał bardzo dużo miejsca na przedpolu, a "pressing" grającego z numerem 2 Krystiana Misia w niektórych kręgach uznano by za skandaliczny. Klebaniukowi defensorzy Pogoni nie pomogli także przy drugiej bramce dla GKS-u. W 71. minucie mocno przeciętny strzał na bramkę gości oddał Golański. Kluczowy okazał się rykoszet od nóg Macieja Wichtowskiego, co golkiperowi Pogoni w praktyce uniemożliwiło interwencję.

Pogoni nie udało się strzelić honorowego gola nawet w drugiej minucie doliczonego czasu gry, gdy po strzale głową Macieja Górskiego piłka trafiła w poprzeczkę. Po pięciu spotkaniach Pogoń z bilansem 2-1-3 zajmuje 12. pozycję i ma punkt przewagi nad strefą spadkową oraz dwa punkty straty do szóstego Lecha II Poznań. Patrząc jednak na ostatnie występy podopiecznych Bartosza Tarachulskiego ta strata powinna się w najblizszych tygodniach powiększyć.


Przedmeczowy typ: zwycięstwo Wisły

Lech II Poznań - Hutnik Kraków 2:0 (0:0)

Norbert Pacławski 88, Filip Wilak 90

Lech II: Filip Bednarek - Filip Borowski, Mateusz Skrzypczak, Maksymilian Pingot, Krystian Palacz - Tymoteusz Klupś (Filip Wilak 61'), Antoni Kozubal (Patryk Gogół 61'), Łukasz Norkowski, Siergiej Kriwiec (Artur Marciniak 90'),  Jakub Karbownik (Eryk Kryg 74') - Łukasz Spławski (Norbert Pacławski 74').

Hutnik: Arkadiusz Leszczyński - Tomasz Wojcinowicz, Piotr Stawarczyk, Daniel Hoyo-Kowalski - Bartosz Tetych, Łukasz Kędziora (Tomasz Jaklik 81'), Dominik Zawadzki (Miłosz Drąg 70'), Patryk Kieliś (Krzysztof Świątek 70'), Piotr Zmorzyński - Sławomir Chmiel (Michał Kitliński 78'), Abdallah Hafez (Kamil Sobala 78').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Lecha II

Lepszej szansy na przełamanie się zawodnicy Hutnika w tym sezonie jeszcze nie mieli. We Wronkach Hutnik, który w pięciu pierwszych spotkaniach zdobył tylko punkt, nie był gorszy od rezerw Lecha i był bardzo blisko pierwszego w tym sezonie zwycięstwa.

Ogólnie wyrównanemu spotkaniu goście mieli szansę nadać nowy bieg w w 58. minucie, gdy w polu karnym Lecha II jednego z rywali faulował Filip Borowski. Odpowiedzialność na swoje barki wziął bardzo doświadczony Piotr Stawarczyk, który jednak mocno zawiódł. Środkowy defensor krakowskiego zespołu uderzył bardzo mocno na bramkę strzeżoną przez Filipa Bednarka, jednak ponad dwa metry nad bramką rywala.

Piłkarze, którzy znaleźli się w wyjściowym składzie rezerw Lecha średnio radzili sobie w ofensywie. O przełom w końcówce zadbali więc rezerwowi. W 88. minucie po mozolnym ataku pozycyjnym Patryk Gogół posłał prostopadłe podanie do Norberta Pacławskiego, który minął Arkadiusza Leszczyńskiego i skierował piłkę do bramki. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Stawarczyk stracił równowagę na własnej połowie (okolicznością łagodzącą może być tutaj jednak ulewnie padający deszcz), co wykorzystał Gogół. 18-letni pomocnik zaliczył swoją drugą asystę w przeciągu kilku minut, tym razem wystawiająć piłkę Filipowi Wilakowi, który postawił kropkę nad i.

Lech II wykorzystał potknięcia kilku rywali, w tym rezerw Śląska Wrocław, i dzięki odniesieniu trzeciego zwycięstwa w tym sezonie wskoczył na szóste miejsce oznaczające prawo gry w barażach. Przewaga nad strefą spadkową w ich wypadku wynosi jednak tylko trzy punkty. Dwa razy większą stratę do bezpiecznej strefy ma Hutnik, który przegrywa piąty mecz z rzędu i na ten moment prezentuje się wprost beznadziejnie - ale wciąż minimalnie lepiej od Sokoła Ostróda. Pocieszenie to jednak żadne. Nad głową Szymona Szydełki powoli gromadzą się coraz czarniejsze chmury. Niewykluczone, że najbliższe spotkania zadecydują o przyszłości tego szkoleniowca w Nowej Hucie.


Olimpia Elbląg - Motor Lublin 0:0

Olimpia: Andrzej Witan - João Guilherme, Adrian Piekarski, Michał Czarny, Kamil Wenger, Miłosz Kałahur - Hubert Krawczun, Klaudiusz Krasa, Jan Sienkiewicz (Szymon Stanisławski 72') - Piotr Kurbiel (Patryk Winsztal 84'), Sebastian Milanowski (Łukasz Sarnowski 57').

Motor: Sebastian Madejski - Piotr Kusiński, Wojciech Błyszko, Arkadiusz Najemski, Paweł Moskwik - Filip Wójcik (Vitinho 59'), Rafał Król, Tomasz Swędrowski, Piotr Ceglarz (Adam Ryczkowski 75'), Damian Sędzikowski - Michał Fidziukiewicz (Maciej Firlej 75').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Olimpii

W spotkaniu kończaćym 6. kolejkę spotkań kibicom nie było dane zobaczyć chociaż jednego gola. Świetnie spisująca się od początku sezonue nie wykorzystała okazji do wskoczenia na fotel wicelidera, co by się wydarzyło po ewentualnym zwycięstwie nad Motorem Lublin.

Samo spotkanie było dość wyrównane, jednak z lekkim wskazaniem na piłkarzy Motoru. Miejscowi pierwszą okazję stworzyli sobie w 7. minucie, jednak piłka po strzale Huberta Krawczuna nieznacznie minęła słupek bramki Motoru. W drużynie gości zdecydowanie wyróżniał się Tomasz Swędrowski. Pomocnik Motoru po pierwszej połowie miał na swoim koncie trzy groźne strzały na bramkę Andrzeja Witana, a w pierwszej połowie podawał także Piotrowi Ceglarzowi, który z ostrego kąta znacznie spudłował.

Po przerwie Motor wciąż atakował i wciąż nie potrafił strzelić tego jednego, decydującego gola. Najbliżej tego byli w 78. minucie, gdy Vitinho zszedł z prawego skrzydła do środka i oddał bardzo mocny strzał w lewy górny róg bramki Olimpii. Doświadczony Witan po raz kolejny w tym spotkaniu pokazał klasę odbijając futbolówkę do boku. W końcówce sporo działo się po drugiej stronie boiska. W 79. minucie niecelnie strzelał Piotr Kurbiel, a w ostatniej minucie podstawowego czasu gry skórę swojej drużynie uratował Sebastian Madejski. Bramkarz Motoru dobrze interweniował po strzale Szymona Stanisławskiego. Potencjalnym winowajcą był w tej sytuacji Piotr Kusiński, który na swojej połowie zanotował koszmarną stratę i dał Olimpii szansę na trzy punkty. Podział punktów sprawia, że Olimpia z 11 punktami na koncie jest czwarta, a Motor z trzema punktami straty do ostatniego rywala zajmuje 10. pozycję w ligowej tabeli.

Skrót z tego meczu można obejrzeć tutaj.


Tabela eWinner II ligi po 6. kolejce

[table id=117 /]

Jedenastka kolejki według tygodnika Piłka Nożna

Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 6. kolejce

1.) Michał Fidziukiewicz (Motor Lublin) - 7 goli

2.) Krzysztof Danielewicz (Stal Rzeszów), Cezary Demianiuk (Pogoń Siedlce), Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz), Maciej Górski (Pogoń Siedlce), Wojciech Kalinowski (Pogoń Grodzisk Mazowiecki), Maciej Kona (Chojniczanka Chojnice), Patryk Małecki (Stal Rzeszów), Bartosz Marchewka (Śląsk II Wrocław), Adrian Paluchowski (Wisła Puławy), Andreja Prokić (Stal Rzeszów), Szymon Skrzypczak (Chojniczanka Chojnice) - 3 gole

Terminarz 7. kolejki eWinner II ligi

3 września (piątek)

Ruch Chorzów - Chojniczanka Chojnice, godz. 20:00, transmisja w TVP Sport, Typ: 2.

4 września (sobota)

Śląsk II Wrocław - Pogoń Grodzisk Mazowiecki, godz. 12:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1.

Znicz Pruszków - KKS 1925 Kalisz, godz. 16:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2.

Motor Lublin - GKS Bełchatów, godz. 17:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2.

Wisła Puławy - Wigry Suwałki, godz. 17:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2.

Stal Rzeszów - Olimpia Elbląg, godz. 19:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1.

5 września (niedziela)

Radunia Stężyca - Sokół Ostróda, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1.

7 września (wtorek)

Hutnik Kraków - Garbarnia Kraków, godz. 17:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2.

Spotkanie Pogoni Siedlce z rezerwami Lecha Poznań, które pierwotnie miało zostać rozegrane w sobotę 4 września o godz. 16:00, zostało odwołane z powodu powołań zawodników Lecha do juniorskich reprezentacji Polski.


Avatar
Data publikacji: 31 sierpnia 2021, 8:30
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.